PROV ANA
Przeciągnęłam się na drugi bok. Szukałam czegoś rękami, ale sama nie wiem czego. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Idawałam że śpię.
Ten ktoś odkrył mnie. Usiadł ma mnie rozkrokiem i złapał za gumke moich spodenek. Powoli i delikatnie zciągnął je ze mnie do kolan. Momentalnie się spięłam.
Przejechał (bo obstawiam że to Ash) po moich strupach po żyletce. Czułam oddech na mojej skurze.
Zaczął całować moje razy. Był taki czuły, delikatyn, jak nie Ash.
-Nie kalecz się księżniczko.- założł spowrotem moje spodenki. Przykrył kołdra i pocałował czoło.- Jesteś tylko moja. Dobranoc skarbie.
Ash położył się obok mnie i objął swoim wielkim ramieniem. Nie mając nic do roboty poszłam spać.
Obudziłam się przez ciepło bijące od chłopaka. Nadal trzymał rękę na mojej tali. Od razu ją ściągnęłam. I chyba obudziłam tym Ash'a.
-Czemu więłaś moją rękę? W nocy jakoś ci nie przeszkadzała.- zmarszczył brwi.
-Bo może nie chce, żebyś czuł jaki mam tłusty brzuch?- odpowiedzialna w myślach.
-Więc?- podparł się łokciami, a kołdra zjechała w dół odsłaniając jego umięśniony brzuch. Aww :3. On ma sześciopak. Czuje się przy nim jak nic nie warta butelka po pierdolonym Jabolu za 3£.-Dotknij jak chcesz- uśmiechnął się szyderczo. Przejechałam ręką po jego torsie i pisęłam.
-Oh. Dotknęłam cudowny brzuch Ash'a Brown'a. Nigdy nie umyje już tej ręki- udawałam szczęśliwą. Chłopak zaśmiał się cicho, a ja spojrzałam na budzik. 7:33. Nie wyrobie się.
Zeskoczyłam z łóżka i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej czarne spodnie z dziurami na kolanach i niebieską bluzkę, którą dostałam od Jaśka na zeszłe urodziny. Pobiegłam do łazienki. Ubrałam się. Umyłam zęby i zaczęłam robić makijaż. Nałożyłam podkład i puder czego nie mam w zwyczaju robić ale wyskoczyło mi parę chrostek. Zrobiłam kreski, pomalowałam żęsy tuszem i przejechałam błyszczykiem po ustach. Psiknęłam się jeszcze tylko perfumami i wyszłam z łazienki. Zerknęłam jeszcze na wyświetlacz telefonu i miałam jedną widomość.
Od: Jasiek :*
Będę u ciebie za 10minut.Zeszłam na dół gdzie w kuchni znalazłam Ash'a.
-kluczyki masz styłu na blacie. Edzio jest za domem. Tylko ma być cały- pogroziłam mu palcem.
-Okey- zabrał kluczyki i wyszedł.
Słyszałam tylko jeszcze jak odpala Edzia i odjeżdża. Sama poszłam w jego ślady. Założyłam buty i kurtkę. Z domu wyszłam, gdy do moich uszu dobiegł dzwięg klaksonu.
_______________
Nie wyszedł mi :v
Brakuje mi weny.Pomuszcie, pliiiiiis :3