Rozdział 22.

4K 128 7
                                    

Blair

Wychodzę ze swojego pokoju poprawiając materiał czarnej bluzy. Za cel obieram sobie kuchnię, w której przyrządzam herbatę.

Odkąd wróciłam z tego piekła minęły dwa dni. Dalej nie mogę się z tym oswoić. Mavis skacze nade mną jak nad małym dzieckiem. Tłumaczyłam jej, że nie potrzebuje niańki, ale przecież ona wie lepiej.

Zalewam herbatę wrzątkiem wrzucając od razu dwie łyżeczki cukru po czym siadam do stołu. W tym samym momencie do kuchni wchodzi zaspana Mavis ubrana w swój szlafrok w stokrotki. Siedemnasta to i tak szybko jak na nią. Wczoraj dziewczyny ruszyły na akcje wracając nad ranem. Z wiadomych przyczyn ja zostałam w mieszkaniu.

Blondynka wstawia czajnik przygotowując sobie kawę. Gdy czeka na wrzątek zabiera się za posiłek smażąc jajecznicę. Po kilku minutach błogiej ciszy stawia przede mną talerz na prawdę pysznie wyglądającej potrawy. Szkoda tylko, że mam problem z jedzeniem.

- Musisz jeść.- wtrąca siadając przede mną z talerzem i kubkiem.

- Wiem. Dziękuje, że się tak mną opiekujesz, ale...

- Chociaż spróbuj.- przerywa mi jak każdego dnia. Nie odpuszcza jeśli nie zjem minimum trzech posiłków dziennie. Biorę więc do ręki widelec i zmuszam się do zjedzenia przygotowanej potrawy, która swoją drogą jest przepyszna.

Po ostatnim wyjściu De Niro nie mam z nim kontaktu. Gdy wyszedł próbowałam zasnąć, ale bałam się... przeprowadziłam za to z dziewczynami masę rozmów na temat minionych wydarzeń co również nie było łatwe. Nie za bardzo chciałam do tego wracać.

- Myślałam o tym co mówiłaś ostatnio.- odzywam się popijając herbatę. Blondynka wskazuje gestem abym kontynuowała bo przez pełną buzie nie może mówić.- Chce to dokończyć.

- Jesteś pewna?- dopytuje przełykając wszystko.

- Tak. Czego De Niro by nie zrobił nie zmaże to krwi z jego rąk. Mój brat, Hailey, jego ojciec i masa innych to wierzchołek góry lodowej. Ktoś musi to zakończyć. Od początku był celem i nic się w tej kwestii nie zmieniło.- mówię grzebiąc w talerzu.

- Bardzo przeżywał Twoje porwanie. Nie mógł spać, jeść. Nie potrafił funkcjonować tylko siedział przed komputerem Is.

- Wiem, ale to niczego nie zmienia.- odpowiadam przerywając kobiecie.- De Niro zginie. Jego los jest już przesądzony. To tylko kwestia czasu.

- Mam nadzieje, że wiesz co robisz.- mówi cicho wracając do swojego talerza.

- Tylko tyle?- pytam zaskoczona bo nie tego się spodziewałam.

- Podjęłaś już decyzję. Moje gadanie jest zbędne.- odpowiada wzruszając ramionami.

- Powiedz mi jedną rzecz.- wtrącam wskazując na nią widelcem.- Dlaczego w dzień porwania powiedziałaś mu gdzie jestem?

- Bo widziałam w nim coś czego nigdy nie miał.- odpowiada zagadkowo na co zmarszczyłam czoło.- Skruchę i wstyd. Na prawdę miał wyrzuty sumienia, chciał Cię przeprosić.

Nie komentuje wypowiedzianych przez nią słów tylko kończę posiłek w ciszy. Puste naczynia odstawiam do zmywarki po czym przechodzę do korytarza gdzie zakładam buty.

Royal flushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz