Nadszedł w końcu czas wrócić do Hogwartu. Cindy nie kryła niezadowolenia.
- Jak ta różowa ropucha znowu się zacznie rządzić, to ja nie wiem - westchnęła rozgoryczona.
Hermiona tylko przewróciła oczami I kontynuowała pakowanie.
- Ja ciebie nie spakuję - rzuciła przez ramię i wyszła z pokoju.
Cindy nie zamierzała się ruszać. Siedziała na parapecie i wpatrywała się w krajobraz. Pragnęła zostać na Grimmauld Place i rozkoszować się spokojem. Nikt jej tu nie przeszkadzał tak jak Malfoy czy Umbridge. Brakowało jej tylko tyle, żeby zwariować - dwie znienawidzone osoby w jednym miejscu i czasie. Łatwiej było ich znosić, kiedy wiedziała, że nie ma lepszego miejsca. A teraz? Było ciężko. Uroniła nawet parę łez z tej bezsilności.
Nagle do pokoju ktoś wszedł. Otworzył i zamknął drzwi w delikatny i cichy sposób. Po krokach można było rozpoznać, iż ta osoba stąpała raczej niepewnie. Jakby chodził koło wulkanu, zdolnego do wybuchu w najbardziej nieoczekiwanym momencie.
- Nie smuć się już - dziewczyna usłyszała męski głos.
Chłopak usiadł tuż obok i wyciągnął chusteczki w stronę nastolatki. Cindy rozpoznała w nim Rona bez patrzenia. Kręcił się niepewnie i w zniecierpliwieniu.
- Nie chcę, dzięki - mruknęła, podciągając kolana bliżej i opierając na nich głowę.
Nie zaszczyciła przyjaciela nawet spojrzeniem.
- No chyba nie będziesz tu siedzieć i płakać? Hogwart to cudowne miejsce, a nie więzienie. Nikt cię tam na siłę teoretycznie nie trzyma, chociaż... - mówił rudzielec ze zdziwieniem, a nawet rozbawieniem.
- A jeśli tak to co? Zabronisz mi? - zapytała wyzywająco Cindy.
- Nie no ja tak tylko - odparł zdumiony całą sytuacją.
W jego mniemaniu był to tylko niewinny żart.
- Masz okres czy jak? - zadał pytanie po pierwszym szoku.
Tym pytaniem wywołał potwora. Dziewczyna nie wzięła tego za żart w żadnym stopniu. Ogarnęła ją furia, jakiej świat nie widział. Już po chwili cały dom wypełnił się światłem, hukami i Bóg jeden wie czym jeszcze. Ron biegał jak poparzony, uciekając przed (na jego nieszczęście celnymi) zaklęciami Cindy. Co chwila lądował na podłodze albo zawieszony na sekundę w powietrzu.
Na końcu rudzielec skończył głową w dół pod sufitem. Bardzo zadowolona z siebie nastolatka przypatrywała się temu z bezpiecznej podłogi do czasu przyjścia Hermiony. A może bardziej przybiegięcia?
- Co wy tu wyprawiacie? W całym domu słychać tylko wasze wrzaski! - krzyknęła na nich dziewczyna.
Cindy natychmiast opuściła różdżkę, co spowodowało upadek chłopaka z dość dużej wysokości oraz głośny huk. Po pokoju również rozniósł się stłumiony krzyk Rona.
- Wy się pakujecie czy zażynacie? - zapytał z niedowierzaniem Harry, który wszedł do pokoju.
Hermiona podbiegła do rudzielca i pomogła mu wstać oraz usiąść na krześle. Opatrzyła mu rany w błyskawicznym tempie i spojrzała na zegarek. Jak na zawołanie cała czwórka usłyszała krzyk pani Molly:
- Dzieciaki, zbierajcie się już do wyjścia!
- Nie no super! Przez tego idiotę to nawet nie zdążyłam się spakować - jęknęła wściekła Cindy.
- Dobra pomogę ci, ale to ostatni raz - westchnęła przyjaciółka. - Harry, zostań z nim - tym razem zwróciła się do bruneta i skinęła na Rona.
CZYTASZ
Troublemaker || HP
FanfictionZbuntowana dziewczyna lubiącą żarty wpada w spore kłopoty i nie wie jak sobie poradzić. Pomagać jej zaczyna Golden Trio, które po raz pierwszy daje jej namiastkę przyjaźni. Jak potoczą się losy nastolatki? Przeczytajcie sami! Hejka! To moja pierwsza...