Rozdział 25

225 11 1
                                    

Lena

Gdy udało nam się uspokoić i opanować rozpierające nas emocje wróciliśmy na salę. Chłopak nie puścił mojej dłoni nawet, gdy część gości, która nas znała wlepiała w nas zaskoczone spojrzenia. Widziałam szczery uśmiech Bartka, który uderzył łokciem swojego brata, by ten także mógł nas dostrzec. Nie podchodziliśmy do nich. Posłaliśmy im jedynie delikatne uśmiechy, które miały dać im znać, że potrzebujemy czasu dla siebie.

Stanęliśmy na środku parkietu. Damian obrócił mną, po czym przyciągnął do siebie, kładąc ręce na mojej talii. Kołysaliśmy się w rytm melodii ciesząc się swoją bliskością. Nie liczyło się nic, prócz nas.

Koło czwartej nad ranem poczułam silne znużenie. Wciąż tuliłam się do mężczyzny, który skradł moje serce, więc z żalem odsunęłam się od niego informując, że powinnam pójść już spać. Wstałam z krzesła, a on ruszył za mną. Posłałam mu zaskoczone spojrzenie, bo byłam pewna, że on jeszcze zostanie z przyjaciółmi, ale wytłumaczył mi, że on także jest już zmęczony.

Skierowaliśmy się więc w stronę hotelowych pokoi, które znajdowały się na górnym piętrze. Zanim zaczęłam wchodzić po schodach pozbyłam się butów, gdyż bardzo bolały mnie stopy. Chłopak widząc to uśmiechnął się, a zaraz potem skrzywił, gdy zauważył rany po obtarciu na mojej skórze. Bez uprzedzenia chwycił mnie na ręce i zaniósł aż pod sam pokój, który mu wskazałam.

- Tutaj jest mój pokój. – uśmiechnęłam się lekko – Dziękuję za pomoc. – zarumieniłam się, po czym lekko cmoknęłam go w policzek.

- Mój jest naprzeciwko. – oznajmił odstawiając mnie na ziemię.

Patrzył na mnie, jakby chciał coś dodać, ale ostatecznie tego nie zrobił. Milczeliśmy przez dłuższą chwilę jedynie patrząc się na siebie z uśmiechem.

- Dobrej nocy. – powiedzieliśmy jednocześnie i rozeszliśmy się do swoich pokoi.

Gdy zamknęłam drzwi, oparłam się o nie plecami i uśmiechnęłam pod nosem jak zakochana nastolatka. Wszystko wracało do normy. Moje życie znów nabierało pięknych barw. Momentami czułam się dziwnie, gdyż zdążyłam przyzwyczaić się do smutku, który mi towarzyszył od miesięcy. Teraz znowu miałam być szczęśliwa. To było tak piękne, że zdawało się być niemożliwe.

Przed snem zmusiłam się do wzięcia prysznica, który trochę mnie ożywił.

Damian

Dawno nie czułem takiego szczęścia i spokoju. Wszystko wskazywało na to, że odzyskam kobietę mojego życia. Czułem się jak zakochany szczeniak. Wszystko we mnie krzyczało ze szczęścia, a ja nie potrafiłem poradzić sobie z takim nadmiarem pozytywnych uczuć. Już dawno nie czułem się tak dobrze.

Gdy Lena przekroczyła próg swojego pokoju stałem jeszcze kilka minut wgapiając się w drzwi, za którymi zniknęła. Miałem ją tak blisko siebie. Wiedziałem, że może to być dla niej zbyt wcześnie, więc zamierzałem dać jej przestrzeń, na poukładanie myśli. W końcu dziś dowiedziała się z grubsza o tym, co tak naprawdę się działo. Mogło ją to zszokować, przestraszyć, chociaż przyjęła to w miarę spokojnie. Nie wiem jednak co zrobi, gdy pozna każdy szczegół. Może zmieni zdanie o mnie i mojej rodzinie? Może nie zechce mieć z nami nic wspólnego? Odepchnąłem od siebie te myśli. Nie chciałem psuć sobie nastroju. Nie dziś. Nie teraz, gdy na nowo zakwitła we mnie nadzieja na happy end.

Wziąłem ciepłą kąpiel, która przyjemnie rozluźniła wszystkie spięte mięśnie w moim ciele. Nie wiem ile stałem pod strumieniem wody, ale było mi cholernie przyjemnie.

Czując szczęście rzuciłem się na hotelowe łóżko, po czym zacząłem wgapiać się w sufit. Gdzieś z sali ciągle dobiegała muzyka, przy której bawili się najwytrwalsi goście. Znowu pogrążyłem się w myślach, jednak tym razem były one pozytywne. Przy każdym zamknięciu powiek widziałem uśmiech Leny, jej kocie spojrzenie, które przyprawiało mnie o dreszcze i pobudzało wszelkie zmysły. Widziałem te ogniki, które były dowodem, że ona naprawdę nie przestała mnie kochać.

W sidłach przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz