Grace
Stanął mi butem na palcach, aż usłyszałam jak strzelają kości. Zacisnęłam zęby i głośno krzyknęłam, próbując wyrwać dłoń. Bolało jak skurwysyn, ale raczej nie była złamana.
- Oj czyżbym źle postawił nogę?
Niekontrolowana łza, spłynęła po policzku, ale była przepełniona nienawiścią i złością, a nie bólem. Leżałam na ringu, trzymając się jedną ręką za brzuch, a drugą próbując się jakoś podnieść. Wbrew pozorom facet był zbyt szybki, a jego ciosy zbyt silne. Adrenalina, która go wciąż nakręcała była silniejszym zastrzykiem energii niż moja chęć zgnojenia jego ego.
- Stawiaj tę nogę gdzie chcesz, bo za niedługo wsadzę ci ją w dupę – wyplułam słowa wraz z krwią, która ściekała z rozciętej wargi.
Czołgając się na drugi koniec maty, trzymałam obolałą kończynę blisko siebie, aby nie narazić jej na kolejne uderzenia. Szedł za mną powoli, napawając się moim cierpieniem. Czułam jak jego cień tworzył ciężkie brzemię na moich plecach i próbował zagarnąć resztki mojej przestrzeni, a śmiech spływał wprost do zadanych przez niego ran, wywołując pieczenie.
- Mówiłem - dyszał ciężko. - Idealny przykład nieodpowiedniej osoby na nieodpowiednim stanowisku.
- Dobrze powiedziane. Taka pizda jak ty nie powinna być w mafii – prowokowałam go wciąż czołgając się do przodu.
Zauważyłam, że w rogu leżał wcześniej złamany kij. Jego końcówka była ostro zakończona i mogła być moim ostatnim ratunkiem. Nagle, silne kopnięcie w brzuch sprawiło, że odwróciłam się na plecy. Przed oczami zobaczyłam czarne kropeczki, które zajmowały coraz większą przestrzeń. Nie teraz. Potrząsnęłam głową, a ciężar czyjegoś ciała, wgniótł mnie w podłogę.
- Ty głupia suko – wyrzucił wprost w moje usta. – Jak już przetargam twoje zwłoki po wszystkich dzielnicach, dam się nażreć bezdomnym psom.
- Wciąż będę bardziej pożyteczna od ciebie – uśmiechnęłam się ironicznie zanim wymierzył mi liścia.
Zszedł ze mnie i odwracając się do ludzi, zaczął coś mówić. Nie słuchałam go, byłam zbyt bardzo otumaniona. Starałam się skupić na tym, aby dorwać w końcu ten cholerny kij. Znajdował się już na wyciągnięcie ręki, choć nie wiedziałam co mogłabym z nim zrobić. Nie miałam siły nawet wstać, a co dopiero nim walczyć.
- A ty dokąd? – poczułam uścisk na kostce, a zaraz po tym ponownie wylądowałam na plecach. – Skończmy tę maskaradę i tak długo wytrzymałaś, całe dziesięć minut. Nie mogę się doczekać, aż nakarmię tobą kundle.
Wydobył nóż pokrowca na udzie i zaczął boleśnie wolno, podwijać rękawy.
- Amedeo, przestań – usłyszałam z boku Matte'a. – Słyszysz?! To jebany rozkaz!
Nic sobie z tego nie robił. Spojrzał na mnie z przechyloną głową i w tym momencie rzucił się w moim kierunku. Natychmiast odwróciłam się w bok i złapałam kij, podnosząc go ku górze. Poczułam szarpnięcie, a potem ciepło, które rozlało się na ręce. Mężczyzna nabił się na ostrą końcówkę, a jego krew ciurkiem spływała wprost na mnie.
- Ty mafijna dziwko – wyszeptał, osuwając się na kolana. – Będę na ciebie czekał w piekle.
- Więc ustaw się w kolejce, bo nie ty pierwszy mi to mówisz.
Ciepła ciecz, zaczęła wypływać z jego ust, a po chwili zmieniła kolor na intensywną czerń. Podpierając się na łokciu, ostrożnie wstałam. Kręciło mi się w głowie i bolała mnie każda możliwa część ciała, ale mimo tego robiłam wszystko, aby nie upaść. Teraz to ja stałam nad nim i widziałam to co on chciał zobaczyć. Nie planowałam go zabijać. Tym razem chciałam wykazać się zrozumieniem i jedynie ukarać dla przykładu, to byłoby dla niego większą karą, jednak się nie udało.
CZYTASZ
Finally I understood you | TOM 2
RomantizmDrugi tom trylogii ,,Trust." Dwoje ludzi, którzy zostali rozdzieleni przez los nigdy więcej nie poczuje do siebie tego samego, prawda? Szczególnie jeśli jedno, nienawidzi drugiego. On po jej odejściu stał się zimny i bezwzględny jak nigdy wcześniej...