Rozdział 24

210 13 4
                                    

Lena

Od samego rana emocje sięgały zenitu. Nawet mi udzielił się stres Magdy. Na całe szczęście zarówno fryzjerów i kosmetyczki miałyśmy w tym samym czasie, więc przez cały czas nie opuszczałam przyjaciółki na krok.

Gdy byłyśmy już gotowe, założyłam sukienkę, buty i dodatki, po czym pomogłam to samo zrobić Madzi. Pod koniec ubierania panny młodej towarzyszył nam fotograf oraz kamerzysta, którzy mieli za zadanie uwiecznić każdy moment dzisiejszego dnia i nocy.

W pewnej chwili rozległo się trąbienie i głośne okrzyki gości, co oznaczało nic innego, jak przyjazd pana młodego. Zespół przygrywał marsz weselny, gdy Maks wkroczył do salonu w pięknym granatowym smokingu. Na widok Magdy zaszkliły mu się oczy ze szczęścia i zachwytu.

Po błogosławieństwie opuściliśmy dom i ruszyliśmy w stronę kościoła. Nie mogłam napatrzeć się na to, jak wielką miłością darzyli siebie moi przyjaciele. Czułam się najszczęśliwszą przyjaciółką, gdy mogłam być świadkiem tej cudownej chwili.

Wraz ze słowami księdza „Ogłaszam was mężem i żoną" rozległy się brawa i wiwaty. Stało się! Moi przyjaciele zostali małżeństwem! Nie potrafiłam powstrzymać łez wzruszenia, które niekontrolowanie spłynęły po moich policzkach. Przetarłam je szybko chusteczką, by nie zniszczyły makijażu.

Jak nakazywała tradycja pan młody przeniósł pannę młodą przez próg sali, po czym każdy z gości otrzymał lampkę schłodzonego szampana. Impreza rozkręciła się tuż po ich pierwszym tańcu.

Mijały godziny hucznej zabawy a ja praktycznie nie schodziłam z parkietu. Ciągle ktoś prosił mnie do tańca a mi jako druhnie nie wypadało odmawiać, w końcu jedno z moich zadań na dziś, było rozbawianie gości. Skutecznie unikałam tylko jednego z nich. Kilka razy widziałam jak Damian próbował do mnie podejść, więc uciekałam przed nim, znikając wśród tłumu.

Nie chciałam robić scen, gdyż to mogłoby zepsuć dzień młodej pary, dlatego bezpieczniej było zwyczajnie unikać Damiana. Wiedziałam, że przez całą noc mnie obserwował. Z początku czułam się nieswojo, ale po dłuższym czasie przyzwyczaiłam się do tego palącego spojrzenia na tyle, że byłam w stanie je ignorować.

Dzisiejszej nocy wypiłam jedynie kilka lampek szampana. Chciałam być trzeźwa, by móc jak najlepiej spełniać przydzieloną mi rolę. Gdy wybiła północ przyszedł czas na oczepiny. Kilka zabaw na rozruszanie skutecznie rozbudziło gości, którym puściły hamulce, dzięki czemu zaczęli się wygłupiać. Szczególnie do gustu przypadła im zabawa, która polegała na pokazywaniu figur. Gdy muzyka cichła, wodzirej mówił jakie części ciała mają zostać na podłodze, przez co, co chwilę ktoś przewracał się wywołując głośne śmiechy pozostałych gości.

Na koniec odbyły się oczepiny. Pomogłam Madzi zdjąć welon, który miała rzucić w stronę panienek, do których dołączyłam. Madzia miała zamknięte oczy, podczas gdy my chodziłyśmy wokół niej w rytm melodii. Gdy muzyka ucichła Magda rzuciła welon, który wpadł w moje ręce! Wszyscy goście zaczęli bić brawo i żartować, że następne wesele będzie moje. Uśmiechnęłam się lekko na tę sugestię, cicho licząc na to, że okaże się prawdą.

Chwilę później taka sama sytuacja, tyle że z muchą w roli głównej odbywała się wśród męskiego grona. Korzystając z wolnej chwili podeszłam do stolika napić się odrobiny wody z miętą. Stałam tyłem do zebranych, gdy rozległy się kolejne krzyki.

- Zapraszamy nową pannę młodą, aby dołączyła do swojego nowego pana młodego. – zażartował wodzirej, na co roześmiałam się pod nosem.

Ruszyłam w stronę zebranych gości, przeciskając się na sam środek, gdzie czekał na mnie... Damian, który miał zawiązaną muchę pana młodego na szyi. Cholera! Poczułam jak moje nogi stają się jak z waty, a serce zaczęło wybijać niespokojny rytm. Dlaczego on? Odszukałam wzrokiem Magdę niemo błagając o ratunek, ale ona jedynie ledwo widocznie wskazała głową, bym do niego podeszła. Wszyscy goście obserwowali nas, oczekując naszego tańca, ale ja jedyne na co miałam ochotę to uciec stamtąd jak najdalej. Czułam się jak w potrzasku, gdyż wiedziałam, że jako druhna muszę zostać. Zacisnęłam dłonie w pięści z trudem powstrzymując się przed cofnięciem, gdy on powoli ruszył w moją stronę.

W sidłach przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz