23. Nasza urocza Maddie Scott

263 10 1
                                    

Miłego czytania życzę <33

***

Blake

Przerzucam kolejne stosy dokumentów, na których zostawiam swój podpis dyrektora działu marketingu. Przecieram twarz dłonią i sięgam po filiżankę podwójnego espresso, które zrobiła dla mnie Melanie.

— Szef dzisiaj nie w humorze — odzywa się, kiedy zajmuje miejsce za swoim biurkiem.

Posyłam jej zmęczone spojrzenie, ale w żaden sposób nie komentuję jej słów. Spoglądam na zegarek, który informuje mnie, że jest już grubo po dwudziestej.

— Twoje godziny pracy skończyły się dwie godziny temu — mówię, kiedy otwieram szufladę, z której wyciągam nowy długopis. — Nie wolałabyś być teraz w domu albo gdziekolwiek indziej?

Blondynka po moich słowach przybiera zamyślony wyraz twarzy i zaczyna bawić się swoim długopisem. Przestaje dopiero wtedy, kiedy wypada jej z ręki i upada na podłogę z cichym trzaskiem.

— Niestety w domu mamy ostatnio niezły kocioł. Tata non stop kłóci się z mamą i złożył pozew o rozwód. A wszystko to przez tego cholernego ogrodnika, który...

Jej wywód przerywa pojawienie się w moim gabinecie dwóch dobrze znajomych mi mężczyzn. Wiedziałem, że się dziś z nimi spotkam, ale nie przypuszczałem, że do naszego spotkania dojdzie w moim gabinecie w firmie.

— Blake! — odzywa się jako pierwszy Mike. — Opowiadaj, jak było we Francji.

Rzucam słowa przyjaciela mimo uszu i podchodzę do drugiego z mężczyzn. Devon opiera się o framugę drzwi i przygląda się wnętrzu pomieszczenia. Kiedy jego wzrok pada na mnie, na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech.

— Witam pana dyrektora — mówi, po czym podaje mi rękę na powitanie.

Mężczyzna kilka godzin temu przyleciał z Włoch do Bostonu, żebyśmy mogli twarzą w twarz obgadać sprawy, które ostatnio nieco zaczęły wymykać się spod kontroli. Dodatkowo żona Simpsona uznała, że jest to idealny moment, żeby mogła pójść na zakupy do bostońskich galerii.

— Cieszę się, że... — zaczynam.

— To znowu ty! — przerywa mi pełen wyrzutu pisk Melanie. — Ty... ty cholerny palancie!

W kilku krokach dopada do Mike'a i z całej siły uderza go w splot słoneczny, co ten kwituje cichym kaszlnięciem. Zapewne rozsądnie byłoby ją uspokoić i wyprowadzić, ale nigdy nie odmówiłbym sobie oglądania mojego przyjaciela w podobnej sytuacji.

— Ale po co te nerwy, mała? — pyta i unosi ręce w obronnym geście. — Wyluzuj trochę.

— Jak mogłeś? Zniszczyłeś całą moją rodzinę ty idioto! — wyrzuca mu. Mike łapie ją za ręce, żeby obronić się przed kolejnym uderzeniem, ale dziewczyna bez chwili zastanowienia kopie go między nogi. — Masz za swoje! — mówi triumfalnym głosem, kiedy mężczyzna zgina się wpół po jej kopnięciu.

Chwilę później postanawiam ich uspokoić. Informuję Melanie, że godziny jej pracy dobiegły końca i powinna odpocząć. Po krótkiej wymianie argumentów w końcu przystaje na moje słowa.

— Do widzenia szefie — mówi, po czym opuszcza gabinet.

— Widzicie? Mówiłem, że to wredna blondwłosa wywłoka — odzywa się Mike, kiedy wygładza swoją pomiętą koszulkę.

— Zamknij się już. — Przewracam oczami. — Jakby nie patrzeć, jesteś odpowiedzialny za rozpad jej rodziny.

— Szczegół. — Wzrusza ramionami.

Clue /II/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz