Rozdział 1

261 13 2
                                    

Bartek

Przemierzaliśmy ulice w poszukiwaniu Leny, która uciekła po poznaniu prawdy. Widziałem jak bardzo załamała się jego nagłym wyjazdem. Nie mogliśmy nic mówić, więc przemilczeliśmy, gdy zapytała się nas o to, czy przestał ją kochać. Kochał ją cholernie mocno. Wiedzieliśmy to dokładnie, ale ona nie mogła. Musiała myśleć, że z nimi koniec. Musiała przestać być słabym punktem Damiana w oczach tych kanadyjskich skurwieli.

- To nie ma sensu. Wracajmy do domu. Może już tam jest? – powiedział Seba.

Przytaknęliśmy mu głową i zawróciliśmy. Jej rodzice też jej nie znaleźli. Wytłumaczyliśmy im tylko tyle, że Damian musiał wyjechać bez pożegnania. Każdy z nas wiedział, jak bardzo teraz cierpiała.

W domu jej nie było. Chłopaki chcieli zostać i czekać aż wróci, ale ja nie potrafiłem usiedzieć w miejscu. Wyszedłem wiec sam, by kontynuować poszukiwania. Zastanawiałem się, gdzie mogła pójść ale nic nie przychodziło mi na myśl. Postanowiłem zadzwonić na nowy numer Damiana. Powiedział nam o zmianie numeru i zabronił podawać go Lenie. 

Po kilku sygnałach odebrał:

- Bartek? Coś się stało?

Czułem, że popełniam błąd, ale nie mogłem pozwolić, by coś jej się stało.

- Gdzie Lena lubiła się ukrywać przed całym światem? 

- Co to za pytanie? Bartek. Co się do cholery stało?

- Musieliśmy jej powiedzieć o twoim wyjeździe. Powiedzieliśmy, że możliwe, że nie wrócisz. I przemilczeliśmy, gdy zapytała, czy już jej nie kochasz. Tak jak chciałeś. Potem zadzwoniła do ciebie, ale ten numer już nie istnieje, więc...- westchnąłem - uciekła. Szukaliśmy jej już kilka godzin, ale nie możemy jej znaleźć.

- Kurwa! – wrzasnął chłopak i uderzył w coś, przez co w słuchawce wybrzmiał nieprzyjemny pisk. Automatycznie odsunąłem telefon od ucha.

W tym momencie błysnęło się na niebie a po chwili rozległ się dźwięk grzmotu.

- Jest burza? – zapytał drżącym głosem chłopak.

- Nadchodzi. Pierwszy raz zagrzmiało.

- Cholera. Pamiętasz, którędy chodziliśmy nad rzekę?

- Tak, pamiętam. Myślisz, że ona tam jest?

- Wydaje mi się, że będzie nad rzeką. Pośpiesz się, błagam. Wiesz, że burza i rzeka to najgorsze połączenie. Jeśli jej się coś stanie... - głos mu się załamał.

- Nic jej nie będzie.  Napiszę, jak ją znajdę. Na razie. – odpowiedziałem i rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź. Wiedziałem, że robi się niebezpiecznie. Nie mogłem więc tracić czasu i biegiem ruszyłem w kierunku łąk, za którymi płynęła rzeka.

Wiatr wzbierał na sile, przez co trudno było mi biec. Burza nachodziła nad miasteczko, wydając coraz groźniejsze pomruki. Gdyby nie pioruny i latarka w telefonie nic bym nie widział, dlatego zastanawiałem się, jak radzi sobie Lena, skoro nie miała przy sobie nic, czym mogłaby oświetlać drogę.

W końcu dotarłem nad rzekę, ale nie dostrzegłem dziewczyny.

- Lena! – krzyknąłem, ale mój głos został przytłumiony przez kolejny grzmot.

Powtarzałem wołanie jeszcze kilkanaście razy, ale nie słyszałem odpowiedzi. Szedłem wzdłuż rzeki licząc na to, że zaraz pokaże mi się cała i zdrowa. Pioruny co jakiś czas uderzały w rzekę, powodując huk tak wielki, że aż bolały mnie uszy.

W końcu stwierdziłem, że musiała pójść w drugą stronę. Szybko więc zawróciłem a gdy dotarłem do miejsca zerowego krzyknąłem jeszcze raz jej imię i ruszyłem dalej.

W sidłach przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz