Rozdział 13.

3.9K 122 21
                                    

Shane

- Możemy zaoferować pięćset tysięcy.- odpowiada mi Ravi. Tak wygląda cały wieczór, pełen jest oficjalnych rozmów o interesach. Spoglądam szybko na brata, który bardzo dyskretnie kiwa głową.

- W porządku.- mówię ściskając wystawioną w moim kierunku dłoń.- Zadzwonię gdy papiery będą gotowe.

- Czy ślicznotka, która rozwaliła nas w pokera nie jest przypadkiem Twoją dzisiejszą towarzyszką?- pyta starzec na co marszczę czoło.

- Jest, a co to ma do rzeczy?- pytam gdy nagle czuje szturchnięcie. Spoglądam na Ryan'a, który wskazuje na coś za mną. Obracam się aby dostrzec o co im chodzi i zdecydowanie nie to chciałem zobaczyć.

Blair w towarzystwie jakiegoś idioty. Czy nie wyraziłem się jasno ostatnim razem? Rzuciłem szybkie przepraszam zaraz wrócę po czym ruszyłem w kierunku brunetki. Chyba muszę użyć ostrzejszych środków aby ją uświadomić w pewnych kwestiach. Gdy się do nich zbliżam brunet pospiesznie się wycofuje, ale przede mną nie ma ucieczki. I tak go znajdę.

- Kto to był?- pytam wkurwiony łapiąc za łokieć kobiety. Ten czyn bardzo jej się nie podoba co widzę po jej krzywym wyrazie twarzy, ale w tym momencie gówno mnie to obchodzi.

- Nikt.- odpowiada, a mi bardzo nie podoba się ta odpowiedź. Ściskam jej łokieć, który ostatecznie wyrywa i rozmasowuje obolałe miejsce.

- Powtarzam pytanie. Kto to był do chuja?- warczę próbując opanować buzujące we mnie emocje i nie robić scen.

- Znajomy. Poza tym co Cię to interesuje.- odpowiada. Bardzo nie podoba mi się ta odpowiedź.

- Tak się składa kochana, że bardzo interesuje mnie z kim rozmawia moja kobieta.- odpowiadam wkurwiony.- Ale w porządku, później o tym porozmawiamy. Na osobności.- dopowiadam, a moja dłoń ląduje na plecach brunetki. Wracamy do moich rozmówców, nie pozwolę jej już odejść ani na krok. Chyba, że będzie pilna potrzeba to postawie przy niej Ryan'a. Nie pójdzie już nigdzie sama.

--***--

Od kilku godzin zmieniam swoich rozmówców. Gdy masz pod sobą piętnaście stanów nie da się być w wielu miejscach jednocześnie. Potrzebuje odpowiednich przedstawicieli do pełnienia takiej funkcji. Niestety niektóre z tych rozmów wymagają osobności przez co brunetka została sama z moim bratem.

- Jak sytuacja?- pytam skupiając się na moim rozmówcy.

- Ogień powoli gaśnie. Pierwsze informacje o Pańskich poczynianiach zostały rozsiane wśród ludzi. Jak na razie jest stabilnie.- odpowiada młody mężczyzna.

- Świetnie. Daniel posłuchaj mnie uważnie.- wypowiadam w stronę mojego rozmówcy. Chłopak ma dopiero dwadzieścia cztery lata, a świetnie sobie radzi na takim stanowisku. Stan, który ma pod swoją opieką funkcjonuje najlepiej ze wszystkich.- W tym tygodniu będzie miała miejsce ogromna dostawa. Musisz zabezpieczyć towar do mojego przyjazdu.

- Jasne szefie. Ile tego będzie?- pyta odrzucając przychodzące połączenie, po czym chowa telefon z powrotem do kieszeni w marynarce.

- Dziesięć ciężarówek.- odpowiadam, na co Daniel wybałusza oczy.

- Cholera jasna. Jeszcze nigdy tyle na raz nie przyjechało.- odpowiada pocierając czoło.

- Wiem, ale Tobie ufam najbardziej. To tylko na kilka dni. Później przyjadę z klientem na przekazanie towaru.- odpowiadam szczerze. Na prawdę nie powierzyłbym tego zadania nikomu innemu niż jemu. Już miał mi odpowiedzieć, ale przerwało nam nagłe pojawienie się zdyszanego Ryan'a.

Royal flushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz