8. Blondwłosa wredna wywłoka

353 15 0
                                    

Witam w kolejnym rozdziale!! Miłego czytana życzę <333

***

Blake

Staram się ocucić Scott, która wygląda, jakby lada moment miała stracić przytomność. Twarz szatynki stała się blada jak kartka. Xander podaje mi szklankę z wodą, którą wylewam na twarz dziewczyny. Maddie zaczyna się krztusić, ale po chwili wygląda, jakby zaczynała odzyskiwać pełną świadomość.

Biorę głęboki, uspokajający wdech, kiedy się podnoszę. Chyba wolę swoją monotonną papierkową robotę w firmie, niż codziennie przeżywać taki rollercoaster. To nie na moje nerwy.

Od razu po otrzymaniu anonimowej wiadomości zacząłem dzwonić do Scott, która uparcie nie odbierała telefonu. Jasne stało się to, że muszę do niej jechać. Błyskawicznie opuściłem firmę mimo tego, że została mi jeszcze godzina pracy do dziewiętnastej, kiedy to miałem kończyć. Wiadomość o treści: „Twoja mała dziewczynka niestety poniesie karę za twoje nieeleganckie zachowanie. Bądź teraz przy niej, bo możesz się przydać. Życzę jej dużo zdrowia, a ty idź do diabła pieprzony Harrisonie" nie zostawia mi dużego pola do zastanawiania się.  Na początku bałem się, że może ją schwytał i znów postanowił gdzieś wywieść, ale okazało się, że chodziło o jej chorobę i o to, że jej tajemnica ujrzała światło dzienne.

— Lepiej ci? — pyta rozemocjonowana blondynka, która siada przy swojej przyjaciółce.

Maddie kiwa twierdząco głową, jednak wzrok ma non stop utkwiony w Xandrze, który stoi odwrócony do nas tyłem. Ciężko jest mi patrzeć na niego, kiedy jest w takim stanie.

— Dlaczego ty też milczałeś? — zwraca się do mnie z wyraźnym wyrzutem w głosie. — Jesteśmy braćmi. Mówię ci o wszystkim.

A ja tobie nie koniecznie. Przyznaję w myślach.

— To tylko i wyłącznie decyzja Maddie, komu i kiedy zamierzała powiedzieć o swojej chorobie, a my...

— Skończ pieprzyć — przerywa mi, po czym odwraca się w końcu w naszą stronę.

Łzy ciekną po jego zaróżowionej od emocji twarzy. Czuję nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej na ten widok. Patrzenie na swojego młodszego brata w takim stanie zdecydowanie nie jest przyjemną rzeczą. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek widział jego łzy. Zawsze starannie się z nimi krył.

— Przepraszam cię — odzywa się Madeleine. — Tak bardzo cię przepraszam.

— Przepraszasz, bo wszystko wyszło na jaw, ale prawda jest taka, że wolałabyś umrzeć, niż komukolwiek o tym powiedzieć — stwierdza. — Byłoby tak samo, jak zwlekanie z pójściem do psychologa. Czekałaś tak długo, aż znalazłaś się na skraju. Tym razem także by tak było? Sądziłem, że po jednym razie się nauczyłaś.

Nie miałem pojęcia, że Scott korzystała z pomocy specjalistów, ale cieszę się, że w końcu postanowiła skorzystać z ich pomocy. Mam nadzieję, że nie zrobiła tego wyłącznie ze względu na to, jak ją potraktowałem.

— Szczerze żałuję — przyznaje Maddie, która jest równie rozemocjonowana.

— I proszę cię ojcze o pokutę i rozgrzeszenie. To nie spowiedź, a ja nie jestem księdzem, nie mogę ci więc ot tak przebaczyć twoich przewinień. Zaufanie to konstrukcja, która łatwo może ulec uszkodzeniu, ale trudno jest ją naprawić. — Blondyn nieco się już uspokoił, ale wciąż kipią z niego wściekłość i smutek.

Nie wyobrażam sobie, jak może się w tej sytuacji czuć. Ja dowiedziałem się o chorobie Scott przed nim i to przez przypadek. Nie mogłem winić jej za to, że nie była ze mną szczera, ale i tak byłem zły i rozczarowany. Co więc może czuć teraz mój brat? Nawet nie chcę się mad tym głębiej zastanawiać. Madeleine go skrzywdziła i nie ulega to żadnej wątpliwości.

Clue /II/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz