Sobota przyszła szybciej niż myślałam. Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim co się stało między nami. Nie mam zamiaru nastawiać się na nie wiadomo co ani robić sobie nadziei. Wiem też jakim jest człowiekiem. Był tylko ten jeden raz i więcej nie będzie. Cieszę się, że pomógł mi pokonać strach i przeciwności, oraz bariery w mojej głowie. Wybrałam na dzisiaj zwykłą materiałową sukienkę z długim rękawem i falbanami do połowy ud. Najlepszy był jej wzór panterki, na to założyłam skórzaną kurtkę i białe zwykłe trampki. Włosy związałam w koka i pomalowałam delikatnie. Gotowa zeszłam na dół.
- Pięknie wyglądasz córeczko. Wracasz dzisiaj?
- Dziękuje. Raczej nie. Będę jak coś u Gabi.
- Dobrze kochanie. Baw się dobrze.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do przyjaciółki, przez całą drogę miałam wrażenie, że ktoś za mną jedzie. Spojrzałam we wsteczne lusterko i faktycznie czarny suv jechał w bezpiecznej odległości. Takie same samochody ma ochrona Matta, więc pewnie puścił za mną swoje pieski. Super. Wybrałam na panelu jego numer i włączyłam głośno mówiący.
- Isa, nie mogę za bardzo rozmawiać, co jest?
- Mogłeś uprzedzić mnie, że puszczasz za mną ochronę.
- O czym Ty mówisz? – zaskoczenie w jego głosie było, aż za bardzo wyczuwalne. Spojrzałam jeszcze raz w lusterko.
- Ochronę w czarnym suvie nie? – głos mi lekko zadrżał. – Jadą za mną od domu.
- Gdzie ty jesteś? – jego głos nabrał teraz ostrości.
- Jadę do Gabi.
- Gdzie już jesteś?
- Kawałek od domu.
- Okej już wysyłam chłopaków. Jedź prosto do mojej siostry, zaraz miniesz ich.
- Matt co się dzieję?
- Nic piękna. Później porozmawiamy.
- Boję się. – gardło mi się ścisnęło.
- Jesteś dzielna. Dobrze, że do mnie zadzwoniłaś. Niczym się nie martw.
Gdy wjechałam na odpowiednią ulicę, faktycznie ich minęłam. Pędzili co najmniej jakby się paliło. Samochód za mną gwałtownie się zatrzymał i skręcił w boczną uliczkę. Chwilę później wjechałam na posesję, gdzie czekała na mnie już Gabi z rodzicami. Nie miałam siły wysiąść. Położyłam głowę i dłonie na kierownicę. Chciało mi się wyć, gdy już emocję mi puściły. Boże oni mogli mnie zabić, porwać. Przyjaciółka podbiegła do samochodu i otworzyła drzwi od mojej strony. Wtedy już emocję puściły i się rozpłakałam. Mocno mnie przytuliła i pozwoliła na chwilę słabości. Cieszyłam się, że ją poznałam. Jak już się uspokoiłam, mogłam wysiąść.
- Już dobrze. – jeszcze raz mnie przytuliła, po czym podeszłyśmy do jej rodziców. Jej mama mnie przytuliła mocno, ale tata przyglądał z nieukrytym zaciekawieniem. Zastanawiał się pewnie, dlaczego jego syn postawił ochronę na nogi, też bym główkowała.
- Dzień dobry Państwu. – uśmiechnęłam się na miarę moich możliwości.
- Dzień dobry. – ostry głos Pana Giannelli doprowadził do zimnego potu po całym moim ciele.
Weszliśmy do środka i od razu dostałam gorącą czekoladę. Uwielbiałam Panią Valentinę, ciepła kobieta o cudownym sercu. Próbowałam ochłonąć, nigdy nie miałam takiej sytuacji.
- Lepiej? – usłyszałam znowu jej melodyjny głos.
- Tak. Dziękuję. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam.
- Zrozumiałe. – nie dała mi dokończyć. – Wszystko już jest dobrze, Matteo na pewno wszystko wyjaśni. – zapewniła, ale ja doskonale to wiedziałam.
Właśnie mieliśmy usiąść do stołu, żeby zjeść obiad, ale drzwi otworzyły się z hukiem. Wpadł do środka nikt inny jak Matt. Podszedł od razu do mnie i złapał za policzki.
- Nic Ci nie jest? – spojrzałam mu prosto w oczy i się delikatnie uśmiechnęłam.
- Nie. Wszystko już dobrze. – Pokiwał głową i pocałował mnie w czoło
- To jest Yuri. Był moim ochroniarze, ale od dzisiaj jest Twoim. Będzie niewidoczny. Nie mogę ryzykować, że coś Ci się stanie. – Oniemiałam na jego słowa. Wskazał na tego ogromnego mężczyznę co widziałam ostatnio. Łysy z długą brodą oraz niebieskimi oczami.
- Przecież nic mi się nie stało.
- Ale mogło. Nie chce słuchać sprzeciwu. – zakończył rozmowę, po czym zwrócił się do mamy. – Tata u siebie?
- Tak, kochanie.
- Zaraz wracam.
- Będziesz jadł też? – krzyknęła za nim.
- Tak.
Matteo
Byłem cholernie wkurwiony. Zapukałem do drzwi i gdy usłyszałem pozwolenie wszedłem. Ojciec siedział w swoim fotelu i palił te śmierdzące cygara. Wiedział, że mama tego nienawidzi, więc zamykał się w gabinecie i palił.
- Co Cię z nią łączy? – jak zawsze do rzeczy.
- Nic. – postanowiłem trochę to przeciągnąć.
- Jakby nic was nie łączyło, to nie postawiłbyś połowę ochrony na nogi. – zawsze był sprytny, miałem to po nim i ciężko było nas okłamać.
- Trafne spostrzeżenie. – uśmiechnąłem się i rozsiadłem w fotelu.
- Nie testuj mojej cierpliwości synu. – o ton się powoli zmienia, zaraz wybuchnie.
- No nic nas nie łączy. Jeszcze. – dodałem po chwili i wtedy zauważyłem na jego twarzy zainteresowanie.
- Wiesz na co ty ją skazujesz?
- Ty o tym myślałeś jak porwałeś mamę? – postanowiłem odbić piłeczkę.
- Kiedyś było wszystko inaczej. Poza tym matce było lepiej ze mną.
Tutaj miał rację. Jej ojciec chciał ją sprzedać do burdelu, bo nie miał na picie. Wstałem i podszedłem do okna.
- Nie wiem co robić tato. Ona jest taka krucha i zraniona.
- Coś konkretnego to spowodowało? - zmarszczył nieznacznie brwi.
- Jako szesnastolatka została zgwałcona przez przyjaciela swojego taty. – Na moje słowa zaczął kaszleć. Akurat się zaciągnął. Odwróciłem się do niego. – Tato, ona była dziewicą i przeżyła z nim piekło. – Opowiedziałem mu resztę historii, po czym wstał i musiał się, aż napić. Wiedziałem jakie ma nastawienie do gwałtu. Jakby mógł to sam by takiego zasztyletował.
- Wiesz kto to? Bo mam rozumieć, że chcesz ją pomścić? – on tak dobrze mnie znał.
- Wiem, ale taki ktoś nie istnieje. Wydaje mi się, że zmienił nazwisko. Fabio dalej nad tym pracuje.
- Daj mi chwile. – zmarszczyłem brwi, a on wyciągnął telefon. – Idź do niech, zaraz zejdę. – kiwnął na drzwi, więc poszedłem na dół.
- Gdzie tata?
- Zaraz zejdzie. – mruknąłem i usiadłem na miejscu koło Isy.
Faktycznie ojciec zszedł po około piętnastu minutach. Usiadł obok i położył przede mną jakąś teczkę. Gdy spojrzałem na niego pytająco, wskazał głową na nią. Otworzyłem więc i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Wszystko o mężczyźnie, którego szukam. Jak się teraz nazywa, gdzie mieszka, jego zdjęcie i domu. Kurwa. Spojrzałem na niego i zamknąłem szybko teczkę, żeby Isa nie zobaczyła nie chce, żeby się na razie o tym dowiedziała.
- Skąd to masz i jak to zdobyłeś?
- Wykorzystałem parę kontaktów. – uśmiechnął się praktycznie niewidocznie, ale ja widziałem, jak drgną mu prawy kącik ust.
- Dziękuję. – puścił mi oczko i poklepał po plecach.
Zabraliśmy się za jedzenie, a co jakiś czas czułem spojrzenie Isy. Nie miałem dzisiaj kompletnie czasu na nic.
- Jutro wyjeżdżam, a Mattia, Fabio i Giulio jadą ze mną. – wtedy wzrok przyjaciela, zresztą jak całej reszty był skupiony na mnie. – Dlatego Isa masz wolne, powinniśmy wrócić pojutrze. Za to na weekend nie planuj nic, bo wyjeżdżamy.
- Gdzie?
- Wszystko wyśle Ci smsem.
Chciałem zabrać ją gdzieś, żeby odpoczęła przed rewelacjami, jakie dla niej będę miał.
- Dziękuje, ale obowiązki wzywają. Chodźmy. – oznajmiłem wstając od stołu, zabierając teczkę.
Mężczyźni ruszył za mną i wsiedliśmy do samochodu, po czym w ciszy dojechaliśmy do mnie. Wszedłem od razu do gabinetu i usłyszałem głos przyjaciela.
- Co się dzieje? – spojrzałem na nich i gdy już zamknął drzwi, podałem mu papiery.
Widziałem jak z każdym słowem zmienia się jego twarz. Wszystkie kolory powoli odpływały z jego twarzy. Widziałem, że cholernie podoba mu się to co widzi. Zaczęli czytać po kolei i była ta sama reakcja.
- Staruszek jest niemożliwy. Ja się kurwa męczyłem, a mu, ile to kurwa zajęło? – słyszałem żal w głosie Fabia, ale jeszcze kupa czasu przed nim. Jest dobry w tym co robi. Widocznie to było trudniejsze niż nam się na początku wydawało.
- Piętnaście minut. – uśmiechnąłem się.
- Polowanie? – szyderczy uśmiech Giulia był po prostu cudowny. Wiedział co czuje i jakie to jest dla mnie ważne.
- Polowanie. – pokiwałem głową. – Mam nadzieję, że nie masz, żadnego ważnego spotkania? – zwróciłem się do przyjaciela.
- Spokojnie wszystko sobie przełożę. Wycieczka do Australii mi się przyda. Dawno tam nie byłem. – wszyscy się zaśmiali na jego stwierdzenie, bo on serio był pojebany.
- Wylatujemy o czwartej nad ranem.
- Jezu, znowu się nie wyśpię. – niezadowolenie młodego było, aż nieznośne. Tatuś wjechał mu na ambicję.
Spakowałem potrzebne rzeczy i poszedłem pod prysznic, po czym spać. Jutro zapowiada się ciekawy dzień.
CZYTASZ
All I Wanted Was You.
Любовные романыStudenckie życie Isabelli nabiera tempa, gdy na horyzoncie pojawia się przystojny architekt i Boss włoskiej mafii. Matteo będzie próbował odkryć największą tajemnicę dziewczyny, ale czy pomoże jej się z nią zmierzyć? Demony z którymi boryka się Isa...