Rano wstałam dość szybko, bo już o piątej, więc postanowiłam iść pobiegać, a po zajęciach pójdę na siłownie. Przebiegłam dość długi dystans i miałam wrażenie, że mnie ktoś obserwuje albo już przesadzałam. Gdy wróciłam weszłam pod szybki prysznic, po czym polokowałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i czas było wybrać co dzisiaj założę. Postawiłam w końcu na mój ukochany czarny kolor i założyłam spódniczkę z tiulowymi falbankami, bluzkę z długim rękawem, skórzaną kurtkę, rajstopy i długie kozaki na niskim korku. Wzięłam jeszcze srebrny zegarek i wkręcane diamentowe kolczyki. Gotowa spryskałam się jeszcze perfumami i zeszłam na dół, zabierając torebkę. Mama jak zawsze czekała za ladą.
- Hej kochanie.
- Cześć Mamo
- Wyglądasz na wypoczętą.
- Bo jestem. Potrzebny był mi taki czas ze znajomymi, ale już w piątek po wykładach jestem tutaj.
- Nie ma takiej opcji. Powiedziałam, że masz się bawić.
- Żartujesz? – ona postradała rozum.
- Nie. Masz się umówić ze znajomymi, nie chce słyszeć nic innego. Teraz masz tutaj jedzenie i picie i zmykaj na zajęcia. – ona jest niepoważna, serio. Wyrzuciła mnie i super. – Isa! – odwróciłam się jeszcze w jej stronę, po czym złapałam coś, co leciało w moją stronę. – Masz kluczyki i jedź samochodem, nie potrzebuje dzisiaj go.
- Zwariowałaś. – pokręciłam zrezygnowana głową, bo wiedziałam, że i tak z nią nie wygram. Super, zapowiadał mi się spokojny weekend w samotności, bo nie miałam zamiaru iść na żadną imprezę. Wsiadłam do srebrnego forda Focus mamy i ruszyłam w stronę uczelni. Muszę kupić sobie swoje auto, nie chce jej zabierać. Dzisiaj wieczorem coś poszukam. Wjechałam na parking i zaparkowałam samochód, po czym zabrałam torbę i wsiadłam spotykając się z czym, a raczej kimś twardym. Podążałam wzrokiem do góry napotykając po drodze czarne buty, później ciemno- zielony garnitur i czarny półgolf. Dotarłam w końcu do twarzy i wciągnęłam powietrze. Matteo.
- No proszę, kogo my tutaj mamy. – odezwał się tym swoim przesiąkniętym zimnem głosem. Spojrzał na srebrny zegarek na nadgarstku i pokiwał głową. – Jak zawsze przed czasem.
- Nie lubię się spóźniać.
- To mamy coś wspólnego.
- Wątpię, a teraz mógłbyś się przesunąć, bo idę na zajęcia. – patrzył się tylko na mnie i nawet nie drgnął. – Przesuń się. – próbowałam przepchnąć go, ale tylko się uśmiechnął. – Czego Ty chcesz?
- Musimy pogadać.
- My? – wskazałam palcem między nami. – Nie mamy o czym rozmawiać ze sobą.
- Jednak mamy. Twój atak paniki, gdy się zbliżyłem nie jest niczym normalnym. – zamarłam. Głupia myślałam, że o tym zapomniał.
- To nie Twój interes. Ja Cię nie powinnam interesować. – wymierzyłam w niego palcem. Gdy miałam już opuścić dłoń, złapał mój nadgarstek i patrząc prosto w oczy wysyczał.
- Ale obchodzisz i nie zachowuj się jak rozkapryszony dzieciak. Przyjadę po Ciebie w piątek wieczorem i odwiozę w niedziele. Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy, wyjeżdżamy. – po tych słowach odwrócił się i ruszył do swojego samochodu, gdy już wsiadał spojrzał jeszcze na mnie. – Spokojnie, nie będziemy sami. – nic więcej już nie powiedział tylko odjechał tym swoim wielkim autem. Stałam oniemiała, on mi właśnie kazał. Nie no nie wierzyłam własnym uszom. Kim on był, żeby mi cokolwiek kazać? Postradał dosłownie rozum. Wkurzona zamknęłam samochód i udałam się na zajęcia, mając nadzieję, że się nie spóźniłam. Na szczęście pierwsze zajęcia miałam z profesorem Lavia. Weszłam po cichu do środka i od razu jego wzrok spoczął na mnie, a następnie na zegarku.
- Panno Moretti, spóźniła się Pani.
- Przepraszam, miałam niespodziewane spotkanie na parkingu, to się więcej nie powtórzy. – spojrzałam na niego znacząco i chyba domyślił się o kim mówię, bo lewy kącik ust nieznacznie mu się uniósł.
- Siadaj. – mruknął i nie miałam zamiaru dyskutować. Zajęłam swoje miejsce obok Gabi, która ucieszyła się na mój widok.
- Kto zajął Ci tyle cennego czasu? – zapytała, ale bez cienia ciekawości, bo doskonale wiedziała kto. Spojrzałam na nią groźnie, ale pewnie wyglądałam komicznie, bo się zaśmiała dość cicho jak na nią. Zajęcia mijały mi dzisiaj dość szybko, profesor Lavia zadał nam projekt sypialni, na który mamy miesiąc. Bardzo się cieszyłam, bo uwielbiałam to. Zawsze chciałam być architektem i nim zostanę.
Nareszcie nadszedł czas obiadu, więc usiadłyśmy na stołówce.
- Czego od Ciebie chciał?
- Oznajmił mi, że wyjeżdżamy na weekend. Super, nie mam lepszych zajęć niż siedzenie z tym sztywniakiem. – zaśmiała się głośno na moje stwierdzenie, ściągając uwagę innych na nas. Szturchnęłam ją w ramię, przez co trochę się uspokoiła.
- Cały mój braciszek. Spokojnie ja też tam będę, no chyba, że ja też jestem nudna.
- Nie ty akurat nie. Trochę mnie uspokoiłaś. Co to za wyjazd i kto tam będzie.
- Mamy na Sycylii posiadłość z jeziorem. Jeździmy tam co jakiś czas. Jedziemy niedużą grupą. Matteo, Mattia, ja, ty, Fabio i Giulio z żoną Gianną. Będziesz miała okazję poznać się z resztą.
- Dlaczego on jest taki oschły? – zapytałam nagle, bo bardzo mnie to ciekawiło. Dziewczyna spojrzała na mnie i chyba zastanawiała się co może powiedzieć.
- Zawsze taki był. Od urodzenia było wiadomo, że on wszystko przejmie po tacie. Tworzy swoje imperium, szef wszystkich szefów. – Machnęła ręką, ten mężczyzna był zagadką bez możliwości rozwiązania.
- Rozumiem. To co ja mam zabrać ze sobą?
- Strój kąpielowy, sukienkę, jakieś ubrania, buty i przede wszystkim zajebisty nastrój. – resztę zajęć śmiałyśmy się razem. Dobrze czułam się w jej towarzystwie.
Wróciłam do domu i zajęłam się nauką. Nagle dostałam smsa, myślałam, że to Gabi, więc szybko przeczytałam, ale nie była to ona. Numer nieznany.
Numer nieznany: „Pięknie dzisiaj wyglądałaś„
Ja: Kim jesteś?
Numer nieznany: Spakowałaś się już na wyjazd?
Ja: Matteo? Skąd Ty masz mój numer?
Matteo: Brawo. Chyba dalej nie wiesz kim jestem albo nie chcesz wiedzieć. Tylko prędzej czy później będziesz musiała chociażby to zaakceptować.
Ja: Co masz na myśli?
Matteo: Masz internet. Poczytaj. Dobranoc.
Nie miałam zamiaru mu już więcej odpisywać i nic czytać. Musiałam skończyć materiał, którego musiałam się nauczyć, a potem idę spać.
Dobre dwie godziny próbowałam się skupić, nawet poszłam się wykąpać, żeby trochę ożywić umysł, ale to nic nie dało. Ciekawość wygrała i weszłam w przeglądarkę po czym wpisałam Matteo Giannelli. Wyskoczyło mi bardzo dużo artykułów na jego temat.
Dwudziestodziewięcioletni milioner. Właściciel dużej sieci klubów nocnych i restauracji oraz hoteli. Kawaler do wzięcia. Co tydzień widziany z inną kobietą. Nasze nieoficjalne źródło potwierdza jego połączenia z mafią.
Więcej już nie potrzebowałam. Nieoficjalne źródło, ta jasne. Mafia? Boże w co ja się wpakowałam. Nie mam zamiaru nigdzie jechać, tylko szkoda mi Gabi. Dlaczego ona mi nie powiedziała? Na pewno wie. Super, teraz już na pewno nie usnę. Zapowiada się idealna noc. Dobrze, że zajęcia miałam dopiero na dwunastą.
Matteo
Maleństwo się chyba zaczytało. Uwielbiam te wszystkie nieoficjalne źródła. Stawiają mnie w bardzo złym świetle. Teraz Isa się mnie boi, nie będzie chciała jechać z nami, znam ten scenariusz. Każda tak reaguje. Nie mam zamiaru jakoś specjalnie się tym przejmować. Właśnie czekała na mnie w jednym z pokoi w klubie, dziewczyna. Miałem zamiar po raz kolejny się zabawić. Niedługo to Isabella będzie krzyczeć moje imię, ale to wszystko w swoim czasie. Teraz mam inne zajęcia.
![](https://img.wattpad.com/cover/336402200-288-k277565.jpg)
CZYTASZ
All I Wanted Was You.
RomanceStudenckie życie Isabelli nabiera tempa, gdy na horyzoncie pojawia się przystojny architekt i Boss włoskiej mafii. Matteo będzie próbował odkryć największą tajemnicę dziewczyny, ale czy pomoże jej się z nią zmierzyć? Demony z którymi boryka się Isa...