~Korepetytor~

611 36 1
                                    


-Prosze zostaw mnie- szepnęłam zapłakana. Muzyka dochodząca z klubu dwie przecznice z tąd, dudniała w mojej głowie. A wszystkie procenty nagle opuściły moją głowe.
-Skarbie, to ja tu rozdaje kary- stoje dociśnięta do ściany jakiegoś butynku. Nade mną stoi wysoki blondyn. Ma góra 25 lat. Jest pijany.-Rozbieraj sie- warknął.
-Nie!- krzyknęłam.
-Mam ci pomuc?- prychnął i uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemie kalecząc swoje nogi o szkała porozbijanych butelek. Chłopak chwycił mnie za włosy i rzucił moją głową w rezultacie czego uderzyłam nią w beton.
-To teraz sie zabawimy dziwko- nie miałam siły. Z głowy sączyła sie krew z obdartych kolan również. Moje ciało bezwładnie leżało na zimnej kostce brukowej. Chłopak usiadł na mnie okrakiem a ja czułam jak jego "przyjeciel" się we mnie wbija. Wiedziałam, że to koniec. Zaczął mnie robierać. Zdarł ze mnie rajstopy. Podarł sukienke. Puźniej ściągnął swoje spodnie, bokserki. Bawił sie obok mojej kobiecości, a później brutalnie i zachłannie w mnie wszedł.

-Aaaaa!!!- krzyknęłam. Spojrzałam w lewo 4:20. To tylko sen. Tylko jebany sen.

Zwlokłam sie z łóżka. Wiedziałam, że już nie zasne. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubrania. Ciemne rurki, białą bokserke i czerwoną koszule w kratke. Poszłam do łazieni i wzięłam długi, ciepły odprężający prysznic. Zły koszmar minął.

Wyszłam z łazieni gotowa i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Matka jak zwykle w delegacji. Zostawiła karteczke na lodówce, że wraca w niedziele po południu. Napiłam sie soku i siadłam przed telewizorem. Oglądałam kreskówki do 6:50.
Poszłam do swojego pokoju i zgarnęłam plecak z łóżka. Z blatu zgarnęłam klucze do motoru. Założyłam górną część mojego czarnego kombinezonu i tego samego koloru buty do jazdy motocyklem.
Wyszłam zamykając drzwi na klucz, które włożyłam do plecaka. Z garażu wyciągnęłam Edka i ruszyłam do szkoły.
W szafce zostawiłam plecka i postanowiłam sie jeszcze przejechać. Do pierwszej lekcji miałam 40minut. Wymaszerowałam ze szkoły i wkoczgłam na motor. Zapięłam kask i przekręciłam kluczyk.
Pojechałam w nieznanym mi kierunku, zapamiętując z kąd przyjechałam.
Do szkoły weszłam punktualnie z dzwonkiem. Poszłam do szafki i zmieniłam obówie. Oczywiście nie obeszło sie bez wytrzeszczu gał uczniów podążającycg do klas. Nie przejmowałam się ty. Przeszłam w życiu wiele. Pijańswo ojca, wieczne awantury, krzyki, płacz, rozwód rodziców, gwał i poronienie. Tak. Poroniłam. Popadłam w depresje. Ale się otrząsnęłam. Jestem silna. Już nikt mnie nie skrzywdzi. Musze się tylko trzymać zadala od niebezpiecznych ludzi. Między innymi od tego całego Brown'a.

Nie znam go. Nie wiem o nim nic. Nawet jak ma na imie. Wiem tylko tyle, że chodzi do tego liceum i ma na nazwisko Brown. Wiem też że nie boi sie nauczycieli. Nie zdziwiłabym się gdyby miał przydomek Bad Boy. Nawet na takjego wygląda. Te jego tatuaże i dwa małe tunele w uchu o tym świadczą. Pewnie na każej imprezie piepszy sie ze wszystkimi dziewczynami. Ha. Pewnie jestem jedyną uczennicą tej szkoły, której jeszcze nie zaliczył w składziku woźnego. Ha. I nie zaliczy.
******
Siedze na lekcji fizyki. I tu mała ciekawostka. To właśnie z Simonsem kłucił się wtedy na korytarzu szatyn. Nauczycie jest nawet spoko. Mam sie nie spieszyć z nadrobieniem materiału, a jak nie będe sobie radziła to przydzieli kogoś do pomocy. Zgodziłam się na jego propozycje. Pod koniec lekcji ma ogłosić który z jego uczniów będzie tym szczęściarzem.

Przepisywałam notatke z tablicy kiedy wparował ON. Nie no nie wieże. I ja mam z nim jeszcze do jednej klasy chodzić? Ugh. Ale gorsze jest to że zostały tylko dwa miejsca. A mianowicie obok mnie i jakiegoś kujona w pierwszej ławce. Mam nadzieje że wybierze obcje numer
dwa.
-Ooo. Kogo my tu mamy?- nauczyciel przestał pisać i skoncentrował sie na spóźnionym uczniu- Usiądź z Aną. Od dzisiaj będziesz jej pomagał z fizyką- odwrócił sie do nas tyłem i konuował notatke. Moje źrenicie się powiękeszyły. Że krwa co? Do jestej ciasnej popielatej ja nie takiej pomocy potrzebowałam. Ugh. Nie nawidze tego Simonsa.

Spojrzałam na mojego "korepetytora". Nasze spojrzenia sie skrzyrzowany. Ja byłam zła, a on rozbawiony? Tak. Chyba tak. Ale czemu? On ma coś nie tak z głową? Chyba tak. Chłopak z uśmiechem na twarzy ruszył w moją strone, a ja odwróciłam wzrok i utkwiłam go w krajobrazie za oknem.
-Ash- mruknął obojętnie znad ekranu swojego smartfona.
-Ana- też mruknęłam nie podnosząc na niego wzroku.
3..2..1.. Dzwonek!!

Szybko spakowałam książki wyszłam z klasy jako pierwsza. Chciałam być z daleka od Ashtona. Przez całą lekcje sie na mnie gapił. Nosz myślałam, że wyjde z siebie. Ale jest dobrze. Jeszcze tylko jedna lekcja, a mianowicie... wychowanie fizyczne. Kurcze tak mi sie nic dzisiaj nie che.

Poszłam do swojej szafki. Zostawiłam w niej plecak, a wyjęłam czarne krótkie spokenki oraz niebieską koszule z żółtym logiem szkoły. Ciekawe tylko gdzie jest szatnia. W tłumie odnalazłam kilka dziewczyn z mojej klasy więc za nimi poszłam. Strój włożyłam pod pache i zaczęłam wiązać kitke. Niestety ktoś mnie popchnął w strone jakiś drzwi przez które wpadłam.

Leżałam na zimnej posadzce z kafelków i nie wieżyłam własnym oczom. Moje policzki zapewne zrobiły sie czerwone jak papryczka chilli. Co ja gadam. Ja sama cała płonęłam jak jakaś papryczka. Odgarnęłam włosy z twarzy i gwałtownie zassałam powietrze. Właśnie siedziałam na środku męskiej szatni. I nie byłam sama...

--------------------------------

I jak wam sie podoba?
Piszcie w kom.
Bardzo prosze o pozostawianie po sobie gwiazdek. To taki mały gest a mi daje dużo radości.
Do zoba miśki :D

Bad/Good BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz