-Felcia!!!!
- Kurwa no! Felcia!!!!
Szedłem sobie spokojnie chodnikiem. Nagle usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Hana przepychającego się między ludzi.
- Z drogi ty kundlu jebany! Fel... - nagle głos ucichł. Nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia.
On nazwał policjanta kundlem!!! Japierdole, nie znam go!
Szybko odwróciłem się i prawie biegłem do domu!
- Chwila, Felix!! Lee Felix! Zatrzymaj się!- odwróciłem się powoli. Wyobraźcie sobie, że jak w jakimś jebanym filmie, ludzie zrobili przejście, a JA stałem tam jak głupi. Zabijcie mnie!
- Tak? - zapytałem niemrawo podchodząc do małej grupki.
- Będziesz mnie bronił- powiedział radośnie Sungie patrząc na zdenerwowanych policjantów.
- Ale Sungie, ja tak średnio umiem się bić- szepnąłem mu do ucha. Jeszcze mi tego brakowało by i mnie wsadzili na odsiadkę i dali mandat.
- Ale o jakim biciu ty mówisz? Będziesz mnie w sądzie bronił- uśmiechnął się do mnie przyjaciel.
- Co?
***
Boże, co ja robię ze swoim życiem. Przecież ja nigdy w sądzie nie byłem! Tu są jakieś jebane labirynty!
- Gotowy? - usłyszałem przyjaciela za mną.
- Um, Sungie... Nie znam się na modzie, ale czy tak powinien ubierać się do sądu oskarżony?
Jisung miał na sobie błyszczącą kurtkę do kolan i czarny golf. Biżuteria była wszędzie. Jego nogi opinały czarne przylegające spodnie, a na nogach miał tego samego koloru co spodnie, trapery.
- Felix, jeżeli wszyscy będą się na mnie patrzeć, to muszę wyglądać jak milion dolarów- odpowiedział mi, jakby było to oczywiste.
- A nie będzie ci za ciepło? - zapytałem szczerze zdziwiony. Ja bym się tam udusił.
- Oh, przyjacielu. Czasem komfort trzeba poświęcić by zdobyć piękno! Ale spokojnie, zabezpieczyłem się. Mam marynarkę w torbie na wszelki wypadek- mrugnął do mnie znacząco, a ja spojrzałem na niego zdegustowany.
- To kiedy ta żyrafa będzie? - zapytał mnie rozdrażniony Sungie.
- To że jesteś niski, a on wysoki nie znaczy, żebyś nazywał go żyrafą- spostrzegłem, broniąc szatyna.
- Gadanie. Nim się zoriętujesz, on już zdoła przerosnąć twojego pra pradziadka za czasów młodości- prychnął machając ręką lekceważąco.
- Niby skąd wiesz? Widziałeś go?
- Nie, ale mogę się założyć, że taki był. Wtedy taka moda była- powiedział rozglądają się dookoła z Hwangiem.
- Wiesz co? Mów... A zresztą nieważne. - mruknąłem pod nosem wypatrując szatyna.
Nie musiałem długo czekać, bo po trzech sekundach zdołałem go wypatrzyć. Od tamtego inceydentu minął tydzień. Stęskniłem się, ale tylko trochę. Nagle moje oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu, i lekko zapiekły od napływających łez.
Między ludźmi stał Hyunjin. Przefarbował włosy. Teraz nie były kruczoczarne, a brązowe. Wyglądał jak z pokazu mody. Ale nie to mnie zmartwiło. Obok niego stała jakaś laska, która lepiła się do jego boku, jak rzep do psiego ogona. Zamrugałem kilka razy, nie chcąc zacząć płakać. Hyunjin jakby wyczuł, że się na niego patrzę i na chwilę złapałem z nim kontakt wzrokowy. Przeprosił rozmówców i podszedł do nas z tą kurwą.
- Hej! Chciałbym przedstawić wam twojego adwokata Jisung, a także... -
- Jego dziewczynę- dokończyła swoim przesłodzonym głosem. Serce krajało mi się na widok tej dwójki. Mógłbym przysiąc, że słyszałem jak moje serce roztrzaskuje się na milion małych kawałeczków.
- Wow! Gratuluję Hwang! - usłyszałem głos Jisunga obok siebie. Nie mogłem uwierzyć. To wydarzenie sprzed tygodnie nie miało dla niego znaczenia? Zostałem wykorzystany?
Widzisz? Mówiłem, że nikt cię nie chce...
Dlaczego mi to robisz? Co ja ci takiego zrobiłem. Przywdziałem na twarz maskę uśmiechniętego i szczęśliwego Felixa, a w środku płakałem jak niemowlę.
- Przepraszam, ale skoczę tylko szybko do łazienki- uśmiechnąłem się niezręcznie i w ułamku sekundy ulotniłem się z miejsca.
Gdy byłem w środku w biegłem do jednej kabiny zatrzaskukąc drzwi. Bezsilnie opadłem na podłogę i zacząłem szlochać.
Musiałem się pilnować z czasem. Uznając, że wystarczająco siedziałem w toalecie, podszedłem do umywalki i wyciągnąłem z torby kosmetyczkę. Wyjąłem korektor i szybko zakryłem ślady płaczu, jak i większą ilość piegów. Nienawidziłem ich. Spakowałem wszystko i wyszedłem z łazienki. Uśmiechnąłem się sztucznie. Odszukałem przyjaciół. Podszedłem do nich i miałem wrażenie, że jak tylko mnie zobaczyła ta lafirynda, zaczęła bardziej kleić się do hyunga. Wymieniliśmy się jeszcze kilkoma zdaniami.
- Felix? - usłyszałem znajomy głos. Odwróciłem się zaskoczony i ujrzałem kogoś za kim bardzo tęskniłem.
- Binnie?! - krzyknąłem zaskoczony. Podbiegłem do niego rzucając się w jego ramiona.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłem- mruknąłem szczęśliwy w jego ramię.
- Ja bardziej. A tak wogóle to co ty tutaj robisz? Przecież boisz się sądów od tamt- przerwałem mu zasłaniając mu ręką usta.
- To prawda i nadal się boję, ale mój przyjaciel nazwał policjanta kundlem, a jak się potem okazało miał jeszcze kilka spraw z policją więc trafił tutaj, a ja z nim- powiedziałem pokrótce nie odrywając się od Seo.
- Pójść z tobą? Mam dużo czasu wolnego.- zaproponował szatyn.
- Jasn-
- Nie- usłyszałem zdenerwowany głos Hyunjina.- Jesteś nam niepotrzebny. Felix przecież ma nas- powiedział patrząc na mnie.
- Felix sam zdecyduje, czy mam z nim iść czy nie- odgryzł się Changbin a ja miałem wrażenie, że biją się na spojrzenia.
- To jak Lix? Zgadzasz się czy nie? - szatyn spojrzał na mnie, a ja stałem nie wiedząc co robić. Patrzyłem na nich nie mogąc się zdecydować. Nie chciałem iść tam bez nikogo, ale też nie chcę zranić przyjaciół. Ufam im.
- Ja...
______________
Tam tam tam! I co zrobi Felix? Wybierze Changbina , a może Hwanga, który go zranił?
❤❤❤❤❤
CZYTASZ
My darling~~Hyunlix~~
Short StoryFelix od pamiętnego wypadku z dzieciństwa, nie może się pozbierać. Każdego unika, nawet swoich własnych rodziców. Kiedy Lee nie daje już rady, napotyka pewnego chłopaka, który zmieni jego życie o 180°. Czy mimo trudności jakie stawia im los, uda im...