Lena
Dźwięk nadchodzącego połączenia zbudził mnie ze snu. Ręką sięgnęłam do leżącego nieopodal mojej głowy telefonu czując jak nieznośny puls rozrywa moją czaszkę od wewnątrz.
Obraz miałam zamglony, więc nie byłam w stanie sprawdzić kto dzwoni.
- Halo? – mój głos przypominał zdartą płytę.
Czułam jak bardzo zaschło mi w gardle. Niestety butelka z wodą została w salonie, więc nie miałam możliwości zwilżenia spierzchniętych ust.
- Żyjesz? – usłyszałam zmartwiony głos Bartka.
- Niestety tak.
Chłopak westchnął przeciągle.
- To nie jest zabawne Lena.
- Źle mnie zrozumiałeś. Głowa mi pęka a mój głos brzmi jakby mi struny głosowe przejechały po betonie. Zresztą sam słyszysz.
- Słyszę. – potwierdził.
Oczami wyobraźni widziałam jak kącik jego ust drga w lekkim rozbawieniu połączonym z nieprzemijającą troską.
- Która jest godzina? – nie miałam siły wytężyć wzroku na tyle, by ją odczytać na własnym telefonie, dlatego postanowiłam pójść na łatwiznę.
- Koło jedenastej, a co?
- Cholera. – syknęłam.
Powolnym ruchem usiadłam na brzegu łóżka pocierając skronie w nadziei, że ten ruch uśmierzy ból.
- Coś się stało? – ponownie się zaniepokoił.
- Nic. Muszę kończyć. Mam coś do załatwienia. Cześć. – rozłączyłam się nie czekając na kolejne pytanie, które z całą pewnością padłoby z jego ust.
Miałam niewiele czasu, więc ruszyłam do salonu. Dorwałam butelkę z wodą, szybkim ruchem odkręciłam korek i zaczęłam pochłaniać płyn. Wypiłam wszystko, do ostatniej kropelki. Odłożyłam pustą butelkę na stolik i przetarłam wierzchem dłoni usta. Były wysuszone i nieprzyjemne w dotyku jak papier ścierny. Weszłam do łazienki kierując się bezpośrednio pod prysznic. Gdy ciepła woda spowodowała poczucie senności gwałtownie przekręciłam kran na skrajnie zimną wodę. Nieprzyjemne ciarki przeszły po moim ciele, ale było warto. Poczułam się rozbudzona i gotowa do działania.
Po wysuszeniu włosów i ubraniu zielonej sukienki z długim rękawem zdecydowałam się na zrobienie delikatnego makijażu. Ostatecznie zaszalałam z zielonym cieniem na dolnej powiece, dzięki czemu cała moja stylizacja nabrała charakteru. Wyglądałam tak jak kiedyś. Silna, niezależna, niezłomna. Taka jaka powinnam być przez cały czas. Może i wewnątrz byłam złamana, ale zewnętrzna skorupa nie pozwoliła przebić się dziś drzemiącej we mnie słabości. Ubrałam botki na słupku i opuściłam mieszkanie.
Kilkanaście minut później zaparkowałam pod odpowiednim blokiem. Był jednym z nowszych budynków w mieście, co tylko zachęcało do zamieszkania w tym miejscu. Wcisnęłam numer dwudziesty trzeci na domofonie a chwilę później drzwi zostały odblokowane. Ucieszyłam się na widok windy, z której od razu skorzystałam. Wjechałam na ostatnie piętro czując ekscytację rozchodzącą się po moich żyłach.
Uniosłam dłoń w celu zapukania do drzwi, gdy te otworzyły się przede mną na oścież. Zamrugałam kilka razy w niedowierzaniu własnym oczom. Gdy otrząsnęłam się z początkowego szoku zauważyłam zadowolony uśmieszek mężczyzny stojącego naprzeciw mnie. Bezsłownie zaprosił mnie do środka. Czułam jak jego wzrok błądzi po moim ciele lustrując każdy szczegół. Nie przeszkadzało mi to. Dziś czułam się seksownie i pewnie siebie.
CZYTASZ
W sidłach przeznaczenia
Romantizm📚 Dylogia Przeznaczenie I część: Jesteśmy sobie przeznaczeni II część: W sidłach przeznaczenia Zapraszam na II część dylogii Przeznaczenie. Jest to historia dwójki osób, którzy muszą zmierzyć się z okrutnym losem, który po raz kolejny postanowił s...