Rozdział 14.

4K 133 17
                                    

Blair

Palący ból w okolicach łopatek to było to co teraz czułam. Cała zdrętwiałam nie dowierzając, że na prawdę to zrobił. Na prawdę mnie uderzył.

- Spróbujmy jeszcze raz. Kim był ten facet?- pyta stojący za mną brunet na co nie wytrzymuje.

- A co to średniowieczne do cholery?! Mamy XXI wiek pojebie! Mam prawo przywitać się ze znajomym!- na mój krzyk drugie uderzenie ląduje na moich plecach. W moich oczach od razu stają łzy, a płuca nie mogą nabrać powietrza. Brunet nagle kuca przede mną spoglądając mi prosto w oczy.

- Maleństwo, wszystkie warunki były zawarte w umowie. Żaden facet nie ma prawa Cię dotknąć.- odpowiada wkurwiony, a po jego oczach widać, że nad sobą nie panuje.

- To była tylko krótka rozmowa...

- A od kiedy znajomy puszcza Ci oczka i je z Twojego talerza?!- warczy uważnie mnie obserwując. Z moich ust nie pada żadna odpowiedź na co brunet wstaje i wymierza trzecie uderzenie prosto w moje plecy. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku.

- To był brat Mavis.- wyszeptałam łkając cicho. Brunet szybko znalazł się przede mną. Nie chciałam na niego patrzeć do czego zmusił mnie łapiąc za mój podbródek.

- Co Cię z nim łączy?- pyta patrząc mi prosto w oczy.

- Nic. Przysięgam.- odpowiadam szybko.- Kiedyś pilnował nas jak upijałyśmy się w barze, czasem odwiedza Mavis to tyle.- mężczyzna uśmiecha się na moją odpowiedź.

- Grzeczna dziewczynka. Czy znasz mężczyznę, z którym tańczyłaś?- pyta wstając na proste nogi.

- Nie.- odpowiadam kręcąc głową na co mężczyzna wraca za moje plecy.

- Dlaczego z nim tańczyłaś skoro umowa była jasna?!- krzyczy uderzając kolejny raz.

- To przez Ryan'a.- załkałam.- Wziął mnie do tańca, a tamten po prostu odbił. To był pomysł Twojego brata.- kolejne uderzenie pada na moje ciało. Nie mogę znieść tego palącego bólu skórzanego paska.- Mówię prawdę!- krzyczę na co ponownie brunet pojawia się przede mną.

- Sprawdzę to. A jeśli okaże się, że kłamiesz...- przerwał uśmiechając się lekko. Z moich oczu płynął potok łez, a plecy paliły żywym ogniem.- Dlaczego nie przerwałaś?

- Próbowałam, ale nie chciał mnie puścić.- odpowiadam cicho próbując złapać oddech.

- W to akurat jestem w stanie uwierzyć. Podobało Ci się jak Cię dotykał?- pyta, a w jego głosie da się wyczuć zazdrość, gniew i lekkie szaleństwo.

- Co? Zwariowałeś? Chciałam się od niego odsunąć jak najdalej.- mężczyzna uśmiechnął się lekko po czym wstał. Nie minęło kilka sekund, a moje plecy kolejny raz spotkały się z jego paskiem. Cichy jęk bólu opuścił moje usta.- Proszę przestań. Zrobię wszystko co będziesz chciał.

- Owszem, zrobisz.- odpowiada pewnie.- Jak brzmiał podpunkt czwarty w naszej umowie?

- Jesteś psychiczny.- wypowiadam cicho na co kolejny raz pasek ląduje na moich plecach.

- To nie jest prawidłowa odpowiedź maleństwo.

- Na czas trwania umowy kontakty z innymi mężczyznami są zerowe. Nie rozmawiasz, nie dotykasz, nie patrzysz. Jedyny mężczyzna w Twoim życiu to Shane De Niro.- odpowiadam recytując podpunkt z umowy na co i tak dostaje skórzanym paskiem.

Royal flushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz