Rozdział 10

13.4K 329 6
                                    

Miałem ochotę go dosłownie zabić. Własny brat robił mi świństwo. Nie ćwiczyliśmy rano, przez wiadomo co, więc poszliśmy teraz. Musiałem wszystko z siebie wyrzucić. Założyłem rękawice i zacząłem uderzać w worek.

- Tej, bo go zaraz rozwalisz. – usłyszałem w oddali śmiech Fabio, odwróciłem się do niego gwałtownie.

- Mogę go zamienić na Twoją twarz, jeśli chcesz, ale jesteś lekko poturbowany, więc nie wiem czy to dobry pomysł.

- Tak jak już powiedziałem, zmierz się z nią. Wtedy możesz się ze mnie śmiać.

- Na pewno nie dałbym się pokonać babie.

- Już to zrobiłeś. Jesteś jebanym psem ogrodnika. Sam nie chcesz jej, a mi nie pozwolisz. Nie umiesz się ogarnąć, to nie mój problem, ale mi kurwa nie przeszkadzaj! – stałem oniemiały. Byłem w szoku, że młody się postawił. – Teraz możesz lać, chociaż wiem, że warto. – rozłożył ręce. Zdjąłem rękawice, rzuciłem nimi w niego i wyszedłem wkurwiony. Niekoniecznie miał rację, że nie potrafię, po prostu nie chce ją w to wciągać. Chociaż pokazała, że jest silna. Muszę przyznać, że mi zaimponowała. Wróciłem do siebie i wszedłem pod prysznic. Gdy pierwsze krople spłynęły po moim ciele, od razu spięte mięśnie odpuściły. Ogarnięty założyłem dres i zszedłem na obiad. Wszyscy już siedzieli przy stole, a gdy zobaczyłem domowy obiad, aż ślinka mi pociekła. Ciekawe komu się chciało.

- Kto jest taki szalony? – zapytałem wskazując na posiłek.

- Ja. Mam nadzieję, że wam zasmakuje. – ku mojemu zaskoczeniu odezwała się Isa. Ta dziewczyna jest skarbnicą pomysłów. – Kurczak z warzywami i ryżem oraz przyprawami. – uśmiechnęła się promiennie. Usiadłem przy stole i każdy zabrał się za swoją porcję. Co chwilę było słychać pomruki zadowolenia. Faktycznie to było przepyszne. Kurczak rozpływał się w ustach.

- To jest zajebiste. – Jęk Gabi był rozwalający, przez pełne usta. Wszyscy się zaśmialiśmy i w dobrych humorach kończyliśmy obiad. Co jakiś czas patrzyłem na Isa. Nikt mi w tak krótkim czasie nie zaimponował. Ciekawy byłem co ta dziewczyna jeszcze w sobie kryje.

Isabella.

Bardzo się cieszyłam, że wszystkim smakowało.

- Chciałbym coś jeszcze powiedzieć tak z innej beczki. – Wszyscy spojrzeliśmy na Mattię. – Wiadomo, że jako wykładowca mający swoje biuro architektoniczne, mogę zabrać kogoś na praktyki.

- Wiadomo, że to będzie Gabi. – Fabio machnął ręką.

- Daj mi skończyć. – mruknął marszcząc brwi. – Oczywiście, że biorę Gabi. Z racji tego, że mogę wsiąść tylko jedną osobę, ale mam tez prawo do połączenia praktyk z innym architektem. Dlatego ja biorę pod swoje skrzydła Gabi, a Matteo zajmie się Isą. Oczywiście jeśli tego chcesz. – na jego słowa zakryłam usta dłonią. Spojrzałam na Matta.

- Serio?

- Tak. – zaśmiał się. – Nigdy nie miałem możliwości, do uczenia nikogo, ale jestem w stanie zrobić wyjątek. Niestety przez to, że dołączyłaś na uczelnie w tym roku, byłaś bez szans na dobrą praktykę. Porozmawialiśmy z dyrekcją i doszliśmy do wniosku, że ja wezmę Cię do siebie.

- Boże, dziękuję. – od uśmiechu bolała mnie dosłownie twarz. Byłam strasznie szczęśliwa.

- Nie ma za co. Dokładnie za miesiąc zaczynacie praktyki. – Profesor się uśmiechnął, po czym wstał i wtedy wszyscy się podnieśli.

Właśnie zbierałam talerze, ale nie dane było mi dokończyć.

- Ja pozmywam. – Mattia ustał przede mną.

- Nie ma sprawy zrobię to.

- Nie. Uciekaj się szykować. – dołączył do nas Giulio.

- Dokładnie. Zrobiłaś nam przepyszny obiad, to chociaż my posprzątamy.

- No dobra. Dziękuję jeszcze raz za tą szansę.

- Nie mi dziękuj tylko Matteo. On o Ciebie walczył. – uśmiechnął się delikatnie, a ja tylko pokiwałam głową.

- To my dziękujemy za pyszny obiad. – Giulio puścił mi oczko.

Podekscytowana wróciłam do siebie, ale nie mogłam długo usiedzieć na miejscu. Zapukałam do drzwi a przeciwko. Otworzyły się po chwili i zobaczyłam Matta z telefonem przy uchu. Odsunął się zapraszając do środka i zamknął za mną.

- Nie interesuje mnie to. Ma być wszystko wyczyszczone, bo jak nie to wiesz co was czeka. Chyba sobie żartujesz i zapomniałeś z kim rozmawiasz. – był tak strasznie władczy, że aż go nie poznawałam. Nagle wyparował radosny człowiek z dołu, który został zastąpiony przez wielkiego bossa. Wszystko wszystkim, ale ona stał przede mną w samych dresach. Całe jego ręce, brzuch, klatka piersiowa, aż do pasa, były pokryte tatuażami. Arcydzieło. Spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam, że mnie przyłapał na gapieniu się. Uśmiechnął się, a ja spaliłam buraka. Spuściłam głowę z zażenowania. – Dobra. Róbcie co do was należy. Nie interesuje mnie to. Macie się postarać. Zrobiliście bałagan to też to posprzątajcie. – rzucił jeszcze do słuchawki, po czym zakończył połączenie.

Słyszałam, że zbliża się do mnie. Podniósł opuszkami palców moją brodę, a mnie przeszły ciarki.

- Tak lepiej. – czarne oczy wpatrywały się we mnie. – Zawsze patrz mi w oczy. Nigdy nie ukazuj słabości. – Jego bliskość, była okropnie obezwładniająca. – Co Cię do mnie sprowadza?

- Chciałam Ci podziękować. – odezwałam się zachrypniętym głosem, którego sama nie poznałam. Przełknęłam ślinę, gdy dostrzegłam dołeczek w prawym policzku.

- Nie masz za co, ale musisz pamiętać, że będziesz jedyną kobietą. Pracuje z samymi mężczyznami.

- Dlaczego to dla mnie robisz? – zmarszczyłam brwi.

- Czuję, że jesteś tego warta. – oznajmił, cały czas patrząc mi prosto w oczy. Wszystko działo się w sekundę, gdy poczułam jego usta na swoich. Całował mnie delikatnie, jakby nic innego się nie liczyło. Szybko oddałam mu pocałunek. Smakował cudownie z niczym się nie śpieszył. Jęk przyjemności opuścił moje usta i to wystarczyło, żeby uwolnić bestię. Zaczął agresywniej nacierać, a wtedy moje demony się odezwały. Zesztywniałam, a gardło mi się zacisnęło. Mężczyzna odsunął się ode mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Coś Ci zrobiłem?

- Nie. Ja już pójdę. – dotknęłam palcami usta. Chciało mi się płakać, znowu przeszłość nie pozwoliła mi być sobą. Wybiegłam z jego pokoju i zamknęłam się u siebie. Myśli rozwalały moją głowę od środka. Wszystko mnie bolało i nie chciało mi się iść do tego przeklętego klubu. Chociaż wiem, jak to jest ważne dla dziewczyn, poza tym to jest bardzo niegrzeczne, żebym nie poszła. Spojrzałam na zegarek, który przypomniał, że zostało mi jakieś pół godziny spokoju, zanim przyjdą dziewczyny się szykować. Weszłam pod prysznic, który pomógł mi od razu się odprężyć. Umyłam włosy i później całe ciało. Właśnie wycierałam się, gdy dziewczyny weszły do środka. Zaczęłyśmy się malować, gdy nagle Gabi się odezwała.

- Pokłóciłaś się z Mattem?

- Tak jakby. – uśmiechnęłam się krzywo. – Co zakładacie?

- Nie zmieniaj tematu. Przeczuwam, że jest bardzo ciekawy.

- Całowaliśmy się, a ja uciekłam. – obie wyglądały jak ryby wyjęte z wody.

- Dlaczego uciekłaś? – Gianna nie dowierzała i w sumie się nie dziwiłam.

- Przeszłość się odezwała. – powiedziałam tajemniczo, więcej już nie pytały i dobrze.

Skończyłam właśnie makijaż. Jak zawsze było delikatnie, tylko usta podkreśliłam czerwoną pomadką. Włosy związałam w koka i teraz przyszedł czas na sukienkę. Wybrałam małą czarną, kończącą się w połowie ud z rozcięciem na lewej nodze. Dekolt serce, był na ramiączka z łańcuszków. Dobrałam jeszcze pasującą kolorem kopertówkę. Stopy wsunęłam w czarne szpilki i spryskana perfumami zeszłam na dół. Nie lubiłam być ostatnia i zwracać na siebie uwagę. Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja odnalazłam wzrokiem Matteo. Szklanka z whisky zatrzymała się w drodze do ust. Po chwili jeden kącik ust powędrował do góry.

- Wybaczcie za spóźnienie. – odezwałam się cicho.

- Muszę przyznać, że z tej strony to Cię nie znałam. – jak zawsze Gabi nie mogła odmówić sobie komentarza.

- Wyglądasz olśniewająco. – Fabio ustał przede mną, uśmiechając szeroko.

- Dziękuję. – Musiałam być czerwona, bo czułam jak mi gorąco.

Wsiedliśmy w samochody, ja jechałam z dziewczynami.

- Widziałaś, jak patrzył na Ciebie Fabio? Wpadłaś w oko chyba mojemu braciszkowi. – Nie miałam zamiaru jej mówić, że to nie ten brat zwrócił moją uwagę. Więc pokiwałam tylko głową, ale widziałam, że Gianna mi się przygląda.
Podjechaliśmy pod klub, gdzie chłopacy już czekali. Weszliśmy do środka, ale usłyszałam jeszcze dobrze znany mi szept.

- Jakby coś się działo, znajdziesz mnie na górze w biurze. – spojrzałam na Matta. Muszę przyznać, że wygląda dzisiaj inaczej. Miał na sobie granatową bluzkę polo, czarne spodnie i do tego karmelowe buty i pasek. Uśmiechnął się do mnie, po czym nachylił się jeszcze do mojego ucha. – Pięknie wyglądasz. – po tych słowach ciarki przeszły po całym moim ciele. Odprowadziłam go wzrokiem i ruszyłam za dziewczynami na parkiet.

All I Wanted Was You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz