Rozdział 5.

5.9K 169 7
                                    

Shane

Nie potrafię zrozumieć co tu się właśnie stało. Czy to tak czują się wszystkie kobiety, które opuszczam w nocy? Osobiście czuje się jak zużyta kurwa i nie podoba mi się to ani trochę.

Nie będę się nad tym rozwodzić. Jedyne co mi pozostało po brunetce to niesamowite wkurwienie i niedosyt. Dopinam pospiesznie koszulę, sprzątam cały bałagan jaki tu powstał i zakładam marynarkę. Wychodzę z pomieszczenia trzaskając głośno drzwiami. Nie mogę tam zostać, całe pomieszczenie pachnie brunetką co źle na mnie wpływa.

Wchodzę do swojego biura, w którym jeszcze nie dawno rozmawiała ze mną brązowowłosa piękność. Nie. Starczy tego. Każda najmniejsza myśl ucieka w stronę kobiety, nie mogę do tego dopuścić. To była jedna noc, przelotny seks. Nigdy więcej się nie spotkamy, no chyba, że w mojej głowie.

Sięgam do barku po szklankę bursztynowego płynu. Nie zniosę tego na trzeźwo. Nie mogę się na niczym skupić bo przed oczami ciągle mam obraz wijącej się z rozkoszy brunetki.

Jedna szklanka, druga, piąta, dziesiąta, a obraz gorącej kobiety wcale nie znika, wręcz przeciwnie, nasila się. Zerkam na monitory, ale szczerze to nawet nie mam pojęcia co dzieje się w kasynie. Totalnie straciłem głowę dla brązowowłosej, która jak nagle się pojawiła tak nagle zniknęła.

--***--

- Co Ty kurwa robisz?!- budzi mnie nagły krzyk, na który zrywam się z fotela zbijając szklankę.

- Czego się tak drzesz idioto?- pytam przecierając twarz. Właśnie miałem najpiękniejszy erotyczny sen, w którym brunetka oddała mi się w całości, a ten debil mi to przerwał.- Przyszedłeś tu w konkretnym celu?- pytam schylając się po zbite szkło. Podsuwam kosz, do którego wrzucam odłamki.

- Jest czwarta nad ranem. Pora zwijać się do domu, zawsze pierwszy przychodziłeś, ale wyjątkowo dziś postanowiłeś się upić.- mówi z wyrzutem jakbym coś przeskrobał. Zamiast odpowiedzi moje usta opuszcza syknięcie spowodowane rozbitym szkłem. Oczywiście, że musiałem się skaleczyć.

- Co za sierota.- słyszę cichy szept brata, który puszczam mimo uszu. Nie odpowiadam tylko w ciszy zbieram szkło. Dyskusje z nim nigdy nie mają sensu.

Gdy całe szkło jest sprzątnięte wyłączam wszystkie sprzęty i ruszam za bratem do auta. W drodze do pojazdu oddaje mu kluczyki bo nie jestem w odpowiednim stanie do kierowania. Ryan odbiera ode mnie kluczyki fucząc coś pod nosem. Nie czaje czemu się wścieka.

Wychodzimy z kasyna tylnym wyjściem wsiadając do mojego czarnego jak noc Urusa. Gdy Ryan odpala auto otacza nas piękny ryk silnika. Warto było zainwestować w tą maszynę. Jest teraz jak lek na moje rany.

Droga mija nam sprawnie. Nim zdążę się obejrzeć parkujemy pod schodami prowadzącymi do domu. Wysiadam z pojazdu i nie czekając na Ryan'a wchodzę do środka. Nie ma co się oszukiwać, ta posiadłość jest ogromna jak dworzec. Śmiało mogłoby tu mieszkać dziesięć rodzin i poniekąd tak jest. Jedno skrzydło należy do mnie i Ryan'a. Mamy tam swoje sypialnie, łazienki oraz inne wymyślne pomieszczenia. Drugie skrzydło należy do ochrony oraz wybranych pracowników. Przeważnie wszyscy pracownicy dojeżdżają z własnych domów, oprócz kilku osób, które nie są stąd. Mają tu zapewniony dach nad głową.

Bez zbędnego roztrząsania tematu wchodzę na górę kierując się do swojej sypialni. Po wejściu do wybranego przeze mnie pomieszczenia od razu kieruję się do łazienki, w której zrzucam ubrania przesiąknięte zapachem brunetki. Jest jak jad, bardzo szybko się rozprzestrzenia i stale się osadza dlatego muszę się go pozbyć.

Wchodzę do kabiny zażywając odprężającej kąpieli. Opieram się przedramieniem o marmurowe płytki opierając o nie głowę. Woda ścieka po całym moim ciele, a mnie nawiedzają obrazy sprzed kilku godzin. Mój przyjaciel nie spoczywa ani na chwilę, wręcz przeciwnie, jest w pełni przygotowany na piękną brunetkę.

Royal flushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz