Rozdział 7

13.2K 345 5
                                    

Byłam strasznie niewyspana. Usnęłam nad ranem, a teraz była dziesiąta, a za to ja byłam jeszcze niegotowa. Wybrałam czarną bluzkę z długim rękawem, szare jeansy, białe adidasy i srebrny zegarek. Włosy związałam w kitkę i zrobiłam delikatny makijaż. Wrzuciłam jeszcze potrzebne rzeczy do plecaka, po czym zbiegłam na dół. Przywitałam się jeszcze i zabrałam jedzenie na uczelnie. Dzisiaj musiałam jechać autobusem, bo mama potrzebowała samochód. Ustałam na przystanku, bo miał przyjechać za dziesięć minut. Chwilę później podjechał czarny terenowy mercedes. Niespecjalnie zwróciłam na niego uwagę, ale podniosłam głowę, gdy usłyszałam swoje imię, a za kierownicą zobaczyłam Matteo.

- Wsiadaj, podwiozę Cię. – wtedy powróciły do mnie wiadomości minionej nocy. Może, byłam szalona i nie jedna dałaby się pokroić, żeby znaleźć się z nim w aucie, ale ja do nich nie należałam.

- Nie dzięki. Zaraz mam autobus. – odpowiedziałam, a on w odpowiedzi tylko pokręcił głową i wysiadł z samochodu.

- Nie będziesz tutaj marzła. Gdzie ty masz w ogóle kurtkę? – spojrzał na mnie gniewnie i miał rację, na dworze już nie było za ciepło.

- Zaspałam, późno się wczoraj położyłam. – mruknęłam, on za to ściągnął swój płaszcz i zarzucił na moje ramiona.

- Wsiadaj. Zachowujesz się strasznie nieodpowiedzialnie.

- Nie umoralniaj mnie jasne? – warknęłam na niego, ale wsiadłam do tego przeklętego samochodu. Ruszył i po chwili byliśmy już pod uczelnią. Chciałam szybko wysiąść, ale gdy złapałam za klamkę, zablokował zamki. Spojrzałam na niego wściekle, ale nie dał mi nic powiedzieć.

- Nie bój się mnie. Jesteś jedną z nielicznych osób, którym nic bym nie zrobił. Chcę tylko, żebyś była ze mną szczera.

- O co Ci znowu chodzi?

- Cały czas o to samo. Twoje omdlenie nie było normalne. Chcę znać jego powód.

- Ten znowu o tym. – pokręciłam głową, bo nie miałam zamiaru teraz ani nigdy o tym rozmawiać. – Naruszyłeś moją przestrzeń osobistą. – prychnął.

- Doskonale wiesz, że to nie było tym spowodowane.

- Nie szukam wrażeń i tak ma zostać. Lubię moje spokojne i nudne życie.

- Czas przyzwyczaić się do zmian, bo nie mam zamiaru Ci odpuścić Bella. – po tych słowach, które brzmiały jak obietnica, a może raczej groźba, otworzył drzwi. – Uciekaj na zajęcia. Do zobaczenia.

- Nie sądzę, żebyśmy się spotkali. Żegnam. – wysiadłam z tego przeklętego samochodu i trzasnęłam mocno drzwiami. Biegłam dosłownie do budynku, żeby znaleźć się jak najdalej.

Matteo.

Bawiło mnie jej podejście. Ona serio wierzyła, że jej tak po prostu odpuszczę. Byłem cholernie ciekawy co ukrywa, ale wiedziałem jak bardzo mi się to nie spodoba. Musiałem się tego dowiedzieć, ale wszystko w swoim czasie.
Zabrałem się za pracę i nawet nie wiem, kiedy zleciało mi do późna. Czas było iść spać.

Siedziałem od samego rana w biurze, bo miałem pełno papierkowej roboty, nad którą spełniłem cały dzień. Spojrzałem na zegarek i niemal się nie zachłysnąłem. Dwudziesta. Właśnie miałem się zbierać, gdy drzwi do gabinetu się otworzyły, a do środka wparowała moja ukochana siostrzyczka.

- Nie umiesz pukać?

- Przestań pierdolić i lepiej mi powiedz co nagadałeś Isi?

- Dlaczego twierdzisz, że maczałem w tym palce? – rozsiadłem się wygodnie w fotelu.

- Widziałam, jak wysiada wkurzona z twojego samochodu. Co Ci odbiło? Nigdy nie ruszałeś, żadnej z moich przyjaciółek, więc co się zmieniło?

- Nic między nami nie było, ale nie mam zamiaru Ci się tłumaczyć. – mruknąłem, po czym dokończyłem najlepsze. – Dowiedziała się po prostu kim jestem. – puściłem jej oczko, a wtedy wpadła w szał.

- Powiedz, że nie mówisz serio?!

- Powinna wiedzieć już dawno. Przez to, że zataiłaś to przed nią, nie wiedziała w co się wplątuje! – podniosłem głos, bo już zaczęła mnie irytować.

- Chciałam mieć szczerą przyjaciółkę, a nie taką która jest ze mną, bo mam dużo kasy, ale przystojnych braci, którym można wskoczyć do łóżka. – wycelowała we mnie palcem, a w oczach zauważyłem łzy. – Ty wszystko zepsułeś.

- Jeśli jest szczera to przy Tobie zostanie. Wspomnisz moje słowa, wiem o czym mówię. Ja i Mattia przyjaźnimy się od kołyski i będziemy, aż po grób. Jest moim jedynym przyjacielem i tak zostanie. – spojrzała mi prosto w oczy i się rozpłakała. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem.

- Chciałam jej powiedzieć na wyjeździe, gdy będziemy same. Niestety teraz nie pojedzie.

- Pojedzie. Obiecuję.

- Nie możesz jej zmusić.

- I nie mam takiego zamiaru. Czekaj zadzwonię po Twojego ukochanego. – rzuciłem sarkastycznie. Spojrzała na mnie podejrzliwie. Boże kolejna nie wierzyła w moje możliwości.

- Co jest?

- Mattia przyjedź do klubu po Gabi, nie jest w stanie prowadzić.

- Co się stało? – jego głos nagle stał się troskliwy, wiedziałem, że jest dla niej dobry.

- Pokłóciliśmy się trochę.

- Zaraz będę. – oznajmił i się rozłączył, a ja wróciłem spojrzeniem do siostry.

- Skąd wiedziałeś?

- Wiem wszystko, pamiętaj. Pocałowałem ją w czoło.

- Nie jesteś zły?

- Byłem na początku, dlatego, że mi nie powiedzieliście, ale sobie już to wyjaśniliśmy.

- Super. – Pokręciła głową.

Zaczekałem z nią przed klubem i po chwili wsiadłem do swojego auta i miałem wrócić do domu, ale musiałem jeszcze coś załatwić. Podjechałem pod mój cel i napisałem szybkiego smsa.

Ja: Wyjdź na chwilę przed dom.

Bella: Nie mam czasu.

Ja: Daj mi chwilę i dam Ci spokój.

Nie dostałem odpowiedzi, ale po chwili pojawiła się przed drzwiami i wsiadła do samochodu. Niestety wieczory już nie były takie ciepłe.

- Nie gniewaj się na Gabi, nie powinienem się w to wtrącać. Chcę, żeby miała chociaż jedną tak dobrą osobę jak ty. Dlatego jeśli nie chcesz, nie pojadę w piątek, żebyś ty mogła. Zostawię Cię w spokoju, jeśli tego chcesz. Masz rację, to nie moja sprawa. Dlatego daj mi znać co postanowiłaś. – patrzyłem się cały czas przed siebie. Dając znać, że skończyłem, ale ona nie wysiadała. Spojrzałem w jej stronę i dostrzegłem czerwone oczy. – Płakałaś. – bardziej stwierdziłem niż zapytałem.

- Dzisiaj jest pierwsza rocznica śmierci mojego taty. – odezwała się cichutko, a głos miała przepełniony żalem i bólem. – Niestety nie mam z kim się podzielić. Mama jest z dziadkami, a ja zawsze sobie sama radzę, nie lubię się dzielić.

- Uwierz, że Cię rozumiem. Dlatego ja mam Mattię. Mogę zawieźć Cię do Gabi, ucieszy się. Jeśli chcesz to weź idź po jakieś rzeczy zaczekam. – Przyjrzała mi się badawczo, ale po chwili pokiwała głową i pobiegła do domu. Wróciła po dziesięciu minutach. Gdy zapięła pasy ruszyłem z piskiem opon. Dość szybko podjechałem pod dom rodziców. Siostra wybiegła przed dom, ale powstrzymałem ją dłonią, potrzebowałem chwili.

- Dziękuje.

- Nie masz za co. Tak jak mówiłem usuwam się i mam nadzieję, że się dobrze będziecie bawić.

- Nie mogę zabronić Ci, żebyś z nami jechał.

- Możesz.

- Nie. Jedź z nami, wszyscy będą zadowoleni, ale nie wracajmy do tego tematu.

- Dobrze. – gdy już miała wysiadać rzuciłem jeszcze. – Nie płacz. Nie pasuje Ci ta smutna mina. – uśmiechnęła się delikatnie i pobiegła do przyjaciółki, po czym wpadła jej w ramiona. Siostra podniosła tylko głowę i wyczytałem z ruchu warg, że mnie kocha. Odpowiedziałem jej tym samym, po czym odjechałem do siebie. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Mój organizm potrzebował snu i to długiego, bo zaczęło mi odpijać, żebym robił dobre uczynki, ale serio było coś w tej dziewczynie. Będzie ciężko z niej zrezygnować.

All I Wanted Was You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz