5. Ani teraz, ani nigdy

400 16 5
                                    

Madeleine

Ze strachem w oczach przyglądam się chłopakowi, który rozrywa opakowanie z prezerwatywą. Sama nie wiem, co teraz czuję. Wiadomo, że pierwszy raz jest stresujący, ale czy to, że jest mi niedobrze, jest czymś normalnym? Czuję, jak mój żołądek buntuje się na widok Matheo, który spogląda na moje nagie ciało i przygryza dolną wargę.

Spotykam się z nim od kilku tygodni, ale jego zdaniem jest to najwyższy czas, żebyśmy w końcu się ze sobą przespali. Wiele razy powtarzał, „to, że jesteś cholerną dziewicą, nie oznacza, że jesteś w oczach chłopków bardziej atrakcyjna, a wręcz przeciwnie". Niby skończyłam już siedemnaście lat, ale nie czuję się przez to gotowa na to, co ma się zaraz zdarzyć.
   
— Rozluźnij się — mówi Matheo, kiedy zawisa nade mną.
   
Lubię go, ale czy aby na pewno jest osobą, z którą chciałabym przeżyć swój pierwszy raz? Nie jestem pewna. Może nas to do siebie zbliży i z czasem zacznie mi na nim zależeć?
   
Przez głowę przechodzi mi myśl, że Blake nigdy do niczego mnie nie przymuszał, choć spotykaliśmy się przez około dwa miesiące. Nigdy nie oczekiwał niczego więcej, niż byłam skłonna mu dać. Szkoda, że mimo tego, że tak mu ufałam, zostawił mnie ze złamanym sercem.
   
— Matheo, ja... — zaczynam, ale w tym momencie chłopak wykonuje pierwsze pchnięcie.
   
Krzyczę z bólu, kiedy napiera na moją błonę i zaciskam mu dłonie na ramionach. Zamykam oczy, żeby odpędzić od siebie niechciane łzy.
   
— Kurwa, przecież powiedziałem, żebyś się rozluźniła.
   
— Ale to boli — mówię drżącym głosem. — Bardzo.
   
— I co ja mam z tym niby zrobić?
   
Niespodziewanie ponownie się we mnie wbija, tym razem znacznie mocniej. Piszczę w bólu i przykładam dłonie do twarzy. Chłopak zaczyna przeklinać pod nosem.
   
— Kurwa, przecież nie chcę, żeby cię to tak bolało — odzywa się pozbawionym jakiejkolwiek empatii głosem. — Postaraj się rozluźnić.
   
— Nie mogę...
   
Zaczynam łapać urywane oddechy. Zaciskam zęby, kiedy po raz kolejny wykonuje pchnięcie. Robi to jeszcze kilka razy, aż wchodzi we mnie całkowicie.
   
Nie czuję dolnych partii swojego ciała. Nogi mam jak z waty, a moja kobiecość pali żywym ogniem. Spodziewałam się tego, że nie będzie to zbyt przyjemne, ale to przerosło wszelkie moje obawy.
   
— Zaraz będzie lepiej.
   
Zaczyna się ze mnie wysuwać, żeby wykonać kolejne głębokie pchnięcie. Zaciskam skostniałe dłonie na prześcieradle i przygryzam dolną wargę, kiedy coraz szybciej się we mnie porusza.
   
„To tylko kilka minut. Wytrzymasz to". Powtarzam to sobie, jak mantrę. Jeszcze tylko kilka chwil...
   
— Kurwa, masz taką ciasną cipkę — chłopak odzywa się ochrypłym głosem. — Już ci lepiej?
   
— Tak — odpowiadam zdławionym głosem, starając się, żebym ponownie się nie rozpłakała.
   
Jest lepiej, ale wciąż czuję się, jakbym zaraz miła się rozsypać. Wszystko mnie boli. Mam wrażenie, że moje ciało przestaje być moją własnością.
   
Jeszcze tylko trochę.
   
Matheo porusza się we mnie coraz szybciej, pojękując przy tym i przymykając powieki z przyjemności. Zazdroszczę mu tego, że czuje się tak dobrze, podczas gdy mi robi się niedobrze z bólu i zdenerwowania.
   
W końcu dochodzi w moim wnętrzu i opada na mnie, dysząc ciężko. Zbiera mi się na mdłości, kiedy czuję na sobie jego gorące i spocone ciało.
   
— Widzisz, przeżyłaś. — Śmieje się, kiedy ze mnie wychodzi i kładzie się obok mnie na materacu swojego łóżka.
   
Sięgam dłonią między swoje uda i z szokiem orientuję się, że znajduje się tam dużo krwi. Czy to normalne, żeby było jej aż tak dużo? Siadam na łóżku, jęcząc przy tym z bólu. Na widok własnej krwi mój żołądek nieprzyjemnie się zaciska.
   
— Coś ty zrobiła?! — pyta podniesionym głosem Matheo. — Czemu nie podłożyłaś sobie jakiegoś ręcznika albo coś?
   
— Nie wiedziałam, że... — zaczynam.
   
— Ty nigdy nic nie wiesz — przerywa mi. — Kurwa... odkupisz mi ten materac. Idź się może umyć, czy coś.
   
Sięgam po swoją koszulkę leżącą koło łóżka, po czym zakładam ją na siebie i na sztywnych nogach idę w stronę łazienki. Zamykam się w niej i podchodzę do ubikacji w ostatniej chwili. Mój żołądek pozbywa się wszystkiego, co dziś zjadłam. Czuję ohydny smak wymiotów, łączący się z moimi słonymi łzami. Na podłogę, na której klęczę, spływają kolejne krople mojej krwi.
   
Jestem niemal pewna tego, że nigdy w życiu nie czułam się nawet w połowie tak źle, jak teraz.
   
Wchodzę pod prysznic i odkręcam kran z gorącą wodą, która parzy moją skórę. Muszę coś poczuć. Cokolwiek. Nie chcę dłużej trwać w tym dziwnym otępieniu.
   
Zaczynam zastanawiać się nad tym, co by było, gdybym swój pierwszy raz przeżyła z Blakiem. Na pewno nie sprawiłby mi aż tak dużo bólu. Dlaczego tak bardzo mnie skrzywdził? Przez pewien czas myślałam, że mamy szansę, żeby nam się udało.
   
Spuszczam wzrok i dostrzegam, jak po nogach spływa mi zaróżowiona przez moją krew woda. Po chwili obraz po raz kolejny zasłaniają mi łzy, a mój żołądek ściska się w kolejnych torsjach.

Clue /II/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz