1

817 36 5
                                    

( Radzę przeczytać opis ;) )

FELIX. POV

-Felix! Śniadanie, zejdź na dół! - leżałem na łóżku, nie widząc sensu życia. Po co mam jeść, skoro i tak umrę. Może nawet już niedługo. Jestem ciężarem dla wszystkich, potworem, chodzącą śmiercią. Gdy patrzę na moje zdjęcia z dzieciństwa, nie mogę uwierzyć, że to byłem ja. Taki uśmiechnięty, i beztroski.

A teraz?

Nawet sam już nie wiem. Zostałem pozbawiony uczuć, emocji. Inaczej- pranie mózgu.

- Felix? Co się stało? Choć skarbie, musisz coś zjeść. Sama skóra i kości. - moja mama mówiąc to weszła do pokoju i usiadła na skraju łóżka.

- Nie jestem głodny, jadłem wczoraj wieczorem kiedy jeszcze nie wróciłaś z pracy- wspomniałem, że jestem świetnym aktorem? Mogliby mnie nawet zatrudnić, ale po co, skoro i tak śmierć patrzy mi w oczy?

Rodzicielka słysząc moje słowa westchnęła cicho i skierowała się w stronę wyjścia.

- A, właśnie. Jedziemy z tatą na delegację, jeśli się szybko uwiniemy, powinniśmy być w domu za tydzień. - świetnie, znowu sam w domu. Rodzice pracują w tej samej firmie, a ciągłe wyjazdy to normalność w tej rodzinie. Niby unikam rodziców, ale nie lubię zostawać sam.

-Mhm- tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.
Nadszedł wieczór, a ja zdążyłem zasnąć co najmniej przez trzy razy, nawet nie wiem jakim cudem. Udaje mi się zasnąć tylko po tabletkach nasennych. Gardło drapało mnie przeraźliwie, więc jak tylko usłyszałem cichy trzask drzwi, od razu sięgnąłem po butelkę wody, oraz tabletki. Gdy połknąłem środek, położyłem się na łóżku marząc o lepszym jutrze.

***

HYUNJIN. POV

- Hej Minho. - przywitałem się z brunetem. Mieliśmy trening tańca, przed zaliczeniem. Chodziłem do szkoły, z moimi przyjaciółmi, lecz wśród nich był jeden, którego darzyłem większym uczuciem-Lee Minho, tak to właśnie on był przy mnie w każdej chwili mojego życia, tej szczęśliwej, jak i tragicznej.

-Hyunjin?? Halooo, ziemia do przystojniaka- z zamyśleń wyrwał mnie chłopak, machając mi ręką przed twarzą.
Ale czekaj?!
Jak mnie on nazwał?

- C-co? Jak mnie nazwałeś? - mruknąłem z niedowierzaniem.

- Przystojniakiem, w końcu wszystkie dziewczyny, i może chłopaki za tobą lecą- odparł z uśmiechem, klepiąc mnie po plecach.

-Nikt inny mnie nie obchodzi. Tylko ty się liczysz- szepnąłem tak by starszy tego nie usłyszał. Czułem jak moje policzki wkrada się rumieniec. W środku skakałem ze szczęścia, że zdecydowałem trochę zapuścić moje ciemne włosy.

- Dobra, koniec tych pogaduszek. Musimy się trochę rozgrza..... Hyunjin? - zapytał, zatroskanym głosem, a ja zdziwiony podniosłem głowę.

- Wszystko w porządku? Jesteś cały rozpalony. Masz gorączkę? -zapytał, a ja czułem dosłownie jak tracę grunt pod nogami. Dlaczego?! Dlaczego, gdy się rumienię moje włosy nie mogą sięgać do podłogi?! Wtedy byłaby to idealna osłona przed oczami Minho.

-W-szystko w p-porządku, krew mi do głowy d-dopłynęła i tyle. Naprawdę nie m-musisz się martwić. - jąkałem się jak z downem. Cholera by wzięła rumieńce. Kto je wogóle wymyślił?

- Ok, ale jak będziesz się słabiej czuł, mów, krzycz, a jak cię nie usłyszę to trzepnij mnie w łeb, lub nawet zabij, ale tego wolałbym uniknąć. Ok? - zapytał zakładając słuchawki. Ja tylko uśmiechnąłem się najładniej jak potrafię i również uczyniłem to samo co Lee. Właśnie za to go kocham. Za jego charakter. Nawet gdyby wszyscy byliby przeciwko jemu, ja zawszę będę po jego stronie.

Do końca moich dni...

***************************************
I tak mamy pierwszy rozdział za sobą! Trochę krótki, ale to samo wyszło. Cieszę się, że czytacie te moje wypociny. Rozdziały będą się pojawiać co tydzień.
*Gwiazdka?
*Komentarz?
                                     Kocham Was!
                                  Miłego dnia/nocy!

My darling~~Hyunlix~~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz