Rozdział 27

282 14 0
                                    

Lena

Minął tydzień od przyjazdu do domku letniego. Mimo życia w ciągłym strachu staramy się jak najlepiej korzystać ze wspólnego czasu. Próbujemy nie rozmawiać o tym, kto nam zagraża, choć w podświadomości wciąż tkwi ta natrętna myśl, że wróg może czaić się tuż za rogiem.

Jesteśmy w ciągłym kontakcie z chłopakami, którzy współpracują z policją zarówno tą z Polski jak i Kanady. Przeglądają także księgę gości hotelu i sprawdzają monitoring. Na razie nic nie mają, ale liczymy na to, że w końcu chociaż wpadną na jakiś trop.

Nie chcąc martwić rodziców ani przyjaciół kontaktowałam się z nimi co jakiś czas. Nie powiedziałam jedynie gdzie się zatrzymaliśmy. Na pytania o to, dlaczego tak nagle zdecydowaliśmy się na wyjazd, odpowiadałam, że zwyczajnie chcieliśmy nacieszyć się sobą.

Wciąż dostawałam telefony od znajomych z pracy. Niektórzy namawiali mnie na imprezy, nie chcąc słuchać żadnych wymówek, więc nie byli zadowoleni, gdy im odmawiałam. Ku mojemu zdziwieniu dzwonił do mnie nawet Dawid z gratulacjami, że wróciliśmy do siebie z Damianem. Nie mam pojęcia skąd się o tym dowiedział. Pewnie Natalia dowiedziała się od jakiegoś znajomego i mu powiedziała. Tak czy siak, słychać było, że cieszył się moim szczęściem.

Marcin także do mnie wydzwaniał, by pogadać. Chciał spotkać się z nami na piwie i spędzić fajnie czas, ale nie mogliśmy sobie na to pozwolić, dlatego obiecałam mu, że spotkamy się po naszym powrocie. Jednak nie potrafiłam powiedzieć mu, kiedy dokładnie to się stanie.

Cieszył mnie wspólnie spędzony czas z moim ukochanym. Codziennie wieczorem siedzieliśmy wtuleni w siebie nad brzegiem jeziora, przy rozpalonym ognisku. Wpatrywaliśmy się w gwiazdy i rozmawialiśmy o wszystkim, co przyszło nam do głowy.

Dziś zamierzaliśmy całkowicie odciąć się od świata. Wyłączyliśmy telefony, wcześniej informując o tym przyjaciół, by nie musieli się o nas martwić. Chcieliśmy poczuć się jak na bezludnej wyspie, gdzie jesteśmy tylko my i natura.

Pogoda nam dopisywała, dzięki czemu większość czasu spędziliśmy zanurzeni po pas w jeziorze. Nigdy nie zrozumiem fenomenu wody. Nawet jeśli jest się ubranym, czuć intymność w każdym zetknięciu mokrych, choć zakrytych ciał. Gdy nadszedł wieczór, postanowiłam przyrządzić kolację. Damian jak co dzień rozpalił ognisko i wyniósł stół z jadalni na zewnątrz, byśmy mogli zjeść romantyczną kolację pod gołym niebem.

Było wspaniale. Do przygotowanego posiłku, świetnie pasowało czerwone, wytrawne wino, przez które zaszumiało mi w głowie.

- Mam ochotę zerwać z ciebie tą sukienkę. – powiedział nagle Damian.

Jego ochrypły, niski głos sprawił, że poczułam palące uczucie u zbiegu ud. Zacisnęłam je mimowolnie, czym wywołałam przebiegły uśmiech na ustach ciemnowłosego. Westchnęłam przeciągle, gdy zaczął rozpinać guziki swojej koszuli odsłaniając umięśnione ciało, które tak bardzo kochałam.

Wolnym krokiem podszedł do mnie, chwytając moje ciało w ramiona. Niósł mnie prosto do sypialni i nawet wchodząc po schodach nie spuszczał ze mnie pożądliwego wzroku. Moje ciało płonęło pod jego dotykiem, desperacko pragnąc go jeszcze mocniej.

Damian

Wciąż nie mogę uwierzyć, że trzymam ją w ramionach. Lena nawet nie zdaje sobie sprawy ile dla mnie znaczy. Jest wszystkim czego potrzebuję do szczęścia. Mogę nie mieć nic, bylebym miał ją.

Dziewczyna zasnęła zaraz po tym, jak doszła do siebie po orgazmie jaki jej zafundowałem. Zdążyła jedynie się ubrać i wrócić do łóżka, wtulając się w mój tors. Ja nie potrafiłem zmrużyć oczu. Wpatrywałem się w profil ukochanej, mając świadomość jak wielkie mam szczęście.

W sidłach przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz