Damian
Gdy docieramy pod klub, czuję się nieswojo. Nie miałem najmniejszej ochoty na imprezy. Nie zamierzałem z nikim tańczyć ani nie mogłem pić alkoholu. Dlatego nie podzielałem entuzjazmu Bartka. Na wejściu ochroniarze przydzielali jakieś bransoletki, które miały pokazywać nasz „status związku". Zielona, była przeznaczona dla osób nie szukających wrażeń, czarna była dla zajętych a czerwona dla wolnych. Bez namysłu wybrałem czarną. Moje serce było już zajęte i nie zamierzałem tego ukrywać.
Przeciskaliśmy się przez tłum ludzi, którzy wchodzili i wychodzili z klubu. W powietrzu unosił się dym papierosowy, który nieprzyjemnie drażnił mój nos. Odór alkoholu i mieszających się różnorodnych perfum po chwili zaczął przyprawiać mnie o mdłości.
- Bartek! – krzyknąłem do przyjaciela, ale ten mnie nie usłyszał – Bartek! – wrzasnąłem a on odwrócił się do mnie – Może wy zostańcie a ja wrócę do domu. Nie mam ochoty na imprezy. Potem zadzwonisz to po was przyjadę. – praktycznie krzyczałem mu do ucha.
- Nie ma takiej opcji! Wreszcie odzyskałem przyjaciela! Zobaczysz, nie pożałujesz! – odkrzyknął na co westchnąłem zrezygnowany.
Ubrałem się jak zwykle w czarne spodnie i czarną koszulę, której rękawy podwinąłem prezentując moje tatuaże. Kilka guzików od góry nie zostało zapiętych, by nie wydawać się zbyt sztywnym. W końcu to klub a nie spotkanie biznesowe.
Szedłem za przyjacielem nie zwracając uwagi na kobiety, które dosłownie pożerały mnie wzrokiem. Niektórym z nich miny rzedły, gdy wzrok padał na czarną bransoletkę. Cóż, przynajmniej się przydała.
Bartek podszedł do baru w celu zamówienia drinków. Ja jedyne na co mogłem sobie pozwolić to drink bezalkoholowy, albo zwykły napój gazowany. Zamówiłem więc colę z lodem. Tak jak się spodziewałem przyjaciel po krótkiej chwili skierował się ze swoją partnerką na parkiet, zostawiając mnie samego przy barze. Nie chciało mi się nawet siadać na stołku, więc stałem oparty o blat i rozglądałem się po bawiących się osobach.
Zazdrościłem ludziom, którzy beztrosko bawili się ze swoimi przyjaciółmi. Zauważyłem nawet dużą grupkę jakiś ludzi, którzy z pewnością dobrze się znali. Śmiali się, rozmawiali, a raczej krzyczeli do siebie i tańczyli. I wtedy dostrzegłem ją. Była piękna, seksowna. Moje serce biło jak oszalałe. Kołysała biodrami w rytm muzyki ocierając się o tego palanta ze zdjęć. Tak bardzo zalazł mi za skórę, że tą gębę rozpoznałbym wszędzie. Czułem jak rośnie mi ciśnienie. Zacisnąłem pięści i szczękę, gdy ona odwróciła się do niego i oplotła ręce na jego szyi. Ich ciała stykały się ze sobą. Miałem ochotę rzucić się na niego, gdy położył ręce na jej krągłych biodrach. Dotykał moją kobietę, a to jest niedopuszczalne.
Nawet gdy wreszcie oderwali się od siebie mój spokój nie trwał długo. Co chwilę ktoś próbował prosić ją do tańca, ale każdego zbywała delikatnym ruchem ręki. Wzrok większości mężczyzn skupił się na niej, gdy zatraciła się w tańcu. Sunęła palcami po swoim ciele przyprawiając moje serce o szybsze drżenie. Jej i tak już krótka, czerwona sukienka podciągnęła się delikatnie ku górze, gdy uniosła ręce wplątując swoje palce w rozpuszczone włosy. Moje serce nieprzyjemnie się ścisnęło, gdy dostrzegłem na jej nadgarstku czerwoną bransoletkę. Była wolna. Już nie należała do mnie, choć ja przez cały czas niezmiennie należałem do niej.
Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Czułem się jak głodny wilk, który tak bardzo pragnął zdobyć swój cel, że powoli tracił rozum. Za każdym razem, gdy chciałem do niej podejść, rezygnowałem. Czułem, że nie byłaby zadowolona na mój widok, dlatego obserwowałem ją z daleka, chcąc zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie ufałem nikomu w tym miejscu. W mojej podświadomości wciąż tkwiło przewrażliwienie, że wszędzie czai się niebezpieczeństwo.
CZYTASZ
W sidłach przeznaczenia
Romance📚 Dylogia Przeznaczenie I część: Jesteśmy sobie przeznaczeni II część: W sidłach przeznaczenia Zapraszam na II część dylogii Przeznaczenie. Jest to historia dwójki osób, którzy muszą zmierzyć się z okrutnym losem, który po raz kolejny postanowił s...