9. Puszka Pandory

391 16 1
                                    

Madeleine

Kręcę się niespokojnie na kanapie, nie mogąc znaleźć sobie wygodnej pozycji do siedzenia. Sięgam po paczkę z żelkami, ale okazuje się, że jest już całkiem pusta. Wzdycham z dezaprobatą i zrzucam opakowanie na dywan leżący obok kanapy obitej jasnym materiałem. Po raz kolejny głośno wzdycham, ale Blake nie zwraca na mnie większej uwagi. Pochłonięty jest filmem, który aktualnie oglądamy. Nie zliczę, ile razy widziałam już „Forresta Gumpa", ale gra aktorska młodego Toma Hanksa to coś, co zawsze dobrze jest obejrzeć.

— Chyba przechodzę kryzys egzystencjalny — mówię w końcu.

Blake podnosi na mnie wzrok i marszczy brwi. Siada na kanapie i posyła mi rozbawione spojrzenie.

— Co takiego? — pyta i prycha śmiechem.

Przewracam oczami i odwracam od niego wzrok.

— No... kryzys egzystencjalny — powtarzam z naciskiem. — Niby jestem jeszcze przed czterdziestką, ale jestem idealnym przykładem na to, że od każdej zasady są pewne wyjątki. W każdym razie... mam problemy ze snem, kłopoty w kontaktach z innymi, brak motywacji, uczucie ciągłego niepokoju i niezadowolenie z własnych wyborów. To przecież podręcznikowe objawy! 

Kilka dni temu doszłam do wniosku, że coś jest ze mną nie tak. Zaczęłam kwestionować podstawy swojego życia, takie jak jego sens, wartość i cele. Wyczytałam gdzieś, że w większości przypadków kryzys rozpoczyna się wraz z przeżytą traumą, na przykład po byciu świadkiem śmierci bliskiej osoby. Prowadzi to do rozważań nad własną śmiertelnością i swoim życiem.

— Zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy nie powinnam rzucić tego wszystkiego i wyjechać. Może powinnam zamieszkać w domu letniskowym na Zanzibarze, który kupił ojciec? — zastanawiam się na głos. — Patrz na niego — mówię i wskazuję dłonią na ekran telewizora. — Nawet taki Forrest przeszedł kryzys. Biega, bo czuje się wolny. Kto mu zabroni? Absolutnie nikt.

— Biegł przez 3 lata, 2 miesiące, 14 dni i 16 godzin i przebiegł dystans 15 248 mil. Pokonywał Amerykę od lewego do prawego wybrzeża, by ukoić ból po zawodzie miłosnym — tłumaczy mi Blake. — Nie jestem pewien, czy był to kryzys egzystencjalny. Raczej po prostu był inny i w ten sposób chciał odreagować swoje traumy.

Siadam na kanapie i zabieram szatanowi paczkę z orzeszkami, które w sumie nie bardzo lubię, ale muszę coś przegryźć. Blake wyrywa mi paczkę z ręki, zanim zdążę wziąć choć jeden orzeszek. Posyłam mu zdezorientowane spojrzenie i otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale odzywa się przede mną:

— Za dużo soli.

A no tak. Czasami zdarza mi się na śmierć zapomnieć o mojej chorobie.

Przyglądam się ekranowi telewizora, na którym widać wciąż biegnącego mężczyznę z bujną brodą. Co chwilę dołączają do niego kolejne osoby, ale na końcu i tak zostaje sam.

— Ja ci się zwierzam, a ty masz mnie gdzieś — skarżę się, kiedy nie otrzymuję od chłopaka żadnej cennej rady.

— Co mam ci powiedzieć? Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co ci się trafi* — mówi i wzrusza ramionami. — Nie znam się na takich sprawach, ale wydaje mi się, że powinnaś udać się do jakiegoś terapeuty, Scott. Wolę, żebyś to zrobiła, zanim pewnego dnia zdecydujesz, że wespniesz się na Mount Everest albo skoczysz ze spadochronu do Morza Czerwonego.

Kiwam z namysłem głową. Na szczęście jak na razie takie pomysły nie narodziły się w mojej głowie. W internecie wyczytałam, że dobrym wyjściem na wyjście z kryzysu jest wzięcie rozwodu, kupienie nowego samochodu albo znalezienie sobie młodszej żony. To ostatnie szczególnie przypadło mi do gustu.

Clue /II/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz