2.Kłopoty

87 7 0
                                        

Po tamtym wydarzeniu minęło już trochę czasu. Było to chłodne, pochmurne popołudnie na początku października, a Cindy właśnie wyszła od Umbridge z gabinetu.

- Normalnie ją rozszarpię - mruknęła do siebie jak tylko wyszła.

Od razu podskoczyła do niej Granger.

- I jak? - zapytała zatroskana.

- Chce mnie wywalić! Powiedziała, że to jej ostatnie ostrzeżenie, i że jeśli jeszcze raz mnie złapie na czymś takim, to mnie wywali ze szkoły! - wyrzuciła jednym tchem.

Hermiona objęła jej ramiona, gdy koleżanka usiadła obok niej i schowała swoją twarz w dłoniach. Burza ciemnobrązowych, długich loków opadła na policzki sfrustrowanej dziewczyny.

- To jeszcze nie tak źle, mogło być gorzej - próbowała pocieszyć Hermiona.

Cindy spojrzała na nią załamana, ale nie odezwała się. W myślach tylko rozmyślała, co mogło być gorszego. Po jakiejś minucie obie wstały i ruszyły do pokoju wspólnego Gryfonów. Tam wszystko opowiedziały jeszcze Harry'emu i Ronowi, z którymi dziewczyna ostatnio złapała nikły kontakt.

- Nie wiem jak ty to osiągnęłaś, ale Umbridge nienawidzi ciebie bardziej niż mnie - próbował pocieszać brunet. - A to duży wyczyn - dodał pewnym tonem.

Cindy wywróciła oczami, ale też lekko się uśmiechnęła na te słowa i pozwoliła się chłopakowi objąć. Nie spędzała z nimi zbyt dużo czasu, ale czasami lubiła ich towarzystwo, a ostatnio bardziej zżyła się z dziewczyną.

- Teraz trzeba pomyśleć jak nie pozwolić ci wpakować się w kłopoty - powiedziała powoli Hermiona, delikatnie przesuwając rękę po ramieniu koleżanki.

- To jest awykonalne - stwierdził Ron - zwłaszcza, gdy obok są Fred i George, albo Malfoy - dodał, bo widział jak bardzo nastolatka go nie znosiła.

Zawsze, jak tylko go widziała, wpadała w furię, a w efekcie - w kłopoty.

- Jest tylko jedno rozwiązanie - odparła Hermiona.

- Usunąć Malfoya ze szkoły? - zapytał cicho Ron z nieukrywana nadzieją.

Hermiona zdzieliła chłopaka książka.

- To byłby dobry pomysł - wtrąciła smutno Cindy.

- O widzisz! - krzyknął rudzielec.

- Ogarnij się i pomyśl trochę na poważnie. Jedyne co możemy zrobić to pilnować, aby Cindy nie straciła panowania nad sobą - powiedziała stanowczo Hermiona.

- Chyba sobie kpisz? - zaprotestował Ron. - Widziałeś ją jak się złości? - dodał szybko.

- A jest jakieś inne wyjście? - odpowiedziała rozsądnie dziewczyna.

Cindy podobało się, że w końcu ktoś o nią dba. Nie była do tego przyzwyczajona, bo jej rodzice mało się interesowali nastolatką. Mimo wszystko nie chciała być obciążeniem dla tej trójki.

- Nie ma mowy, nie będziecie mnie pilnować. Nie jestem małym dzieckiem. Zwyczajnie postaram się trzymać emocje na wodzy, a jak nie to trudno - powiedziała trochę zrezygnowana. - Nie będziecie mnie niańczyć i narażać się na złość tej ropuchy.

Wszyscy na te słowa zaczęli chichotać.

- Chyba żartujesz? - powiedział w końcu Harry. - Nie myślisz, że pozwolimy cię wywalić?

- A co tak tobie zależy? - odparła sucho.

Chłopak trochę się zdziwił i speszył.

- No lubię cię... znaczy fajna jesteś i w ogóle... - brunet zaczął trochę się jąkać. - A poza tym nikt nie zostanie wywalony przez nią!

Cindy uśmiechnęła się smutno pod nosem, nie do końca wiedziała na jaką odpowiedź liczyła, ale ta wydawała się nawet sensowna.

- W każdym razie nie pozwolimy cię wyrzucić, jasne? Od teraz będziesz chodzić z nami. Wszędzie i za każdym razem. Po prostu trzymasz się z nami i tyle. - oświadczyła Hermiona tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Cindy już otworzyła usta, ale ręka Harry'ego powstrzymała ją od mówienia i tylko opadła na krzesło z głośnym westchnięciem.

                               ***

- Wow, to już trzy dni, a ty ani razu nie rzuciłaś się na Malfoya, rekord - zaśmiał się Harry.

- Bardzo śmieszne - warknęła Cindy.

Ostatnio była rozdrażniona tym, że musiała mijać wroga bez słowa. Przesiadywała teraz częściej w pokoju wspólnym i w bibliotece, żeby odsunąć się od osób, które patrzyły na nią teraz krzywo, bo trzymała się z "kłamcą".

Ona o to nie dbała, ale czasami chciała powiedzieć parę soczystych słów jako ripostę. Mimo to zawsze ktoś był obok niej i zabierał ją daleko od zgiełku. Nie narzekała na to, ale wolałby mieć trochę więcej swobody. Jednakże to byli jej pierwsi przyjaciele w Hogwarcie. Może więc warto było trochę pocierpieć?

======

Tak jak obiecałam wstawiam drugi rozdział. Owszem, piszę do tych całych 6 osób które to czytają. I tak będę wstawiała nadal w niedziele jakoś koło południa pewnie.

Kc 💗💗💗

Troublemaker || HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz