Rozdział 2

16.1K 357 7
                                    


Punkt dziewiętnasta czekał na mnie mężczyzna obok czarnego mercedesa. Zeszłam powoli po schodach i podeszłam niepewnie. Gdy mnie zobaczył odbił się od niego i odezwał.

- Ty jesteś Isabella? – jak już byłam bliżej, to mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Miał dłuższe włosy związane w kitkę i hipnotyzujące niebieskie oczy. Pokiwałam tylko głową, bo jego Umięśniona postura, odebrała mi mowę. – Jestem Fabio, brat Gabi. – wyciągnął wytatuowaną dłoń w moja stronę, niepewnie ją przyjęłam.

- Miło mi.

- Jedźmy. – wskazał dłonią na auto, więc wsiadłam. Czułam się bardzo dziwnie przy tym człowieku. Samochód był sterylnie czysty, jakby dopiero wyjechał z salonu i sam właściciel miał czarną koszule i jeansy. Gładko ogolony i wypachniony, ale nie byli z Gabi w ogóle podobni. Wiem, że ma trzech braci, a ona jest najmłodsza, fajnie zawsze chciałam mieć rodzeństwo. – Jesteśmy. – usłyszałam męski głos, który sprowadził mnie na ziemię. Uśmiechnęłam się niepewnie i wysiadłam z samochodu. Na każdym kroku pełno było mężczyzn w garniturach. Wytwarzali sobą aurę niebezpieczeństwa i strachu. Dziwni goście. Weszliśmy do ogromnego domu i zaraz na wstępie przywitała mnie Gabi.

- Nareszcie jesteś. – mocno mnie przytuliła. – Dzięki Braciszku.

- Nie ma sprawy, a wiesz czy Matteo jest u siebie?

- Tak i jest mega wkurzony. – uśmiechnęła się do niego krzywo, a ja byłam ciekawa o kim mówią.

- Cudownie, znowu będzie się darł. – zaśmiał się pod nosem i ruszył do samochodu.

- Chodźmy. Moja mama chciała Cię poznać.

Weszłyśmy do kuchni, gdzie była niska kobieta. Brunetka podniosła głowę i wtedy zobaczyłam identyczne oczy jak ma Fabio. Uśmiechnęła się do mnie promiennie.

- Dzień dobry.

- Dzień Dobry Kochanie. Jestem Valentina.

- Isabella. Miło mi.

- Mi również. Mam dla was parę smakołyków, no i oczywiście wino domowej roboty.

- Nie ja nie piję.

- Uwierz nie pożałujesz. – odezwała się dziewczyna.

- Dobra, skoro tak mówicie. – zaśmiałam się, a one ze mną.

Zabrałyśmy wszystko do salonu i włączyłyśmy film.

Matteo

Serio zastanawiałem się co znajduje się w głowie osoby, która postanawia mnie zdradzić. Tylko idioci są do tego zdolni. Zapominają, że ja o wszystkim się dowiem w swoim czasie. Właśnie siedziałem sobie w piwnicy na krześle i gapiłem na tego głupka oraz czekałem na młodego. Nareszcie drzwi się otworzyły i wszedł mój brat.

- Wybacz za spóźnienie Mat.

- Jasne wybaczam. – mruknąłem w odpowiedzi.

- Serio? – otworzył szerzej oczy. Kiedy oni się nauczą.

- Nie kurwa! Wiesz, jak nienawidzę spóźnialstwa. – wstałem gwałtownie.

- Wiem, ale wiesz też jaka jest Gab. – znowu. Pokręciłem zrezygnowany głową.

– Bierz się do roboty.

Ruszyłem do wyjścia, odpalając papierosa. Natłok ostatnich zdarzeń dawał mi w kość, ale ja się nigdy nie poddawałem. Przeszedłem podziemnym korytarzem, który łączył mój dom z domem rodziców. Tradycyjnie spotkałem mamę w kuchni, chociaż nie musiała tutaj być, to od zawsze kochała gotować. Mogła mieć kucharkę, ale się nie zgodziła. Uśmiechnęła się promiennie na mój widok.

- Hej Mamo.

- Cześć synku. Jesteś głodny? – uśmiechnąłem się na to pytanie.

- Nie. Jadłem. Widziałaś tatę?

- Jest u siebie. Zły jak osa.

- Uwierz ja bardziej. – pokiwała głową na moje słowa, wiedziała co to znaczy i przede wszystkim jaki jest powód. Usłyszałem śmiech mojej siostry, ale jeszcze jeden. Nie była sama. Spojrzałem na mamę.

- Znowu któraś z tych jej pojebanych przyjaciółeczek?

- Właśnie nie. Jakaś nowa koleżanka, która dopiero dołączyła na zajęcia.- 
Pokiwałem tylko głową i ruszyłem do gabinetu ojca.

- Dowiedziałeś się w końcu? – jak zawsze bez niepotrzebnego gadania.

- Nie. Fabio się spóźnił i dopiero wziął się do roboty. – mruknąłem i usiadłem na kanapie, zakładając nogę na kolano.

- Dlaczego tym razem? – spojrzał na mnie zrezygnowany.

- Gabriella.

- Wszystko jasne.

- Tyle? – otworzyłem szerzej oczy.

- A co chciałeś usłyszeć?

- No tak córeczka tatusia wszystko może. – mruknąłem ruszając do drzwi.

- Matteo! – ojciec warknął, myśląc, że mnie to ruszy.

Wyszedłem z gabinetu i już chciałem skręcić do piwnicy, ale coś, a raczej ktoś na mnie wpadł. Spuściłem głowę i zobaczyłem nieznajomą brunetkę.

- Kim jesteś? – postanowiłem się odezwać bo jej czekoladowe oczy i pełne usta mnie hipnotyzowały.

-Koleżanka Gabi. – słodki głosik, przeszedł po moim ciele. Uśmiechnęła się delikatnie, odsłaniając białe zęby i aparat na nich. Kurwa nie wiedziałem co ja wyprawiam. Zachwycam się małolatą, odwaliło mi. Otrząsnąłem się i spojrzałem na nią groźnie. Spuściła lekko głowę.

- Możesz jej nie straszyć? Wszyscy się potem boją do mnie przychodzić, jak spojrzysz na nich nie mówiąc o odzywaniu się. – usłyszałem głos siostry, która po chwili pojawiła się w korytarzu.

- Przecież nie straszę jej. Po prostu koleżanka nie potrafi chodzić. – uśmiechnąłem się z przekąsem. Poderwała gwałtownie głowę i spojrzała na mnie gniewnie.

- Ja nie umiem chodzić? To nie moja wina, że pojawiłeś się tak praktycznie znikąd.

- No proszę kociak pokazał pazurki. – zaśmiałem się, a dziewczyna cały czas mi się przyglądała. Odsunęła się znowu i teraz mogłem lepiej jej przyjrzeć. Miała na sobie białe obcisłe spodnie, top i trampki oraz seledynową jeansową kurtkę. Była tak drobna i malutka, że dosłownie naplułbym jej na głowę, a ona rzucała się jak jakiś malutki piesek. Bawiło mnie to. Serio. Chciałbym, to uciszyłbym ją szybko.

- Dobrze, to jak już spotkaliście, to możecie się poznać. – znowu odezwała się Gabi. – Isa, to jest mój najstarszy brat Matteo, a to jest moja koleżanka ze studiów Isabella. – wyciągnąłem dłoń do dziewczyny, którą ujęła. Jej drobna, zatopiła się w mojej. – Super, a teraz możemy już wracać do pokoju, bo ty braciszku na pewno jesteś zajęty.

- Szalenie zajęty. – mruknąłem i napajałem się strachem, który wytworzyłem w dziewczynie.
Gdy mijałem się z nią w progu, nachyliłem się jeszcze i wyszeptałem do jej ucha.

- Do zobaczenia Isabello. – spojrzała mi w oczy niepewnie, ale ku mojemu zdziwieniu odpowiedziała.

- Do zobaczenia Matteo.

Zabrzmiało to jak jebana obietnica, a dla mnie jak wyzwanie, a wiadomo, że kocham wyzwania. Gdy zniknęły za rogiem, ja zszedłem na dół. Zastałem wkurwionego brata, więc wiedziałem, że nic się nie dowiedział. Nic nie mówiąc podszedłem do więźnia i wymierzyłem mu mocnego strzała. Obudził się od razu i spojrzał na mnie. Zauważyłam nutkę strachu, ale tylko na chwilę. Dobrze się maskował.

- Myślałem, że jesteś mądrzejszy. – pokręciłem głową. – Dałem Ci możliwość, mniejszego cierpienia, ale ty nie chcesz współpracować. – Podszedłem do niego i zacząłem od klasyku. Naciąłem mu skórę i posypałem solą. Ryk rozniósł się po pomieszczeniu. Zapowiadała się naprawdę świetna zabawa.

Isabella.

- Przestań się ślinić. On nie jest odpowiednim mężczyzną dla Ciebie, zresztą dla żadnej. – zaśmiała się cicho.

- Nie ślinie się, ale fakt jest przystojny. – serio był. Czarne włosy miały idealną długość, żeby wpleść w nie palce. Uwydatnione kości policzkowe były podkreślone przez brodę.  Gdy się uśmiechał to dopiero było widać jego zapadnięte lekko policzki i śnieżnobiałe zęby. Chociaż najlepsze były oczy czarne jak węgiel, które przyciągały. Ten mężczyzna wyglądał jakby wyciągnęli go z jakiejś okładki, gazety z garniturami. Ubrany był cały na czarno i przez tą swoją powagę i grobową minę, tamci chłopacy zewnątrz wydawali się przyjaznymi gośćmi. Miałam jeszcze wrażenie, że on jest tutaj kimś bardzo ważnym.

- Nie jestem ślepa.

- Nie śmiałabym wątpić. Powiedz mi lepiej czemu tak twierdzisz? Każdy ma prawo z kimś być. – spojrzała na mnie i zawahała się przez chwilę.

- Owszem, ale najpierw trzeba tego chcieć. Poza tym on jest diabłem w ludzkiej skórze i jak każdy ma jakieś trupy w szafie. Lubi przygodę. – Ona dosłownie chciała mi go obrzydzić, tylko nie wiedziałam, dlaczego.

- Widzisz twój problem się rozwiązał, ja nie jestem przygodowa. – zaśmiałam się, a po chwili do mnie dołączyła. Był naprawdę przystojnym mężczyzną, ale nie dla mnie.

Bawiłyśmy się, piłyśmy i śmiałyśmy. Oglądając romansidła, zawsze płakałam albo spałam, ale nie z nią. Ona była głośna, ja byłam cicha idealnie się dopełniałyśmy. Chyba nadmiar wina uderzył nam do głowy, bo ostatnie co pamiętam to jak pisze do mamy, że wrócę rano.

All I Wanted Was You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz