Rozdział 10

179 13 5
                                    

Lena

Od rana chodziłam podekscytowana dzisiejszym spotkaniem. Z niecierpliwością odliczałam godziny, a gdy nadchodził czas wyjścia czułam się nieswojo. Miałam nieodparte wrażenie jakbym zdradzała Damiana. To było tak niedorzeczne, że na tą myśl dostawałam migreny. Dla niego nie istniałam i on dla mnie też nie powinien. To on dokonał wyboru. On odszedł.

Przełknęłam gorzką ślinę wprowadzając ostatnie poprawki do makijażu. Usta pokryłam pomadką w kolorze nude dlatego, że oczy podkreśliłam ciemnymi cieniami, które dawały efekt kociego spojrzenia. Ubrałam się na czarno. Spodnie z przetarciami, skórzana kurtka i botki na słupku sprawiały, że wyglądałam na pewną siebie, silną kobietę. Dokładnie tak jak planowałam. Włosy wyjątkowo upięłam w wysokiego kucyka wypuszczając delikatne pasma włosów wzdłuż twarzy. Nawet paznokcie pomalowałam na czarno. Potrzebowałam poczuć się jak zbuntowana nastolatka. Chciałam wyglądać groźnie, nie uroczo.

Mój wygląd miał krzyczeć „Nie złamiesz mi serca ale ja złamię tobie kark jeśli za bardzo się do mnie zbliżysz". Przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze do czasu aż w moich uszach nie rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Poprawiłam kucyk i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.

- O cholera. – powiedział pod nosem chłopak jak tylko jego wzrok omiótł moją osobę.

Uśmiechnęłam się na tą reakcję. Wszystko szło zgodnie z planem. Dopiero po chwili przyjrzałam się mężczyźnie. Tak jak ja, ubrany był na czarno. Skórzana kurtka dodawała mu pazura. Uśmiechnęłam się na myśl, że w oczach innych ludzi moglibyśmy wyglądać jak członkowie jakiejś mafii.

- Wejdziesz? Czy od razu wychodzimy? – zagaiłam.

- Jeśli nie masz nic przeciwko, to możemy już jechać. – uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki.

- Dobrze, w takim razie wezmę tylko telefon.

Wychodząc z bloku chłopak położył dłoń na dole moich pleców, przez co lekko się spięłam. Chyba to zauważył, bo po sekundzie podniósł ją na środek kręgosłupa. Nawet nie miał pojęcia jak bardzo byłam mu za to wdzięczna. Nie chciałam iść na randkę. Na to spotkanie zgodziłam się tylko dlatego, że potrzebowałam nowych znajomych, którzy nie przypominaliby mi o mojej przeszłości.

Na parkingu stała czarna Tesla. Byłam w wielkim szoku, bo nie podejrzewałabym Marcina o posiadanie tak drogiego auta. Byłam ciekawa skąd miał pieniądze na takie cacko. Obserwował z szerokim uśmiechem moją reakcję na jego auto. Pochwaliłam je ale nie byłam kobietą, która leciałaby na kasę czy fajną furę. Może dlatego zauważyłam zdumienie w jego oczach, gdy wsiadłam do samochodu jakby nigdy nic i zapięłam pasy. Mężczyzna w tym czasie zajął miejsce kierowcy, by po chwili wyjechać z parkingu.

Dotarcie na strzelnicę zajęło nam koło pół godziny ze względu na korki. Budynek był wykonany z czerwonej cegły. W prostokątnej bryle znajdowało się kilka niewielkich okien, przez które z pewnością nie wpadało zbyt wiele światła. Wewnątrz znajdowała się tylko kasa, a za pancernymi drzwiami było kilka stanowisk oddzielonych od siebie cienkimi ścianami. Całe to pomieszczenie oświetlały podłużne lampy jarzeniowe, od których biło białe, chłodne światło.

Podeszliśmy do jednego stanowiska, przy którym Marcin podał mi nauszniki i google ochronne oraz pistolet, który po chwili odbezpieczył.

- Pokażę ci w jaki sposób strzelam, a za chwilę pomogę tobie ustawić się w odpowiedniej pozycji, w porządku?

- Tak, tak. Jasne. – uśmiechnęłam się.

- Załóż okulary i słuchawki. – polecił.

Patrzyłam na niego jak w obrazek, gdy w ciągu chwili ułożył obie dłonie na pistolecie i oddał kilka strzałów w kierunku tarczy przymocowanej na końcu wąskiego korytarza. Gdy skończył, wcisnął jakiś przycisk, a tarcza podjechała bliżej. Byłam nieźle zszokowana, gdy odkryłam, że wszystkie naboje wylądowały w głowie kartonowego celu. Poczułam jak ogarnia mnie pewnego rodzaju niepokój, gdy uświadomiłam sobie, że spotkałam się z obcym mężczyzną, który z pewnością w swoim życiu ma wiele bliskiego kontaktu z bronią. Ciarki przeszły mi wzdłuż kręgosłupa, gdy jego oliwkowe oczy spotkały się z moimi. Serce łomotało mi w piersi przez narastający strach, oddech stał się płytki, a dłonie mimowolnie zadrżały.

W sidłach przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz