Jak tylko dziewczyna przekroczyła próg usłyszała chichot dziewczyn. Kiedy tylko spostrzegły Cindy, umilkły.
- Jak tam? - zapytała przymilnie Parvati.
Ostatnim razem, usłyszawszy ich rozmowy i ciągły śmiech, wyrzuciła je i zatrzasnęła im drzwi przed nosem, zmuszając jednocześnie do spania na sofach.
- Znośnie - warknęła nastolatka mierząc towarzyszki wzrokiem. - Nie przeszkadzajcie sobie - dodała zrezygnowana.
Dziewczyny od razu wróciły do pogaduszek. Cindy natomiast usadowiła się na łóżku i wróciła do czytania.
Siedziała tak aż do wieczoru, kiedy wszystkie współlokatorki pójdą spać. Zeszła wtedy po cichu do pokoju wspólnego i usiadła po turecku. Wsłuchiwała się w trzask ognia ze smutkiem. Przypominiały się jej bowiem czasy beztroskiego dzieciństwa, kiedy to siadała i ogladała połomienie.
Po długim czasie ktoś przyszedł i usiadł tuż koło niej. Poczuła jak ta osoba okrywa ją kocem i przyciąga do siebie. Cindy bez oporu oparła swoją głowę na ramieniu chłopaka. Spojrzała lekko w górę i zauważyła charakterystyczne okulary. Westchnęła cicho i wtuliła się w bruneta.
- Siedzisz tu całą noc, prawda? - zapytał Harry.
Dziewczyna pokiwała lekko głową wpatrzona w kominek.
- Powinnaś się położyć - podsunął przyjaciel.
Mimo braku chęci do rozmowy Cindy nie postanowiła się ruszyć. Wbrew pozorom cieszyła się z obecności chłopaka. Czuła, że on jak nikt ją rozumie. Zawsze zaniedbywany, bez rodziców.
- Dlaczego tu przyszedłeś? - zapytała cicho nastolatka.
- A ty? - odparł, patrząc na nią.
Brunetka domyśliła się, że był to podstęp i wcale nie chodziło o jego zamiar.- Najpierw ty - rzekła uparcie dziewczyna.
- Uh... okej, zobaczyłem cię na mapie - odpowiedział zrezygnowany. - Tylko nie bądź zła - poprosił szybko.- Sprawdzałeś mnie? - zapytała smutno.
- Dobra, nieważne. Przyszłam tu, żeby pomyśleć. Lubię patrząc na ogień - dodała.
Harty tylko spojrzał na nią z troską, ale nic nie powiedział. Siedzieli tak chwilę w milczeniu, gdy nastolatka poczuła ogromne zmęczenie.
***
- O rany, która to godzina? - ziewnęła zaspana Cindy.
- Późna - odparła rozdrażniona brunetka.
- O, Hermiona! - rzekła dalej rozespana dziewczyna. - Chwila, gdzie ja jestem? - dodała spanikowana po chwili.
Pokój nie wyglądał jak dormitorium, ale był znajomy. Chwilę jej zajęło przypomnienie sobie wydarzeń wczorajszej nocy.
- No tak! Zasnęła na ramieniu Harry'ego! - jak mogła o tym zapomnieć.
W tym momencie poczuła okropny ból głowy. Przyłożyła otwarta dłoń do czoła i lekko je potarła.
- To ja chyba powinnam zapytać - skarciła ją przyjaciółka, stojąc nad nią z założonymi rękoma. - Masz, pomoże ci - dodała wyciągając tabletkę w stronę Cindy.
- Dzięki - uśmiechnęła się słabo dziewczyna.
- Popij to i wstawaj szybko. Ron i Harry mówili, żebyś została dzisiaj tutaj i odespała, ale skoro już wstałaś... - kontynuowała brunetka.
- Tu masz ciuchy - wskazała na sofę obok. - A ja czekam na ciebie za obrazem - rzuciła na odchodne.
Cindy w pośpiechu ubrała się i dołączyła do przyjaciółki z torbą w ręku. Ubrana była w czerwono-złotą, rozkloszowaną spódniczkę, białą koszulę, która związała z przodu, krawat w barwach domu i zwykłą, krótką, czarną szatę. Włosy natomiast spięła w dość wysoki kucyk. Jej głęboko brązowe, zakręcone kosmyki układały się wręcz idealnie w tej fryzurze.
Nic dziwnego, że mimo jej zaspanego wyrazu twarzy każdy się na nią patrzył.
Ona jednak nie zwracała uwagi na to i wpadła pędem do Wielkiej Sali.- Dlaczego wszyscy się na nią patrzą? - wysyczał przez zęby Harry.
- Nie tylko tobie się podoba - zadrwił Ron.
Brunet spiorunował go spojrzeniem, ale nic już nie odpowiedział, bo właśnie w tym momencie przysiadły się dziewczyny.
- Co wy tak milczycie? - zagadnęła Hermiona.
Niestety nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi, bo ktoś do nich podszedł. A raczej do ich przyjaciółki.
- Hej, Cin - usłyszała swoje imię dziewczyna.
- Tak? - nastolatka wysiliła się na uśmiech.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz, chociaż masz cienie pod oczami. Wszystko w porządku? - troskliwe zapytał chłopak.
- Wszystko w porządku, trochę nauki. To jest to co chciałeś mi powiedzieć? - odparła z lekkim naciskiem.
- Niee, nie oczywiście, że nie. Chciałbyś może pójść ze mną do Hogsmade w ten weekend? - zaproponował szybko jej rozmówca.
- Wiesz, ja nie lubię tych wycieczek - płynnie skłamała dziewczyna. - Poza tym mam dużo nauki - uprzedziła przed inną propozycją.
- To może pouczymy się razem? - nie dawał za wygraną.
- Wolę się uczyć sama - zbyła go ponownie.
- To może... - zaczął znowu.
- Nie - ucięła krótko. - Nie chcę, Cormac. Może kiedy indziej - dodała z lekkim uśmiechem.W prawdzie nie miała zamiaru się z nim spotkać, ale teraz też nie miała ochoty rozmawiać.
- Nie dam się tak szybko zbyć. Musisz w końcu...
- Ona nic nie musi Mclaggen - warknął Harry. - Nie chce, to nie chce.
- A ty kim jesteś, żeby za nią mówić - odgryzł się chłopak.
Oboje teraz stali naprzeciwko siebie i zaraz pewnie by wdali się w bójkę, gdyby nie Cindy.
- Spokój już! Cormac, powinieneś już chyba iść, prawda? - rzuciła mu z naciskiem.
Wściekły i czerwony na twarzy blondyn wyszedł z Wielkiej Sali, a dziewczyna opadła ciężko na ławkę.
Z kolei Harry wziął torbę i zarzucił ją na ramię.- Co ty robisz stary? Mieliśmy iść razem - zapytał skołowany Ron.
- Nie jestem już głodny. Spotkamy się w sali - burknął chłopak.
- A jego co ugryzło? - oszołomiona Cindy próbowała znaleźć odpowiedź.
- Oh, nie przejmuj się nim - rzucił rudzielec, delikatnie gładząc jej dłoń. - To nic takiego.
Po tych słowach spojrzał porozumiewawczo na Hermionę. Ich przyjaciółka nic nie zauważyła, gdyż nadal wpatrywała się w drzwi wejściowe.
========
Co ja mam powiedzieć? Próg ten sam co zawsze... no chyba że tym razem skoro niedługo szkoła to mogę dać special:2 gwiazdki pod dowolnym rozdziałem = do końca wakacji rozdziały dwa razy w tygodniu załóżmy że we środy i niedziele/soboty
Zgoda?

CZYTASZ
Troublemaker || HP
FanfictionZbuntowana dziewczyna lubiącą żarty wpada w spore kłopoty i nie wie jak sobie poradzić. Pomagać jej zaczyna Golden Trio, które po raz pierwszy daje jej namiastkę przyjaźni. Jak potoczą się losy nastolatki? Przeczytajcie sami! Hejka! To moja pierwsza...