Rozdział 32

12.4K 295 3
                                    

Wszyscy byli skacowani, więc jeszcze spali. Czułam się w miarę dobrze, więc wstałam przygotować nam śniadanie. Dzisiaj wieczorem wracamy do domu. Ubrałam się w szare spodnie dresowe, biały krótki top i cicho wyszłam z sypialni, gdzie mój mężczyzna jeszcze słodko spał.

Zabrałam się za przygotowanie posiłku i o dziwo, gdy położyłam resztę na stole, wszyscy zaczęli schodzić. Nareszcie pojawił się Matt i podszedł do mnie, po czym pocałował w czoło.

- Dzień dobry. – jejku ten jego zachrypnięty głos po przebudzeniu. Seksowny.

- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się delikatnie.

- Mogłaś mnie obudzić. Pomogłabym Ci. – zganiła mnie Gianna, gdy usiadłam do stołu.

- Ty masz odpoczywać, a nie.

- Jestem w ciąży, a nie obłożnie chora. – zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie znacząco.

- Nie marudź tylko jedz. – zaśmiałyśmy się.

Wszyscy zaczęli pochłaniać dosłownie jedzenie, a ja napiłam się kawy, której tak potrzebowałam.

- Czemu nie jesz? – Matteo spojrzał na mnie znad talerza.

- Nie jestem jakoś głodna.

- Isa. – moje imię w jego ustach, miało wiele odmian. Była to ta groźna, która nie znosiła sprzeciwu.

- Dobra no. – mruknęłam i zrobiłam sobie kanapkę. Którą niechętnie zjadłam. Przyglądał mi się z zaciekawieniem.
Śniadanie minęło nam w cichy, bo każdego bolała głowa, musiałam jeszcze sprawdzić, czy mogłam już prowadzić.

- To jak my wracamy razem? – zagadnęła Gabi, jak robiłam kawę.

- Jasne. Musze sprawdzić się tylko alkomatem, ale raczej jestem czysta już.

- Ty wracasz ze mną. – Matteo jak zawsze się rządził.

- Nie. Jadę swoim z Gabi. – napiłam się kawy i ruszyłam na górę. Czas było się spakować. Jutro wracamy na uczelnie.

- Czy Ty możesz się ze mną nie kłócić?

- Czy Ty możesz się nie rządzić?

- Jeszcze dzisiaj będziesz miała podstawiony samochód pod dom.

- Matteo.

- Isabella.

- Obiecałam już Gabi.

- Wybaczy Ci.

- Zawsze za szybko Ci ulegam.

- Bo mnie kochasz. – wyszeptał i puścił mi oczko.

- Myślałam, że nie pamiętasz tego.

- Nie spałem jeszcze, więc wszystko pamiętam. Nie mogłem jakoś zebrać się, żeby Ci to powiedzieć.

- Bardzo Cię kocham. Bałam się, że nie podzielasz tego. – zaśmiał.

- Byłbym głupcem. – pocałował mnie w usta, po czym w czoło. – Chce, żebyś w tygodniu zrobiła sobie wszystkie potrzebne badania i zaczniesz szczegółowy kurs samoobrony. Oczywiście posługiwanie się bronią też. – pokiwałam głową, bo wiedziałam, że to jest dla niego bardzo ważne, zresztą, nie chciałam być jedną z tych księżniczek, które nie umieją się obronić. Co prawda coś tam potrafiłam, chociaż zdawałam sobie sprawę, że to nie wystarczy.

Zabraliśmy się za pakowanie i po dwóch godzinach byliśmy już w drodze. Połowę jej przespałam. Nie miałam pojęcia jak on to robił, że nie potrzebował tyle snu. Ja mogłam spać całymi dniami.
Mogłam się w końcu położyć w swoim ukochanym łóżku. Zjadłam kolację z mamą i położyłam się spać, uprzednio rozmawiając z Mattem przez telefon.

Dni mijały, a ja wróciłam na zajęcia. Miałam trzy dni na wymyślenie prezentu dla Matteo, bo miały być jego urodziny. Zastanawiałam się, co ja mam mu kupić i nie miałam kompletnie pojęcia. Ciężko jest kupić coś osobie, która wszystko ma. Wystarczy, że miałam problem w święta.

Właśnie siedziałam na wykładach i modliłam się, żeby już był koniec. Nie wyspałam się, a na szczęście dzisiaj był piątek, więc miałam zamiar od razu zanurzyć się w pościeli.

- Idziemy dzisiaj na imprezę? – Wiedziałam, że ta diablica coś wymyśli.

- Nie ma takiej opcji idę spać. Poza tym jutro są urodziny Matta i muszę się wyspać.

- Weź no. To chodź chociaż na zakupy, a potem na drinka. – spojrzałam się na nią mrużąc oczy.

- Nie mam w sumie znowu prezentu dla Matta.

- Ja też, nie przejmuj się.

- Ciężko jest kupić komuś, coś co ma wszystko.

- Ja mu chciałam kupić spinki do mankietów.

- Przecież on nie nosi tego. – wybuchłyśmy śmiechem.

- Fakt. Warto spróbować.

- To na pewno.

Wyszłyśmy na dziedziniec i zauważyliśmy pełno dziewczyn, które stały i śliniły się. Ciekawe przez co, a raczej przez kogo.

- Zobacz, kto przykuł ich uwagę. – spojrzałam we wskazanym kierunku i zobaczyłam opartego o swojego mercedesa Matteo. Nie dziwię się, że się śliniły. Miał czarne spodnie, buty i koszule odpiętą u góry, a na to beżowy płaszcz. Przyglądał coś w telefonie, przez co wyglądał jeszcze lepiej.

- No proszę.

- Ja na Twoim miejscu pokazałabym, z kim on jest.

Spojrzałam na nią, ale jej wzrok wygrał. Może i miała rację, długo się ukrywaliśmy, a skoro przyjechał. Byłam prawie przed nim, gdy drogę zastąpiła mi jakaś tleniona blondynka. Zastanawiałam się co ona w sobie nie poprawiła. Podeszła do niego i uśmiechnęła się promiennie, chociaż on nie bardzo był zainteresowany.

- Hej Matteo. – podniósł na nią leniwie wzrok.

- Hej? – Nie poznał jej, chociaż widać, że ona zna go doskonale

- To ja, Nancy. Może dzisiaj wyskoczymy gdzieś? – położyła mu dłoń na ramieniu, a we mnie się zagotowało. Dostrzegł to, więc ściągnął ją i spojrzał na nią uśmiechając promiennie.

- Nie.

- Nie? Dlaczego?

- Dzisiaj mam w planach romantyczną kolację z moją kobietą. – Nie mogłam ukryć uśmiechu. Motylki w brzuchu, aż wariowały. Wyminął ją, po czym podszedł do mnie i pocałował. – Dzień dobry Kochanie. – spojrzałam mu w oczy uśmiechając się szeroko.

- Przegrałaś z naturalnością. – usłyszałam przepełniony satysfakcją głos Gabi. Obrażona odeszła, ale nikt nią się za bardzo nie przejął.

- Co ty tutaj robisz? – spytałam.

- Przyjechałem po Ciebie.

- Wybacz braciszku. Jutro będziesz ją miał, dzisiaj idziemy na zakupy. – Spojrzał na mnie, ale tylko wzruszyłam ramionami.

- To idźcie na te zakupy, a potem przyjedź do mnie. Weź wszystko na jutro i się przygotujesz u mnie.

- Pojadę rano do domu, bo i tak musze jechać po mamę.

- Wyśle po nią jutro kierowcę. Nie komplikuj już.

- Dobra. – wiedziałam, że i tak przegrałam.

Pożegnaliśmy się i wsiadłyśmy do mojego auta. Podjechałyśmy do mnie do domu i musiałam powiedzieć wszystko mamie, żeby jutro się nie zdziwiła, po czym pozabierałam wszystkie potrzebne rzeczy.

- Jak ty tolerujesz to jego rozkazywanie? – przyjaciółka spojrzała na mnie uważnie, odłożyłam kosmetykę do torby i odpowiedziałam.

- Nie jest taki zły. Nie odbieram to jako rozkazywanie, on nie potrafi inaczej. Chociaż zauważyłam, że przy mnie jest zupełnie inny.

- To fakt, nie poznaję go jak jesteś obok.

- Powiedział mi ostatnio, że mnie kocha. – odparłam cicho, a dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Otworzyła szeroko oczy i usta. – Znaczy ja powiedziałam pierwsza, bo myślałam, że śpi, ale nie spał i odwzajemnił. – zaczęłam się jąkać żałośnie

Podbiegła do mnie i przytuliła mocno.

- Jejku, jak ja się cieszę.

Wzięłam wszystko i w końcu mogłyśmy ruszyć na te zakupy. Musiałam kupić sobie jakąś sukienkę na jutro i prezent Mattowi.

Cudownie się bawiłyśmy, przebierając się w ubrania, które sobie wybrałyśmy. Długo mi zajęło znalezienie kreacji, ale w końcu się udało. Dobrałam wszystkie potrzebne dodatki. Nawet udało mi się kupić prezent. Drobny, ale liczył się gest. Podwiozłam przyjaciółkę do domu i zaparkowałam na posesji obok. Zabrałam torbę i weszłam do środka. Cisza była, aż przerażająca. Nigdzie nie widziałam Matta, a to było dziwne, bo miał na mnie czekać. Już miałam go zawołać, gdy znikąd pojawił się Fabio.

- Co ty tutaj robisz Isa? – zmarszczył brwi, a moje poszybowały do góry.

- Umówiłam się z Mattem.

- On jest lekko zajęty. – przyjrzałam się lepiej chłopakowi i na jego koszuli dostrzegłam krew. Nie było jej dużo, ale sam fakt, że się tam znajdowała.

- Skaleczyłeś się? Nic Ci nie jest? – zmarszczyłam brwi, a on powędrował za moim spojrzeniem i głośno westchnął.

- Nie. Wszystko dobrze.

- Kogo to jest krew? – głos mi lekko zadrżał i mnie olśniło. – To jest krew Matta? – Pokręcił energicznie głową.

- Nie. Wszystko z nim też dobrze. Jeden z ochroniarzy się skaleczył. – uśmiechnął się blado, a ja mu nie uwierzyłam. Wyciągnął telefon, wysłał wiadomość, a gdy przyszła odpowiedź spojrzał znowu na mnie. – Rozgość się. Zaraz Matt do Ciebie przyjdzie. – pokiwałam głową i ściągnęłam kurtkę. Poszłam do kuchni, żeby nalać sobie wody. Nagle poczułam czyjąś obecność i wiedziałam, że nie jestem już sama.

- Nie skradaj się tak.

- Ohh ten kobiecy instynkt. – zaśmiał się mój mężczyzna i po chwili poczułam już jego ciepło. Odwróciłam się w jego stronę. Jego przystojna twarz była ogromnie zmęczona. Podeszłam do niego bliżej, a gdy sięgał po szklankę, żeby też nalać sobie wody zdębiałam. Jego kostki na dłoniach były pozdzierane.

- Co Ci się stało? – otworzyłam szeroko oczy, a on tylko westchnął.

- Nic kochanie. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. – o nie. Nie dam się znowu spławić.

- Ochroniarz się skaleczył? Czy ty go skaleczyłeś? – zaśmiał się cicho

- Jak dobrze mnie znasz.

- Znam. Kłamiesz. – rzuciłam oskarżycielsko, a on nie krył nawet zdziwienia. – Nie chodzi tutaj o ochroniarza, tylko kogoś innego. Torturowałeś go?

- Kochanie. – zaczął, ale mu nie dałam skończyć

- Nie. Nikt nie zasłużył sobie na takie traktowanie. – Na moje słowa oczy niebezpiecznie mu pociemniały i cały się spiął.

- On zasługuje na wszystko co najgorsze. Niedługo wszystko zrozumiesz. Obiecuje. – powiedział tajemniczo. – Chcesz jechać gdzieś na kolację?

- Możemy zostać w domu? – zapytałam cicho, a on pokiwał głową.

- Zamówię coś. Masz na coś konkretnego ochotę?

- Nie. – pokiwał głową i wyciągnął telefon.

Ściągnęłam buty i rozłożyłam się na kanapie. Dołączył po chwili do mnie i włączył jakiś film, ale nie bardzo mogłam się skupić.

- Isa. – zaczął cicho, a gdy spojrzałam na niego kontynuował. – Wiem, że to wszystko co jest między nami nie jest jeszcze mocne, ale chciałbym, żebyś ze mną zamieszkała.

Moje oczy się rozszerzyły, a jego wyrażały nadzieję. Bardzo tego chciałam, ale nie mogłam.

- Matteo, nie chce zostawiać mamy.

- Zastanów się proszę. Nie musisz mi teraz odpowiadać. Stwierdziłem, że i tak więcej czasu spędzasz u mnie, więc to dobry pomysł, żebyś tutaj zamieszkała. Będziesz miała blisko mamę i Gabi.
Widziałam, że walczy z tą swoją mroczną stroną, żeby mi nie rozkazać. Doceniałam, że nie naciskał i byłam mu wdzięczna. Gdy już jedzenie przyjechało, mogliśmy w końcu zjeść. Później znowu usiedliśmy na kanapie i obejrzeliśmy film. Musieliśmy się dzisiaj szybciej położyć spać, żeby jutro nie wyglądać jak trupy.


All I Wanted Was You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz