17. Śmierć w Katakumbach

665 53 71
                                    

Zmarszczyłam czoło.

— Moją śmierć? — Powtórzyłam, chcąc się upewnić, że dobrze zrozumiałam.

— Dokładnie tak. Zobaczymy ją, a następnie zdradzę ci, jak los cię czeka po ślubie z moim ojcem. Tak, żeby zaprowadzić odpowiedni nastrój.

— Okej — westchnęłam.

Czy byłam gotowa zobaczyć własną śmierć? Wiedziałam, że zginęłam poświęcona w demonicznym rytuale, który sprowadził mnie tutaj. Co, jeśli jednak było to bardzo brutalne? Albo poczuję ten sam ból, który czułam umierając?

Z drugiej strony już w pewnym sensie pogodziłam się z tym, że byłam w piekle. Czy więc mogło mnie to jakoś bardzo dotknąć?

Pozostawała również sprawa wybrania się z Narcissą na celebracje Karnawału jako jej „służąca". Przerażało mnie spędzenie tak długiego czasu z dziewczyną i to jeszcze poza granicami względnie bezpiecznego domostwa. Jednakże powiedziała mi, że miałabym na sobie maskę, więc teoretycznie byłabym ukryta przed resztą demonów. Wspomnienia zgubienia Devlina w drodze do domostwa Belfegora wciąż były świeże, jednak liczyłam, że tym razem by się to nie powtórzyło. Szczególnie że zaczynałam powoli rozpoznawać głównie ulice Pandemonium.

I ostatecznie nikt inny nie chciał udzielić mi tej informacji. To mogła być moja jedyna szansa. Bo Asmodeusa na pewno nie zamierzałam pytać, samo przybywanie z nim w jednym miejscu było swoistą torturą.

— Zgoda — stwierdziłam, krzyżując ramiona. — Pokaż mi moją śmierć.

— Jak sobie życzysz. — Skinęła, wyraźnie zadowolona z siebie. — Za mną.

Ze zdziwieniem podążyłam za Narcissą, która wyprowadziła mnie na korytarz.

— Zobaczymy to sobie w naszym osobistym kinie — poinformowała mnie radośnie. — Każę duszom zrobić dla nas popcorn.

Spojrzałam na nią z niepokojem, ale nic nie dodałam.

Zajęło nam to około dziesięciu minut, zanim znalazłyśmy odpowiednie drzwi i spędziłyśmy cały ten czas w całkowitej ciszy. Ku naszemu zdziwieniu, opierał się o nie Cassian z podejrzliwą twarzą.

— Jakoś tak miałem przeczucie, że coś kombinujesz — zwrócił się do swojej siostry. — A więc? Co tutaj robisz z najbardziej znienawidzoną przez ciebie osobą w domostwie? Bez urazy Camille.

Wzruszyłam ramionami. Jakoś specjalnie mnie to nie zdziwiło.

— Z czego się dowiedziałam, wszyscy postanowiliście trzymać ją w nieświadomości w sprawie jej losu. Dlatego, jako dobra przyjaciółka, postanowiłam powiedzieć jej prawdę. — Uśmiechnęła się niewinnie.

— Odpuść sobie. — Tym razem zwrócił się do mnie, a jego głos wydał się dziwnie głęboki. — Naprawdę, nie warto.

— Za późno. Mamy umowę, więc nie może się teraz uwolnić. — Narcissa objęła mnie ramieniem, choć wyraźnie żadna z nas nie czuła się z tym zbyt komfortowo.

Cassian z uwagą sunął wzrokiem pomiędzy mną, a swoją siostrą, a następnie westchnął. Na twarzy chłopaka natychmiastowo pojawił się jego leniwy uśmiech i wzruszył ramionami.

— W takim razie nie będę was powstrzymywać. Kim ja jestem, by stać na drodze rodzącej się przyjaźni. — Jego głos wrócił do normalności, choć gdy wypowiedział kolejne słowa, usłyszałam w nich nutę rozczarowania. — Miłego seansu.

Narcissa uśmiechnęła się zwycięsko i pośpiesznie zdjęła swoje rękę z moich ramion. A następnie otworzyła drzwi i gestem kazała mi za sobą podążać.

Narzeczona DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz