Rozdział 1.

31.3K 435 31
                                    

Nie mogłam doczekać się dzisiejszego dnia. Zawsze chciałam być architektem i moje marzenie za dwa lata miało się spełnić. Przeprowadziłyśmy się z mamą do Włoch, po śmierci taty. Był żołnierzem i pewnego razu wyjechał na misje z której nie wrócił. Tak bardzo mi każdego dnia go brakuje. Zawsze z mamą mnie wspierał i nie pozwalał się poddać.
Właśnie wróciłam z biegania i poszłam pod prysznic. Niby nie mogłam się doczekać pierwszego dnia na nowej uczelni, ale też stresowałam. Nowe otoczenie, nowi ludzie, a przede wszystkim nowi znajomi. Niestety ja na razie nikogo nie poznałam i miałam nadzieje, że niedługo się to zmieni.
Założyłam na siebie zwykłą białą bluzkę, czarne, jeansy, skórzaną kurtkę i adidasy. Włosy rozpuściłam i zrobiłam delikatne fale oraz makijaż. Do mojej ulubionej dużej, czarnej torebki włożyłam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Mama była już w kawiarni, więc usiadłam obok niej uprzednio zaparzając sobie kawę.

- I jak gotowa?

- Myślę, że bardziej nie będę. – upiłam łyk kawy.

- Dasz na pewno radę. Tata byłby z Ciebie strasznie dumny.

- Na pewno. – wszystko było takie świeże i każde wspomnienie o nim bardzo bolało. Wiedziałam, że mama też cierpi. Chociaż nie dawała po sobie tego poznać to słyszałam, jak płaczę w poduszkę, nocami.

- Leć już kochanie, żebyś się nie spóźniła.

Pożegnałam się z mamą, która życzyła mi jeszcze powodzenia i wyszłam na autobus. Nie miałam swojego samochodu jeszcze, bo jakoś szkoda było mi pieniędzy. Jeździłam co jakiś czas mamy, ale wiedziałam, że będę musiała sobie też kupić. Niby miałam pieniądze, które odłożył dla mnie tata, ale nie chciałam ich na razie ruszać. Nie było takiej konieczności. Miałam kawałek drogi z przystanku, chociaż byłam na czas. Nienawidziłam się spóźniać. Uczelnia była ogromna, o wiele większa niż ta do której chodziłam w stanach. Weszłam do środka i od razu uderzył we mnie hałas. Pełno ludzi, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać i poszłam dalej.

Odnalazłam swoją salę i usiadłam na ławce. Długo nie musiałam czekać, aż podeszła do mnie jakaś dziewczyna.

- Cześć jestem Gabriela. Ty musisz być tą nową dziewczyną. – dopiero teraz mogłam jej się lepiej przyjrzeć. Była cholernie piękna. Czarne długie włosy z prostą grzywką idealnie odbijały światło. Wstałam z miejsca i podałam jej dłoń.

- Isabella. Miło mi Cię poznać.

- Fajnie jest w końcu mieć kogoś nowego. Skąd do nas przyjechałaś?

- Kalifornia.

- Kawałek drogi. Przecież tam są najlepsze uczelnie, to co Cię tutaj sprowadza.

- Chciałyśmy coś zmienić z mamą po śmierci taty.

- Wszystko teraz rozumiem. Chodźmy na zajęcia, czas na naszego przystojnego wykładowcę. – spojrzała się na mnie wymownie.

- Serio? Pewnie jakiś stary dziad i robisz sobie ze mnie jaja. – dziewczyna się zaśmiała na moje słowa.

Weszłyśmy do Sali i usiadłyśmy na odpowiednich miejscach. Długo nie trzeba było czekać, aż w środku pojawił się wspomniany wykładowca. Spojrzałam na niego i dosłownie się zachłysnęłam powietrzem. Słyszałam tylko chichot Gabi obok.

- Niezły dziad co? – zerknęłam na nią kątem oka i wróciłam do profesora. Brązowe włosy miał idealnie zaczesane do tyłu, a niebieskie oczy zatrzymały się na czymś dokładnie za mną, a raczej na kimś. Moja nowa koleżanka była dosłownie cała w skowronkach.

- Dzień dobry Państwu. Tradycyjnie zaczniemy od przywitania. Nazywam się Mattia Lavia i wykładam architekturę, czyli wasz najważniejszy przedmiot. Oczywiście to już wiecie. – jego wzrok powędrował po Sali, aż zatrzymał się na mnie. – Widzę, że mamy tutaj nową osobę. Przedstaw się proszę i powiedz skąd do nas przyjechałaś. – wstałam niechętnie z miejsca.

- Nazywam się Isabella Moretti i przeniosłam się z Kalifornii. – zmarszczył brwi.

- Przecież tam są najlepsze uczelnie, co Cię tutaj sprowadza?

- Sprawy prywatne. – przyjrzał mi się uważnie, ale po chwili pokiwał głową, a ja usiałam. Cieszyłam się, że udało mi się uciąć niezręczny temat. Nie bardzo uśmiechało mi się, żeby opowiadać o wszystkim przy takiej ilości studentów.
Nie zadawał więcej pytań i wrócił do prowadzenia zajęć, które swoją drogą szybko nam zleciały. Było coś interesującego w tym mężczyźnie. Mrok i władczość, ale i wiedza. Nie przynudzał, a wręcz przeciwnie, bardzo fajnie się go słuchało.

- Idziemy na obiad, do baru na zewnątrz? – usłyszałam radosny głos Gabi.

- Pewnie. – uśmiechnęła się szeroko.

- Chodź zabiorę Cię na pyszne żarcie.

Tak też właśnie zrobiłyśmy. Byłyśmy na dziedzińcu, a ja zwróciłam uwagę, na czarnego, terenowego mercedesa. Wysiadł z niego ubrany kolorystycznie mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych, a w jego stronę szedł właśnie mój wykładowca. Przywitali się i wsiedli do samochodu po czym odjechali, ale zanim to zrobili, tajemniczy mężczyzna spojrzał prosto na mnie. Przeszedł mnie dreszcz, przez intensywność tego spojrzenia.

- Fajnie, że mam w końcu jakąś normalną koleżankę. – dziewczyna wyrwała mnie z myśli.

- Poprzednie były nienormalne?

- Tak twierdzi moja rodzinka. – wzruszyła ramionami.

Szybko doszłyśmy do lokalu i usiadłyśmy przy wolnym stoliku. Zamówiłyśmy sobie po burgerze, którego bardzo szybko dostałyśmy. Niestety musiałyśmy równie szybko wracać, bo miałyśmy tylko godzinę przerwy. Reszta zajęć minęła nam szybko i w końcu mogłam iść do domu.

- Jak było? – mama od progu się odezwała.

- Bardzo fanie, ale więcej opowiem Ci po jakimś czasie. Poznałam dziewczynę Gabi i parę innych studentów. Tutaj jest zupełnie inaczej, wszyscy są mili i uczynni, nie to co w Kalifornii.

- Wiesz no. miejmy nadzieje, że tacy już zostaną.

- Dokładnie. Uciekam się umyć i spać, bo padam.

- Dobranoc Kochanie.

- Dobranoc Mamo.

Kolejne dni dosłownie mi upływały jak woda. Dzisiaj był piątek i tylko dwie godziny zajęć, potem weekend. Założyłam jeansy z dziurami, białą bluzkę i skórzaną czarną kurtkę oraz białe adidasy. Pomalowałam się delikatnie, a włosy lekko skręciłam. Zabrałam czarną dużą torebkę i zbiegłam na dół. Musiałam zdążyć na autobus, a niestety zostało mi dziesięć minut. Miałam kawałek do przestanku. Mama stała ko ekspresu i właśnie zamykała kubek na wynos i wyciągnęła go w moją stronę.

- Kocham Cię! – krzyknęłam wybiegając z kawiarni.

- Ja Ciebie też! – usłyszałam jeszcze zanim zamknęły się drzwi.
Zdążyłam idealnie jak podjeżdżał autobus. Nienawidziłam się spóźniać, więc zawsze jeździłam tym wcześniejszym kursem, żeby mieć czas, na powtórzenie materiału. Taki tam nawyk.

Weszłam na uczelnie, a chwilę po mnie dołączyła do mnie Gabi.

- Cześć. – uśmiechnęłam się do niej, ale ona chyba jeszcze spała.

- Cześć. – mruknęła tylko w odpowiedzi i usiadła obok mnie, wtulając się w moje ramie.

- Ktoś się nie wyspał.

- Nic nie mów. Mój najstarszy brat robił wczoraj jazdę w domu. Co jest najlepsze, że on z nami nie mieszka.

- Nie rozumiem. – zaśmiałam się.

- Kiedyś zrozumiesz. – odpowiedziała tylko.

Zajęcia na szczęście upłynęły nam bardzo szybko i mogliśmy zacząć zasłużony odpoczynek.

- Wpadnij dzisiaj do mnie na babski wieczór.

- Pomagam mamie w kawiarni.

- To jutro jej pomożesz. No proszę. – złożyła błagalnie dłonie.

- Dobra, ale tylko dzisiaj.

- No i zostaniesz na noc. Dokładnie o dziewiętnastej podjedzie po Ciebie mój brat.

- Nie no przyjadę.

- Nie ma takiej potrzeby. Wypijemy sobie coś może, to nie będziesz wracała sama. – spojrzałam na jej dosłownie świecące oczy.

- Dobra. – uśmiechnęła się szeroko na moje słowa.

- Cudownie, a teraz chodź. Odwiozę Cię. Nie próbuj protestować. – Ruszyła w stronę samochodu.

Obie zaśmiałyśmy się na jej słowa. Droga minęła nam na śmianiu i rozmowie. Była strasznie pozytywną osobą, której od dawna brakowało w moim życiu. Pożegnałyśmy się ze sobą i weszłam do kawiarni.

- Jak na uczelni?

- Rewelacyjnie.

- Macie dalej kontakt z tą dziewczyną? Wiesz, jak to jest.

- Mamy. Nawet zaprosiła mnie dzisiaj do siebie.

- Cudownie.

- Miałam przecież Ci pomóc.

- Mam dziewczyny damy radę, a ty się baw skarbie. Korzystaj z życia.

- Jutro Ci pomogę, obiecuje.

- Nie musisz, naprawdę.

- Ale chce.

- No dobrze. Uciekaj się przygotować i jeszcze coś zjedz.

Tak też zrobiłam. Poszłam pod prysznic, a później szybko podgrzałam sobie obiad. Teraz zostało mi czekać do siódmej.

__________________________________________

Hej Kochani ♥️
Boże jak ja tęskniłam 😂
Cudownie tutaj wrócić.
Mam nadzieję, że tych też pokochacie🥰
Miłego czytania ♥️

All I Wanted Was You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz