Rozdział 28

7.3K 314 62
                                    


Przepraszam za małe opóźnienie, ale w końcu udało mi się poprawić i skończyć rozdział. Miłego czytania!

.........................................................................................................

Grace

Po tym jak wszyscy się na nas rzucili, nie czułam już nic poza pulsem, który próbował rozsadzić mi głowę. Było źle. Zajebiście źle. Trzaskanie kości, przyprawiało mnie o ciarki, a mięśnie paliły od wysiłku ponad możliwości. Byłam spocona jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody.

Lekko mówiąc sprawy nie toczyły się najlepiej. Pięciu z całej chmary facetów, leżało na podłodze i byli nieprzytomni. A reszta cały czas nie chciała dać nam spokoju. Knykcie paliły mnie od bólu, a zdarta skóra, zostawiała krwiste ślady na moich przeciwnikach, gdy pięści lądowały na ich szczękach. Czułam jak powoli brakuje mi sił. Na dodatek chyba zwichnęłam kostkę i nawet najmniejszy krok, niósł za sobą kłujący i emanujący, aż po biodro prąd, który podcinał mi kolano.

Matteo i Thomasso radzili sobie nieco lepiej, ale to raczej normalne, jeśli spojrzeć na to, że mnie otaczało sześciu typów, a ich tylko po dwóch. Uwzięli się na mnie, bo uznali mnie za najsłabsze ogniwo. Chcieli zrobić ze mnie przynętę i w ten sposób wygrać. Byłam jak jebany przycisk detonacji. Brunet starał się odciągać ode mnie niektórych z nich, ale po chwili wracali.

Napakowany szatyn z długą brodą, złapał mnie za ramię, ciągnąc w swoją stronę. Złapałam go za nadgarstek i zamaszyście strącając jego dłoń, wykręciłam mu ją za plecy. Jęknął niezadowolony, a ja pochyliłam się i w tym samym czasie kopnęłam prosto, między nogi kolejnego, który próbował mnie zajść od tyłu. Pociągnęłam dłoń szatyna do góry i z całej siły uderzyłam kolanem w łokieć, przez co usłyszałam cichy strzał. Zauważyłam jak kość obrzydliwe przesunęła się pod skórą. Wybiłam mu bark. Było dwóch mniej.

- Thomasso – głos bruneta, przykuł moją uwagę.

Blondyn leżał na ziemi, a dwóch idiotów okładało go pięściami. Facet, który stał za moim mężem, zamachnął się i zdzielił go w potylicę, przez co ten upadł.

- Matteo! – krzyknęłam.

Ledwie zdążyłam postawić krok, gdy przystawiono mi nóż do szyi. To jakaś nowość. Zamarłam, czując jak bardzo był ostry. Wystarczyło, że przełknęłabym ślinę, a skóra pękłaby pod jego naciskiem. Przestałam oddychać.

Dwóch ludzi podniosło mężczyzn z ziemi i zakładając nam ręce za plecy, unieruchomili nas.

- Jak widzisz wielki capo, twoja władza nie idzie wszędzie tam, gdzie i ty – rzucił zadowolony Harold.

Zapamiętałam jego imię bardzo dobrze, więc o ile mnie nie okłamał, to rzeczywiście tak ono brzmiało. Był dziwny i miał dziwne fetysze o których nawet nie chciałam pamiętać ani mówić. Patrzenie na niego i innych mu podobnych, niosło za sobą obrazy, których później nie mogłam wyrzucić z głowy. Czułam się przez nich brudna, obrzydliwa, zniesmaczona i zbrukana. Czułam się jak najgorszy sort człowieka, a to nie towarzyszyło mi nawet wtedy, gdy odbierałam komuś życie.

- To jeszcze nie koniec – odrzucił, próbując się wyszarpać.

- Zamknijcie ich na końcu korytarza zanim zdecydujemy co z nimi zrobić. Chociaż dla jego żony mam już jedno zajęcie – obrzydliwie się wyszczerzył, a jego sztywni koledzy w tak samo tanich garniturach, zawtórowali mu.

Finally I understood you | TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz