Rozdział 31

4.1K 217 63
                                    


Matteo

Kupiła sobie te jebaną sukienkę i nawet się w niej nie pokazała. Była obrażona, a przecież to ja miałem być na nią zły. Ta kobieta wszystko przekręcała na swoją korzyść i doprowadzała mnie tym do szału.

- A oby ci pękł szew w tej sukience na samym tyłku i żeby wszyscy zobaczyli twoje majtki.

Wymsknęło mi się, gdy weszliśmy do rezydencji, a ona dumnie przemierzała korytarz.

- W takim razie nie założę majtek – powiedziała zadowolona, cmokając mi złośliwie przed twarzą.

Co za wredna suka...

- A z ciebie kutas - odrzuciła. - Nie tylko ty potrafisz czytać mi w myślach - dodała zanim zdążyłem o coś zapytać.

- No tak zapomniałem, że rozmawiam ze specjalistką od bycia złośliwym.

- Że niby ja?

- Nie kurwa, święta dziewica Anastazja – wywróciłem automatycznie oczami i wsadziłem dłonie w kieszenie.

- Potrafię być miła, to ty teraz masz jakiś problem. Dupa cię swędzi czy co? Poza tym skąd ci się nagle wzięła ta dziewica?

- Ja nie mam problemu, to ty zaczęłaś – zmarszczyłem się, gdy dotarło do mnie drugie zdanie. – A tobie skąd się wzięło to z dupą?

- Nie wiem. Powiedziałeś coś głupiego, to ja też – wzruszyła ramieniem. – I odnośnie tego kto zaczął, to byłeś ty. Kto gadał głupoty o tym jak się poznaliśmy, a potem jeszcze mnie podniecił i zostawił jak gdyby nigdy nic? Ja?

Dobra, może i tym razem to ja zacząłem, ale wszystkie poprzednie razy, to jej wina.

- Nie mówię tylko o wczoraj.

- Ale ja mówię.

- Widzisz – pstryknąłem palcem. – Nie potrafisz być miła, ani przyjmować czyichś słów na klatę.

- Potrafię – oburzyła się.

- Udowodnij.

- Dobra.

- Bądź cały czas miła, aż do przyjęcia u Gallo.

- Stoi – wyciągnęła do mnie dłoń na potwierdzenie zakładu.

- Na balu też – zawiesiłem rękę w powietrzu, ale ona bez namysłu ją złapała i przytaknęła.

- Znowu przegrasz, Vitale.

- Zobaczymy, pani Vitale - pokrzywiłem się, naśladując jej dumny głos.

Chyba gra już się zaczęła, bo całkowicie olała ten fakt i odwróciła się na pięcie, znikając na schodach prowadzących na piętro.

- Oszaleje - złapałem się za głowę i przejechałem sfrustrowany po włosach.

Mam nadzieję, że miła Grace nie jest znacznie gorsza od tej obecnej.

Gdy wchodziłem do kuchni, do domu wszedł Rick, który bacznie mi się przyglądając, ruszył za mną.

- Musimy porozmawiać na temat obstawy na bal – zaczął.

- Nie możesz sam się tym zająć?

- Ciężka noc? – jego wzrok zawierał odrobinę współczucia.

- Chyba całe życie.

- Mogę to załatwić, ale chciałem się upewnić, że się zgadzamy.

Oparłem się łokciami na wyspie kuchennej i przetarłem twarz. Chciało mi się kurewsko spać. Nie zmrużyłem nawet oka, bo całą noc siedziałem i starałem się nie zedrzeć z siebie skóry.

Finally I understood you | TOM 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz