16

251 16 37
                                    

Minęły kolejne minuty, jak nie godziny. Dla Felixa zdawało się trwać to wieczność. Dzisiaj był trzeci, jak i ostatni dzień rozprawy. Całe szczęście przy boku Lee był jego przyjaciel z dzieciństwa- Changbin.

- Spokojnie, Han przecież nie jest pizdą by go pokonać. - wyszeptał mu niespodziewanie Seo.

- Zapraszam świadka - powiedział głośnym głosem sędzia. Przy balkoniku stanął stary pan Kim. Był on właścicielem małego sklepiku, gdzie Sungie okradał go niemal codziennie.

- O matko, to ten stary dziadunio! Myślałem, że dawno już umarł- zawołał cichaczem Sungie. Lee szybko zgromił go wzrokiem, by ten się łaskawie przymknął.

- Proszę mówić- ponaglił dziadka sędzia. Ten zaczął swoje, że Han jest okropnym dzieciakiem i za wszystkie przewinienia zasługuje na kilka lat więzienia, ale to chyba już wszyscy wiedzą.

- Naprawdę nie boisz się, że rząd może wsadzić cię do więzienia? - powiedział już na skraju załamania nerwowego stary Kim.

- Chillin’ chillin’ yeah every day I’m chillin’ yeah - powiedział półśmiechem przyjaciel, z czego nie mogło się odyć bez cichego prychnięcia jednego z przysięgłych.

- Jak wolisz. To tyle Wysoki Sądzie- powiedział cicho staruszek kłaniając się nisko.

- Dobrze, to chyba tyle. Prosiłbym o wyjście ludzi z sali sądowej. Przysięgli będą się naradzać. - powiedział informując o tym ludzi. Wszyscy zebrali się do wyjścia. Dłonie piegusa pokryły się zimnym potem, i zaczęły się lekko trząść że stresu.

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- usłyszał ten ciepły i miły dla ucha głos. Z ust blondyna wydostało się wysokie piśnięcie. Zaskoczony odwrócił się i ujrzał lekko uśmiechniętego bruneta. Zdziwił się on bardzo na widok  Hyunjina.

Lee nadal w szoku nie zawodował nawet, gdy Hwang zaproponował mu by usiadł.
Brunet był rozbawiony zachowaniem bruneta. Nie chciał tracić tej relacji z Felixem. Zbyt bardzo zależało mu na nim.

Rozmawiali o wszystkim jak i o niczym. Pierus co chwilę śmiał się pod nosem, co również udzieliło się starszemu. Jak na złość los postanowił zepsuć im tą chwilę, gdy Hwang ujrzał swoją dziewczynę. Momentalnie jego wyraz twarzy uległy znaczącej zmianie. Jego piękny i radosny uśmiech, zastąpił obojętny wyraz twarzy. Oczy, w których świeciły iskierki życia i szczęścia, znikęły zostawiając po sobie lodowatą pustkę.

Chłopak odsunął się znacznie od zdezorientowanego blondyna, jakby się go brzydził. Piegusek nic nie mogąc zrozumieć patrzył na lekko uśmiechniętego Hwanga i dziewczynę wtulającą się w jego tors. Jeszcze przed kilkoma dniami to on był na miejscu kobiety. Chciał poczuć to uczucie bezpieczeństwa, i troski. Chciał być kochanym, ale jak widać zbyt bardzo nagrzeszył. Szczęście było mu okrutnie odbierane przez całe jego życie.

Lee nie mógł powtrzymać ciepłej łzy, spływającej po jego policzku. Ale musiał być twardy.

- A co wy tacy rozweseleni? Stało się coś?- dopytał Sungie patrząc na uśmiechniętą parę.

- Powiedzmy, że Jinnie ma bardzo miękkie łóżko... - powiedziała półśmiechem a blondyn czuł jak grunt opada mu pod nogami. - ...i do tego gorące ciało- wyszeptała do ucha bruneta, na co ten pocałował ją namiętnie.

- Jak chcesz możemy to powtórzyć- mruknął do niej Hwang w odpowiedzi. Felix nie wytrzymał. Czuł jak łzy wylewają się z jego oczu kaskadami. Nie chciał ich powstrzymywać. Odwrócił się prędko zmierzając do toalet.

- Lix? Matko Boska! Co się stało, kruszyno- powiedział zaskoczony Seo podchodząc do niego. Nie było go raptem pięć minut, a jego blondynek już płakał.

- Changbin, pros- e cię, j-ja muszę och- chłonąć- wydukał pospiesznie zdejmując ze swoich mokrych od łez policzków ręce szatyna. Ten jakby zrozumiał przekaz, że Lix potrzebuje odpocząć. Stał patrząc jak Lee biegnie rozpaczliwie do toalet.
Tym razem nie ujdzie Hangowi płazem.

Szybko udał się na piętro zastając tam Hana jak i starszego z Jisoo. Podszedł do bruneta, odpychając od niego zdziwioną dziewczynę. Seo zamachnął się, sprzedając brunetami mocnego sierpowego. Nie odbyło się bez obrony wściekłego Hyunjina, lecz niższy był nieugięty. Wsąpił w niego amok, a przypominając sobie twarz rozpaczonego pieguska, bił Hyunjina, aż ten nie uderzył plecami o podłogę.

- Co ty do kurwy robisz?! - wydarł się Hwang.

- Jak mogłeś sprawić, że Felix przez ciebie płakał!? - krzyknął rozpaczliwie Seo, a ludzie zebrani około nich, patrzyli na to ze strachem w oczach.

- To, że nie umie pogodzić się, że jestem w związku to nie mój prob- zaczął, lecz szatyn go wyprzedził.

- Nic nie rozumiesz! Nie rozumiesz tego, że on go zmusił! Zmusił go by jako sześciolatek zabił swoich rodziców! Jest adoptowany, chodź nikt go nie chciał, Państwo Lee się nim zaopiekowali i traktowali go jak swojego syna! Ale im dłużej Felix odczuwał ich miłość, zaczął odpychać ich od siebie, żeby przypadkiem ich nie skrzywdzić! Rozumiesz?! On spalił mu dom, kazał zamordować swoich rodziców, psa, czy nawet przyjaciela! On mu zniszczył życie! A ty...- krzyknął wskazując na oszomionego bruneta. - ...sprawiasz, by się zabił! - dokończył opadając bezsilnie na kolana. Policja szybko wzięła go do pionu i wyprowadziła z budynku. Hyunjin nie mógł uwierzyć jakie piekło przeszedł Lee. Wstał poprawiając pognieconą marynarkę i usiadł na ławce, zakrywając twarz rękami.

Nikt tylko nie wiedział, że słowa Seo spełnią się szybciej niż przypuszczali.


___________

Jaka drama się zrobiła...

Następny rozdział nie wiem kiedy. Pewnie niedługo.

Flower❤

My darling~~Hyunlix~~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz