4.Niezatrzymana

53 6 1
                                        

- Za co?!? - krzyknęła po raz kolejny Cindy.

- Za to, że rzuciłem się na Malfoya - odburknął Harry, który był w podłym nastroju.

Właśnie dowiedział się, że ma zakaz grania w Quidditcha. Dożywotni.

- To jest po prostu niemożliwe! - kontynuowała sfrustrowana dziewczyna. - To jest cios poniżej pasa! Ona tak nie może!

- Jak widać, może - odparł równie zmarnowany Ron. - Daj spokój, Cin, twoje krzyki nic nie wskurają, a tylko pogarszają sprawę.

Rozemocjonowana nastolatka usiadła i nerwowo zaczęła tupać nogą.

- Wiem! - zawołała po chwili z nowym entuzjazmem.

- Co wiesz? - zapytał z przerażeniem rudzielec.

- Co ty chcesz zrobić? - dodała groźnie Hermiona.

- Nie mam czasu na wyjaśnienia- rzuciła szybko dziewczyna i pognała w kierunku obrazu.

- Nie pójdziesz nigdzie sama - zaprotestowała przyjaciółka, ale nie skończyła mówić, zanim usłyszała otwierane wyjście. - Ron idź za nią - poleciła chłopakowi.

Rudzielec ruszył za nastolatką i zniknął z pola widzenia. Po chwili jednak wrócił zrezygnowany, a Hermiona posłała mu pytające spojrzenie.

- Zniknęła - zaczął. - Nie ma jej nigdzie - dodał.

- Ale... - dziewczyna otworzyła ze zdziwieniem usta.

- Sprawdzałem - uprzedził przyjaciółkę i pokręcił głową. - Nie mam pojęcia, gdzie ona poleciała.

                                 ***

Cindy biegła ile sił w nogach i wpadła po drodze na profesor McGonagall.

- Gdzie tak śpieszno? - zapytała patrząc na dziewczynę zza okularów.

- P-potrzebuję zobaczyć się z dyrektorem - wydyszała nastolatka.

Nauczycielka posłała jej zdziwione spojrzenie.

- W jakiej sprawie? - zadała kolejne spokojne pytanie, nadal się przyglądając uczennicy.

- W bardzo ważnej - powiedziała Cindy powoli łapiąc oddech i prostując się.
- Profesor Dumbledore jest bardzo zajęty, jeśli czegoś potrzebujesz to ja... - zaczęła oficjalnym tonem.

- To jest bardzo ważne - błagała dziewczyna. - Tylko chwila rozmowy, proszę - dodała płaczliwym tonem.

McGonagall zlustrowała ją spojrzeniem i wymamrotała hasło do gabinetu.

- Skorzystaj mądrze - powiedziała nieco milszym tonem i posłała zaskoczonej nastolatce lekki uśmiech.

Cindy nie zdarzyła podziękować, gdy nauczycielka zniknęła jej z oczu. Nie czekając ani chwili dłużej, dziewczyna wbiegła po schodach na górę i grzecznie zapukała. W odpowiedzi usłyszała krótkie "proszę". Weszła bez zastanowienia i zastała tam dyrektora siedzącego przy swoim biurku.

- Dobry wieczór, panno Clarke - zagadnął uprzejmie mężczyzna.

- Em... Dobry wieczór - odparła nieco zmieszana dziewczyna.

- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał, widząc zestresowaną Cindy.

Nastolatka wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić:

- Dzisiaj, po meczu Quidditcha, Harry, Fred i George dostali dożywotni zakaz gry - wypaliła jednym tchem.

- Dotarła już do mnie ta informacja - potwierdził przypuszczenia dziewczyny.

- Jest on niezasłużony! Ten smarkacz Malfoy obrażał ich rodziny! Mieli prawo stracić kontrolę, zwłaszcza Harry! - mówiła niemal bez najmniejszej przerwy. - Poza tym, temu gnojkowi nawet nic się nie stało! - dodała roztrzęsiona.

- Rozumiem twoją złość, panno Clarke, ale bardzo proszę o używanie stosownego słownictwa - odparł spokojnie, ale dziewczyna mogła przysiąc, że widziała u niego uśmiech na twarzy.

Cindy kipiała z furii, ale zdobyła się na spokój.

- W każdym razie, bardzo proszę o cofnięcie tego zakazu - powiedziała panując nad złością. - Tylko pan może coś z tym zrobić - dodała z nadzieją.

- Obawiam się, - zaczął, a dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie - że nie mam możliwości wpłynięcia na decyzję profesor Umbridge.

Cindy w tym momencie wybuchła. Jej zdenerowanie sięgało granic, a było spotęgowane również nieustanną kontrolą emocji.

- Profesor Umbridge, nie miała prawa dawać tego zakazu! To jest niesprawiedliwe! Uwzięła się na Harry'ego za to, że mówi prawdę! Męczy go przy każdej okazji! Ta wstrętna, różowa ropucha zrobi wszystko żeby zniszczyć jemu życie! - wyrzuciła z siebie, niezwracając uwagi na słownictwo, ale Dumbledore nie próbował jej powstrzymywać i tylko przyglądał się jej zaciekawiony. - Może mnie pan nawet wyrzucić ze szkoły, nie dbam o to, ale pod warunkiem, że dostaną miotły i możliwość grania z powrotem.

- I nie wyjdę stąd dopóki nie zostanie ta sprawa rozwiązana - dodała, zakładając ręce na piersi i siadając teatralnie na krześle przed dyrektorem. - Na korzyść uczniów oczywiście.

- Mam dużo czasu - uprzedziła i założyła nogę na nogę.

Dumbledore przyglądał jej się przez chwilę w milczeniu.

- Ta jędza nie miała prawa tego zrobić - powtórzyła lekko zrozpaczona. - Poszłabym do niej, gdyby nie fakt, że zostałabym wydalona z miejsca i gdyby nie to, iż jest zaślepiona przez swoją pozycję - wypaliła oskarżycielsko, chociaż trochę spokojniej, drżącym głosem.

- Nie dbam już o to jak się potoczy mój los, ale nie pozwolę, żeby karała kogoś z powodu własnej niechęci - dodała widząc wyraz twarzy dyrektora.

Po tych słowach schowała swoją rękę, naznaczoną bliznami, na której spoczął wzrok Dumbledore'a.

- Bardzo odważne wyznanie - podsumował mężczyzna.

Cindy spodziewała się jakieś reprymendy, albo chociaż skarcenia, a nie pochwały. Siedziała, więc zdziwiona  i wpatrywała się w dyrektora.

- Mimo to, uważałbym na sformułowania w przypadku, gdzie owa nauczycielka mogła się pojawić tuż za drzwiami - kontynuował niewzruszony, a dziewczyna momentalnie spojrzała na drzwi. - Te słowa na pewno dużo kosztowały, ale były w większości słuszne. Profesor Umbridge nie miała prawa stosować takowej kary - dodał spokojnie.

Cindy miała pewność, że zaraz zemdleje. Jakim cudem ten facet siedział niewzruszony i spokojny.

- Możesz być pewna, że osobiście zajmę się tą sprawą, a ty nie zostaniesz obciążona odpowiedzialnością - powiedział z lekkim uśmiechem. - Czy to cię satysfakcjonuje? - zapytał grzecznie.

- T-tak - odparła mocno zdziwiona dziewczyna. - Dziękuję - dodała po chwili namysłu.

Cindy po tym wstała niepewnie z krzesła.

- Jeszcze raz bardzo dziękuję i do widzenia - podsumowała, gdy już otrząsnęła się z szoku.

Na jej twarzy zagościł pewny, a zarazem wdzięczny uśmiech. Równie pewnym krokiem skierowała się ku wyjściu, gdy usłyszała głos.

- Jesteś dobrą przyjaciółką, Cindy - powiedział na odchodne Dumbledore.

Były to tak ciepłe słowa, że dziewczyna stała przez chwilę w kolejnym szoku. Nie słyszała też żeby kiedykolwiek dyrektor zwrócił się do kogoś po imieniu. Nie licząc oczywiście Harry'ego.

Nastolatka widziała, iż mężczyzna był pod wrażeniem jej odwagi. Wchodząc tam, nie spodziewała się, że ktoś ją doceni. Ba! Nawet nie spodziewała się niczego więcej jak kary i ostrej rozmowy. Cindy wracała tamtej nocy do pokoju wspólnego zadowolona i pewna siebie.

================
Ogłoszenie!

Jeśli dobijecie do 2 gwiazdek do mojego powrotu (wiem to bardzo dużo) pod tym lub poprzednim rozdziałem to wstawię dodatkowy rozdział jak wrócę

Troublemaker || HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz