Rozdział 23.

3.9K 123 10
                                    

Shane

To była najlepsza noc ostatnich lat. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak wyspałem. Pominę fakt prędkiej pobudki spowodowanej moim bratem, który nie wiedział gdzie jestem i wydzwaniał jak pojebany. Byłem zmuszony wstać, inaczej obudziłby brunetkę. Nie chciałem odbierać jej upragnionego snu więc czym prędzej opuściłem jej łóżko zostawiając na nim krótką wiadomość.

Poranek nie skończył się za dobrze. Gdy Ryan dowiedział się gdzie byłem zaczął robić gównoburzę o nic. Wypowiedział parę nieodpowiednich słów co spotkało się z moją pięścią lecącą w jego stronę. Zjebałem go od góry do dołu jak najgorszą szmatę po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Wcale nad tym nie ubolewam.

Co prawda zostawił mnie samego z całą masą obowiązków i spraw do załatwienia, ale nie potrzebowałem go, świetnie poradziłem sobie sam. Zajęło mi to dłużej niż zawsze lecz w niczym to nie przeszkadza. Nie potrzebuje jego łaski.

Gdy wracam do domu na dworze jest już ciemno. Parkuje swój motocykl na podjeździe po czym gaszę go i odwieszam na rączce czarny kask. Udało mi się załatwić dla Blair niespodziankę, która za kilka dni będzie stała już tutaj.

Poprawiam skórzaną kurtkę i wchodzę po ogromnych schodach kierując się do środka posiadłości. Codzienny garnitur musiałem zamienić na czarne jeansy, czarny podkoszulek oraz czarną skórzaną kurtkę. Zrobiłem dziś dużo kilometrów i garnitur byłby bardzo niewygodny do podróży motorem.

Zamykam za sobą drzwi wejściowe i kieruje się w stronę światła dochodzącego z salonu. Sądziłem, że będzie tu Ryan. Jakie było moje zdziwienie gdy ujrzałem tu Blair.

W pomieszczeniu były zapalone dwa świeczniki w kątach oraz paliło się w kominku. Dodatkowym światłem był grający telewizor. Kobieta ubrana była w czarne leginsy oraz zdecydowanie za dużą bluzę w kolorze czekoladowego brązu. Na samym środku miała biały napis Vegas i bardzo przypominała moją. Co ja pierdolę? To była moja bluza. Na moje usta wkradł się niewielki uśmiech widząc ubraną kobietę w mój ciuch. Było to nadzwyczaj urocze.

Ruszyłem w stronę kobiety ściągając skórzaną kurtkę i zrzucając ją na oparcie kanapy, na której leżała. Gdy to zrobiłem nasze spojrzenia skrzyżowały się, ale nie dałem jej się przywitać. Przyległem do jej sylwetki swoim ciałem owijając ramiona wokół talii kobiety jednocześnie wtulając się w jej szyję. Po krótkiej chwili poczułem jak dłonie brunetki spoczywają na moich plecach. Takie przywitanie to rozumiem.

- Ciężki dzień?- pyta przenosząc swoją drobną dłoń w moje włosy, którymi zaczęła się bawić. Zamruczałem na ten gest wypowiadając ciche jak diabli. Wtuliłem się mocniej w ciało brunetki na co uroczo się zaśmiała.

- A jak Twój?- dopytuje nie odsuwając się ani na milimetr.

- Znośnie, a Twój uroczy liścik nie usprawiedliwia tej nagannej nieobecności z rana.- odpowiada na co tym razem ja wybucham śmiechem.

- Mogę liczyć na ułaskawienie?- pytam przez śmiech.

- Nie ma najmniejszych szans.- odpowiada na co próbuje ją połaskotać, ale doskonale odczytuje moje intencje i nie pozwala mi na to.-  Trochę źle się dzisiaj czuje, kobiece dni, sam rozumiesz.- dopowiada na co podnoszę głowę przyglądając się twarzy kobiety.

Wstaje nagle z kanapy wyplątując się z ramion Blair. Zostawiam ją zaskoczoną na kanapie i szybkim krokiem wchodzę do kuchni. Sięgam do zamrażarki skąd wyciągam kolorowy pojemnik. W dłonie chwytam jeszcze dwie łyżeczki i wracam z powrotem do kobiety w salonie.

Royal flushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz