- Jesteśmy- powiedział Chan wygrywając mnie tym z amoku. Dobra, trzeba kiedyś to zrobić. Nie bądź pizdą Felix, musisz tam iść. Sam się na to prosiłeś.
Chwyciłem uchwyt samochodu, gdy poczułem ucisk na nadgarstku.
- Proszę, uważaj na siebie. On...pewnie stał się inny. Hyunjin, którego mogłeś poznać, może już nie istnieć.Ja też kiedyś taki byłem. Muszę go zobaczyć, dotknąć, przytulić. Zbyt dużo dla mnie znaczy.
- Spokojnie, przecież jakoś to będzie. Dam radę- powiedziałem pewnie, uśmiechając się do niego najpewniej jak potrafiłem. Wyszedłem z pojazdu i wziąłem numer starszego na wszelki wypadek, a raczej on chciał mój. Co się z nimi dzieje? Chyba mnie nie zje. Chyba...
Udałem się na odpowiednie piętro i stanąłem przed drzwiami mieszkania hyunga. Nie zamierzam witać do jego zwariowanych sąsiadek, a przynajmniej była tylko jedna normalna.
Otworzyłem lekko drzwi zaglądając do środka. Drobne kawałki szkła były porozrzucane na podłodze. Do tego wszędzie leżała psia karma i jakiś syrop? Nie wiem, w każdym razie była to czerwona ciecz. Sam dom wyglądał jak scena wzięta z horroru. Przestraszyłem się nie na żarty. Co jeśli to była krew?
Przebiegłem pomieszczenia, lecz nigdzie nie mogłem znaleść hyunga. Wyglądały one lepiej niż przedpokój, ale to nie zmienia sytuacji.
- Hyun... - zawołałem wgłąb domu. Jak na zawołanie usłyszałem cichy szloch. Jakby ktoś płakał. Ale kto?! Przecież Hyunjina nie było, chyba. Kierowałem się do źródła dźwięku. Prowadził on do sypialni chłopaka. Przecież już tutaj byłem. Niczego nie było, ale płacz nie ustał. Spojrzałem do szafy...
Nic.
Może pod łóżkiem...
Bingo!!Pod przedmiotem przywitała mnie mała, puchata kuleczka. Chyba pierwszy raz cieszę się na widok tego diabła. Pochyliłem się i zobaczyłem koc, a raczej Hwanga który był w niego opatulony.
- Hyun! Japierdole nie strasz mnie tak- powiedziałem z ulgą, zwracając tym uwagę starszego na mnie. Jego czerwone i jeszcze mokre od łez oczy patrzyły na mnie, jakbym był cudem na ziemi.
- Boże... - mruknął hyung, lecz ja i tak to usłyszałem.
- Wystarczy Felix, ale taka forma też mi odpowiada- uśmiechnąłem się do niego promiennie.
- Hyunjinnie, chodź tu do mnie- kucnąłem, rozkładając ramiona. Właśnie tego potrzebuje każdy człowiek. Czułości i miłości. Ja również tego chcę, ale nie dane było mi poznać tych uczuć, i pewnie dalej nie będzie.- Nie... Felix, ja p-przepraszam. Ja nie- nie dałem mu dokończyć, gdyż sprawnie wszedłem pod łóżko, i przesunąłem się tak by był twarzą na równi z nim.
- Nie Jinnie, to ja powinienem błagać cię na kolanach o przebaczenie- matko jak to dziwnie brzmi!
- Pomyliłem cię z nim, nie ze względu na charakter, a wygląd. Nawet nie wiem jakim cudem cię z nim pomyliłem. Jesteś tak dla mnie cholernie ważny. To ty sprawiłeś, że zacząłem czuć. I może się powtarzam, ale przepraszam hyung. Jak mógłbym zranić osobę, którą ko... - zatrzymałem się w połowie słowa. Stop! Nie możesz! Co jeżeli on kogoś ma!?- Ko...? - powtórzył szatyn patrząc na mnie zdziwiony.
- która kompletnie zmieniła moje życie! - brawo, mistrzu. Kurwa jak mogłem się tak rozpędzić?!
Zawstydzony spuściłem głowę w dół. Lecz po chwili mogłem poczuć te silne i ciepłe ramiona, które opatuliły moje ciało. Tak dobrze i bezpiecznie...
Natychmiast oddałem uścisk, wkładając głowę, w zagłębienie szyi starszego. Nagle usłyszałem jak oddech hyunga przyspiesza. Spojrzałem na niego zdziwiony. Może mu duszno? Pewnie tak. Ten koc i jeszcze ja, to pewnie niezła sauna. Chciałem odsunąć się od Hyunjina, lecz przeszkodziły mi w tym jego ramiona. Przyciągnął mnie do siebie, przykładając głowę, do mojego ucha. Jego oddech zaczął drażnić moją szyję.
Z moich warg wydobył się cichy jęk, gdy jego nos drażnił płatek mojego ucha.
- A gdzie to mój Bóg się wybiera? - zapytał z lekką chrypką, a ja miałem wrażenie, że jeszcze trochę, a dostanę orgazmu przez sam jego głos. Jak to dobrze brzmiało z jego ust. Mój...
- Twój? - zapytałem szeptem grając w jego zabawę.
- Tak... Cały mó- mruknął w odpowiedzi, lecz przerwał nam szczek pupila, a raczej szatana. Aż żałuję, że nie zabiłem cię przy najbliższej okazji gdy spałeś!
- Kkami chyba jest zazdrosny- zaśmiałem się. Chłopak widząc mój uśmiech, sam odwzajemnił go. Wyszliśmy spod łóżka starszego i sięgnąłem po telefon.
- Co robisz? - zapytał starszy, zaglądając mi przez ramię.
- Piszę do Chana.
- Do Bang'a? Po co?
- By mu powiedzieć, że mnie nie zjadłeś- odpowiedziałem z uśmiechem, wysyłając wiadomość.
- Że co zrobiłem?
__________
Kolejny rozdzialik! Dziękuję za obs!! ❤❤❤
CZYTASZ
My darling~~Hyunlix~~
Short StoryFelix od pamiętnego wypadku z dzieciństwa, nie może się pozbierać. Każdego unika, nawet swoich własnych rodziców. Kiedy Lee nie daje już rady, napotyka pewnego chłopaka, który zmieni jego życie o 180°. Czy mimo trudności jakie stawia im los, uda im...