Gotowa siedzę na kanapie i czekam, aż łaskawie przyjedzie po mnie Jasiek.
Może parę słów o moim ubiorze?
No więc tak. Zbytnio nie przesadzałam. Wyprostowałam włosy. Wytuszowałam rzęsy. Zrobiłam małe kreski. Trochę pudru i różu. Na nogi założyłam boyfriend'y*. Czarną koszule i oczywiście mają je kochane trampusie. Wyprostowałam jeszcze włosy.
Od: Jasiek :*
Czekam pod twoim domem.Ach... ta kropka nienawiści. Zgarnęłam sweterek z wieszaka i wyszłam przed dom, wcześniej go zamykając, a klucz składając do spodni.
-Ale się odstawiłaś.- zagwizdał.
-Ciebie też miło widzieć.- Cmoknęłam go w policzek i zapięłam pas.
-Dobra wiem, że mnie kochasz. A tak wogóle to jak wyścig? Słyszałem, że mój tata pokazał Ci już prezent.
-Tak i jest odiazdowy! Tylko nie wiem jak go nazwać. A może to ona? Mniejsza z tym. Wyścig był genjalny. Zremisowałam z taki jednym dupkiem i zarobiłam tysiaka!- krzyczałam z radości.
-Ale chyba nie zdjęłaś kasku- skrzywiłam sie co zauważył- Zadałem ci pytanie.
-Ugh... zdjęłam kask, ale tylko dla tego, że mnie sprowokował. Nie moja wina, że mam słabą siłę woli. - zrobiłam smutne oczka i wydęłam dolną wargę, co musiało wyglądać komicznie bo Jasiek parsknął śmiecham.
-Okey. Ale wołałbym żebyś trzymała się od niego z daleka. Nie wygląda za ciekawie. Nie che żeby coś ci się stało. I pamiętaj...
-...Mi zawsze możesz wszystko powiedzieć. Bla bla bla. Spokojnie, nic się nie dzieje. Nie jestem już małą dziewczynką.
-To prawda. Jesteś moją małą dziewczynka i zawsze nią będziesz.
-Ale z ciebie pizdo fretka- fuknęłam naburmuszona i tupnęłam obcasem. Daleko jeszcze?
-Ej, ej. Nie klnij bo ci Bozia język upierdoli. A tak w ogóle to już jesteśmy. Sandra już na ciebie czeka. Baw sie dobrze.
Wyszłam z auta. Mało powiedziane. Trzapnęłam drzwiami i pokazałam Jasiowi fakasa. Ten się tylko zaśmiał i odjechał. Jak ja go nie lubię.
Stanęłam na chodniku prowadzącym do ciemnych, drewnianych drzwi. Impreza odbywała sie także na zewnątrz. Ludzie wskakiwali do basenu, ssali sobie nawzajem twarze, żygali w krzakach lub po prost spali pijani na trawniku. Łu Hu. Normalnie Projekt X.
Wzięłam głęboki oddech i z światem wypuściłam powietrze. Raz sie żyje.