Skrzyżowałam ramiona, czując lekkie zdziwienie. Lilith wspomniała, że prawie nikt nie korzystał z Ogrodu. Co on tu robił?
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jedynie patrzyłam się na niego z onieśmieleniem, opierając swoje plecy o porośnięty mchem pień.
— Rozmawiałaś z Lilith? — zapytał ostatecznie.
Skinęłam, usilnie próbując nie wracać myślami do tematu konwersacji. Niestety nieskutecznie.
— Mówiła, że da ci tutaj odpocząć. Podobno zawsze to robi.
— Zawsze? — Lilith rzeczywiście wspomniała, że Asmodeus bardzo cenił sobie „podarki", co oznaczało, że musiało być więcej osób w takiej samej sytuacji jak ja. Mimo to jedynymi kobietami, jakie spotkałam w domostwie, były Narcissa oraz Lilith. Co się stało z pozostałymi?
— Tak przynajmniej słyszałem. — Na chwilę zamilkł i spojrzał na jabłoń. — Szybko znalazłaś to miejsce. Gdy Lilith po raz pierwszy pokazała mi Ogród, trafiłem tutaj dopiero po kilku godzinach.
— Jest ważne, prawda? Tak mi się wydawało, gdy je po raz pierwszy zobaczyłam, ale nie wiem, dlaczego.
— Nie pamiętasz? — Chłopak powoli podszedł do trzonu i stanął obok mnie. — Choć nie każdy człowiek pewnie zna tę historię. To drzewo poznania dobra i zła. Z historii o grzechu pierworodnym.
Potrzebowałam kilku sekund, lecz powoli wszystkie elementy opowieści ujawniły się w mojej pamięci. Razem ze wspomnieniem mamy, która czytała mi ją, gdy miałam pięć lat. Niestety nie potrafiłam przywołać twarzy kobiety, jedynie jej silny uścisk, gdy leżałyśmy w moim wygodnym łóżku i przewracałyśmy kartki grubej księgi.
Spojrzałam na Devlina, a następnie przerzuciłam wzrok na idealnie czerwone owoce. Mimowolnie odsunęłam się od jabłoni.
Chłopak początkowo zmarszczył czoło, lecz po chwili jakby zrozumiał o czym myślałam i posłał mi delikatny uśmiech.
— To... nie do końca tak. — Podszedł do najbliższej gałęzi, a następnie zdecydowanym ruchem zerwał jedno z jabłek. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wgryzł się w nie i przełknął swój kęs. — To drzewo jest tylko symbolem. Tak naprawdę nigdy nie było, żadnego zakazanego owocu. A przynajmniej takiego do zjedzenia.
Podał mi owoc, a ja niepewnie go przyjęłam. Nie odważyłam się jednak spróbować.
— W takim razie, dlaczego jest ono w Ogrodzie?
— Lilith dość lubi tę opowieść. Przypomina jej o życiu, które spędziła na Ziemi. Pewnie dlatego postanowiła wykreować to miejsce.
— Czyli Lilith też pochodzi z Ziemi? Była w takiej samej sytuacji jak ja?
Devlin popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
— A więc tego ci nie powiedziała — szepnął, prawdopodobnie bardziej do siebie aniżeli do mnie. Szybko jednak dodał nieco głośniej. — Nie. Jej sytuacja była całkiem inna, ale ja raczej nie powinienem o tym mówić. To jej historia.
Popatrzyłam na jabłko z westchnięciem. Nie wiedziałam, czy wypadało pytać Lilith o szczegóły, lecz przynajmniej zrozumiałam, dlaczego Ogród tak bardzo przypominał mi dom. Stworzył go ktoś, kto rzeczywiście tam był.
— Skoro Lilith pochodzi z Ziemi, kim ty jesteś? — Spojrzałam na Devlina, a on spuścił wzrok.
Nie odpowiedział od razu, wyglądał jakby zastanawiał się nad najlepszą odpowiedzią.
CZYTASZ
Narzeczona Demona
RomanceCzy demon również może pragnąć duszy? Jako niewinna ofiara krwawego rytuału Camille zostaje nową wybranką jednego z Siedmiu Książąt Piekieł. I szybko przekonuje się, że rola ta ma sprowadzić na nią los gorszy niż wieczne potępienie. Kiedy traci już...