Rozdział 25

13.3K 292 3
                                    

Rano obudziłam się sama w łóżku. Przewróciłam się na jego poduszkę i poczułam jeszcze delikatny zapach męskich perfum. Nieświadomie się uśmiechnęłam i poczułam karteczkę. Otworzyłam oczy i przeczytałam.

„Pojechałem do firmy. Tak słodko spałaś, że nie chciałem Cię budzić. Do zobaczenia na obiedzie. ‘’

Zapomniałam kompletnie, że dzisiaj ten obiad. Musiałam pojechać do domu. Spojrzałam na zegarek i przeżyłam zawał. Jedenasta godzina, a na czternastą był ten przeklęty obiad. Wyskoczyłam jak poparzona z łóżka. Wszystkie rzeczy miałam powieszone na wieszaku i nawet przyniósł mi buty. Uśmiechnęłam się szeroko i założyłam wszystko na siebie, po czym zabrałam rzeczy i już miałam zamawiać taksówkę, ale zauważyłam swoje auto przed domem. Jak zawsze o wszystkim pomyśli. Wsiadłam szybko do środka i ruszyłam w stronę domu.

Wpadłam jak poparzona do domu i od razu szybko poszłam na górę. Mama po chwili pojawiła się w progu, akurat jak wybierałam sukienkę.

- Ktoś chyba lekko zaspał. – spojrzałam na nią.

- Lekko? Jestem cholernie spóźniona. – wskazałam palcem na nią. – Dlaczego Ty jesteś jeszcze nie gotowa? – spojrzała na zegarek i znowu na mnie.

- Może dlatego, że mamy jeszcze z dobre trzy godziny?

- Stanowczo za mało. Wybacz, ale jeśli teraz nie zacznę to się nie wyszykuje. – Zaczęła się śmiać, ale wyszła.

Godzinę później umyta i z wysuszonymi włosami wyszłam z łazienki. Zrezygnowałam w końcu z sukienki i wybrałam czarne materiałowe spodnie i podwinęłam nogawki, białe adidasy i bluzkę z długim rękawem oraz karmelową marynarkę. Dobrałam jeszcze złoty zegarek i czarną małą torebkę. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i wyprostowałam włosy. Przejrzałam się w lustrze i muszę przyznać, że wyglądałam dobrze. Spryskałam się jeszcze perfumami i zeszłam na dół do mamy, która o dziwo stała gotowa.

- Jak Ty to robisz?

- Przestałam się przejmować otoczeniem, a zaczęłam patrzeć na swoje dobro Kochanie.

Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i wyszła z domu. Pozamykałam wszystko i dołączyłam do niej siadając za kierownicą.

Wszyscy już byli, więc zaparkowałam koło samochodu Matta. Nie zdążyłyśmy wysiąść, a czekali już na nas gospodarze przed domem.

- Cudownie, że już jesteście. – Oczywiście uśmiech Pani Valentiny był promienny.

- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się i o dziwo oboje odwzajemniły. Chodzi mi o Pana Riccardo, był bardzo specyficznym człowiekiem.

- Carmen pozwól, że przedstawię Ci mojego męża Riccardo.

- Miło mi poznać. – mężczyzna szarmancko ucałował dłoń mojej mamy.

- Wejdźmy. Zapraszamy.

Spojrzałam po wszystkich. Gabi z Mattią, Fabio, Giulio z Gianną też byli. Nie mogłam tylko zlokalizować Matteo, ale w końcu dostrzegłam go na tarasie i rozmawiał przez telefon. Chociaż rozmowa to za wiele powiedziane, ktoś po drugiej stronie rozmawiał sam ze sobą, on tylko słucham, aż wzrok padł na mnie. Ledwo widocznie uniósł prawy kącik ust i puścił mi oczko. Usiadłam obok Gabi, a moja mama po drugiej stronie. Dołączył do nas w końcu Matteo uprzednio witając się z moją mamą tak samo jak tata. Byli identyczni, nie tylko w wyglądzie, ale i zachowaniu. Usiadł obok mnie, a po chwili poczułam jego dłoń na udzie. Spojrzałam na niego, ale już siedział rozparty na krześle z cwaniackim uśmiechem. Podano nam obiad, więc wszyscy zajęli się jedzeniem. Cały czas przesuwał coraz wyżej tą przeklętą dłoń, a ja siedziałam jak na szpilkach. Nie wierzyłam, jak on mógł robić to tak przy wszystkich.

- Co chcesz robić po studiach Isabello? – pytanie padło z ust Pana Riccardo.

- Na pewno pracować w zawodzie. Kocham to co robię, ale jeszcze nie wiem, gdzie.

- Nie zaproponowałeś jej pracy? – gniewny ton był skierowany teraz na Matta.

- Oczywiście, że zaproponowałem, ale księżniczka stwierdziła, że nie będzie dla mną pracować.

- Znam to skądś – tym razem odezwał się Mattia. – Moja Królowa oznajmiła to samo.

- Widzisz, to się wymienimy. Ja pójdę do braciszka, a Issa zacznie pracę u Matti. Wszyscy będą zadowoleni, a później otworzymy swoje biuro. – Gabi była od zawsze szalona to już wiedziałam, ale nie aż tak. Chociaż z jednej strony.

- Zgadzam się. – odezwałam się pewnie.
- Mi też pasuje.

- Ja się nie zgadzam, ale zostałem przegłosowany. – zniesmaczenie na twarzy Matta było, aż ponadto widoczne. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

- Cudownie, a mnie też ktoś przyjmie?

- Do mojej mamy do kawiarni. – zaśmiałam się, a po chwili wszyscy do mnie dołączyli.

- Tej w takiej branży mnie jeszcze nie widzieli.

- Zapraszam. – moja mama promieniała. Dawno tyle się nie uśmiechała.

Cudownie spędziliśmy wszyscy czas. Każdy wyglądał na wyluzowanego. Potrzebowaliśmy takiego czasu, szczególnie moja mama.

Rano obudził mnie telefon, nie patrząc na ekran odebrałam.

- Halo?

- Jeszcze śpisz?

- Gabriella co Ty ode mnie chcesz?

- Wstawaj idziemy na zakupy.

- Nie ma takiej opcji.

- Jest. Za tydzień święta, a ja nie mam się w co ubrać.

- Już za tydzień?

- Tak, więc wstawaj, będę po ciebie za godzinę.

- Dobra, niech Ci będzie.

Rozłączyłam się i jakimś cudem wypełzłam z łóżka, ale po chwili dostałam smsa. Odczytałam.

Matteo: Dzień dobry śpiochu.

Ja: Dzień dobry nie śpiochu.

Matteo: Widzę humorek dopisuje od rana.

Ja: Twoja siostra mnie obudziła.

Matteo: Wiele wyjaśnia. Mała musze wyjechać. Wrócę dopiero za tydzień.

Ja: Co? Dlaczego?

Matteo: Interesy. Wracam w wigilię. Obiecuje.

Ja: Trudno. Tylko uważaj na siebie.

Matteo: Ty też, chociaż oczywiście zostawiam Ci ochroniarza. Będę dzwonił jak będę mógł.

Ja: Dobrze.

Nic więcej nie napisał, a mój podły humor sięgnął zenitu. Nie miałam ochoty na żadne zakupy, ale Gab miała rację. Potrzebowałam parę ubrań i musiałam jeszcze kupić prezent dla mamy i Matta. Wzięłam szybki prysznic, po czym się pomalowałam i związałam włosy w luźny kok. Założyłam swój ulubiony szary dres i białe adidasy, a na to czarną skórzaną kurtkę i wzięłam jeszcze torebkę. Gotowa zeszłam na dół, gdzie zastałam mamę rozmawiającą przez telefon.

- Niech będzie. Może masz rację. Będziemy. Dziękuje jeszcze raz. Tak do zobaczenia. – zmarszczyłam brwi, jak się rozłączyła.

- Z kim rozmawiałaś?

- Valentiną. Zapraszała nas wraz z mężem na kolację wigilijną i pierwszy dzień świąt. – otworzyłam szeroko oczy.

- Zgodziłaś się?

- Tak. Mają rację, że świetnie będzie posiedzieć razem, a nie same. Bez taty to już nie to samo.

- Masz rację mamo. To nie to samo. – uśmiechnęłam się pocieszająco i ją przytuliłam. -  Pojedziemy. Nie daleko, zawsze można wrócić, nawet taksówką.

- Tylko, że mamy przyjechać do jakiegoś domku w górach. Podobno wiesz, gdzie. – spojrzałam na nią i wtedy na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.

- Wiem. Tam jest pięknie. Wielki dom, więc każdy na spokojnie się pomieści.

- Wybierasz się gdzieś?

- Tak jadę z Gabi do galerii, bo chciała kupić jakieś ubrania, może też w sumie coś kupie.

- Potrzebujesz coś pieniędzy?

- Nie. Mam tam coś jeszcze, zresztą przyszło mi powiadomienie, że dostałam przelew za praktyki.

- Dobrze to bawcie się dobrze.

Wyszłam przed dom, ale jeszcze jej nie było, więc sprawdziłam konto i doznałam wielkiego szoku. Oszalał. Dostałam tyle na ile się umawialiśmy, ale był tam jeszcze jeden przelew pod tytułem premia. Połowa mojego wynagrodzenia. Weszłam w wiadomości i napisałam szybkiego smsa.

Ja: Oszalałeś.

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.

Matteo: Nie mam pojęcia o czym mówisz.

Ja: Jasne, jak zawsze. Przesadziłeś z przelewem.

Matteo: Niekoniecznie. Należało Ci się i tyle.

Ja: Przecież to jest kolosalna kwota.

Matteo: Mała proszę Cię. Zarobiłaś to dostałaś.

Ja: Dziękuje.

Matteo: Nie masz za co dziękować. Kup sobie coś ładnego.

Ja: Dobrze.

Matteo: Zadzwonię wieczorem, bo teraz nie bardzo mogę.

Ja: Dobrze. Do później.

Akurat podjechała Gabi, więc wsiadłam do środka. Resztę dnia spędziłyśmy na zakupach i rozmowach. Super spędziłyśmy razem czas. Kupiłam sobie sukienkę i buty na święta oraz parę nowych kompletów bielizny, spodnie, bluzki. Wybrałam tez mamie prezent i Gabi, ale niestety nic nie kupiłam dla Matteo. Będę musiała coś wymyśleć. Jak jesteśmy przy nim, to nie zadzwonił. Mógł chociaż napisać, że nie ma czasu czy coś. Trudno. Zmyłam makijaż i po prysznicu położyłam się do łóżka. Chwilę później odpłynęłam.

All I Wanted Was You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz