Szpital

1.3K 40 10
                                    

ROZDZIAL JUZ Z PERSPEKTYWY HAILIE

Obudziłam sie ale nie otwierałam oczu. Czułam że leżę na plecach i nie ma obok mnie już Leo. Słyszałam za to jego rozmowę z lekarzem. Lecz okazało się niestety że to nie była rozmowa tylko tej dwójki...
Leo: jak to kurwa jest w ciężkim stanie i mż nie przeżyć?!
Lekarz: Widział Pan jej rany? To nie koniec zbadaliśmy tej dziewczynie mózg na wypadek jakiś uszkodzeń. Wyszło że główne uczucie które będzie czuła to strach przed wszystkimi i to nie minie do póki ktoś jej nie pokaże że nie mż się bać. A co do ran i urazów. Jak wspominałem uraz mózgu nie jest spowodowany żadnym wypadkiem tylko za dużą ilością myśli na raz. Myśli takich że się boi dlatego. Na dodatek wpłyną na nią podajże jej pierwszy raz. Z urazów fizycznych miała wbity pręt w brzuch zdarte kolana rany na głowie i na rękach wielkie siniaki na całym ciele oraz poderżnięte gardło. Proszę się nie dziwić że jest spora szansa że tego nie przeżyje.

(Wszyscy bracia już przyjechali)
Niestety zasnęłam i nie słyszałam dalszej rozmowy. Obudził mnie Will. Czułam że dotknął mnie w ramię. Od razu otworzyłam oczy i przestraszyłam się po czym zaczęłam starać się odsunąć na drugi koniec łóżka ale spotkałam tam Tony'ego więc natychmiast wróciłam do środkowego miejsca na łóżku. Zaczynałam wbijać sobie paznokcie w głowę.
-Leo!-wydarłam się najgłośniej jak tylko potrafiłam. Niestety od razu po tym zaczęłam się dusić z ataku paniki. Zapomniałam o moim poderżniętym gardle. Szybko przybiegł Leo usiadł na łóżku. I przyciągnął moją głowę do swojej klatki piersiowej głaszcząc mnie po głowie i uspokajając co mu sie udało.
-Malutka?-zapytał martwiącym głosem Will. W głębi serca bardzo tęskniłam za nim, ale nie potrafiłam mu wybaczyć. Fizycznie bałam się go w zasadzie ich wszystkich jakby byli największymi zabójcami i psychopatami na świecie.
-Leo... błagam zabierz ich stąd... boję się...-wyszeptałam głośno.
-to twoi bracia mała.-odpowiedział i złapał rękoma moją głowę skierowując ją na swoją twarz.-nic ci nie zrobią kochają cię.
-Nie! Zabiją mnie! Zrobią to co tamci! Zabierz ich błagam cie!-zaczęłam już histeryzować kiedy Leo wstał ode mnie i powiedział:
-wyjdźcie.-oznajmił stanowczo.
-żartujesz? To nasz siostra.-odpowiedział z kpiną Tony.
-tak? Trzeba było o tym pomyśleć tydzień temu.
-nie wyjdziemy.
-Tony pomyśl że ona sie ciebie boi spróbujemy ją do siebie przekonać w domu. Niedługo przecież wraca bo jej stan jest stabilny. Słyszałeś co ją spotkało? Ona kurwa została zgwałcona! Ktoś do chuja chciał ją zabić! Ona sama chciała się zabić! Przez nas! To wszystko przez nas!-starał się wytłumaczyć Will.
Wszyscy wyszłi. Prócz. Tony'ego.
W tym czasie mój brat podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. Lekko ale bolało przez rany.
-błagam puść mnie...
-co ci się stało? Czemu do chuja chciałaś się zabić?
Nic nie odpowiadałam. Nawet na niego nie spojrzałam.
-ODPOWIADAJ KURWA!-wykrzyknął i szarpnął mnie za nadgarstek robiąc przy tym duży ślad.
-nie no teraz kurwa przesadziłeś. Powiedział Leo o szarpnął go za koszulkę by się odwrócił i wyszedł. Co go tylko rozzłościło. Tony dał z liścia Leo. A leo zaczął go bić. W jednej sekundzie już bili się oboje. Na początku nie reagowałam dopóki nie zauważyłam krwi. Zaczęłam się rozglądać i napotkałam wzrokiem bluze tony'ego która leżała obok. Wiedziałam że musi tam być pistolet. Szybko po niego sięgnęłam i go odbezpieczyłam. Na ten dźwięk przestali się bić. Ja w tym momencie celowałam raz do Leo i raz do Tony'ego. Spojrzałam jak Tony wyglądał po bójce i jak Leo.
-Leo... krwawisz...-powiedziałam przerażona.
Celowałam dalej tylko że tym razem pewniej w Tony'ego.
- nie rób tego kurwa.-powiedział tony.
Nagle usłyszałam długi pisk z maszyny do której byłam podłączona.
Serce mi przestało bić.
Dosłownie.
   

Historia monetówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz