Minęło kilka dni od wieczoru w którym zdałam sobie sprawę z tego że się zauroczyłam w chłopaku który biega za piłką.
Nie podobało mi się to więc postanowiłam to ignorować. Tym bardziej że razem z Xavierem na początku naszej relacji powiedzieliśmy że będzie bez uczuć. I wtedy myślałam że dam radę, jednak się myliłam.
- Zatańczymy?- zapytała Marianne. Xavier spojrzał na nią i kiwnął głową.
Świętowaliśmy ich wygraną i przegraną. Wygrali z jedną szkołą a z drugą przegrali.
Wzięłam głęboki wdech i wydech. Wzrok Xaviera spoczął na mnie. Uniosłam lekko swoje kąciki ust by pokazać mu że mnie to wcale nie interesuję. Musiałam mieć w nim trochę zaufania. Pokręcił głową i ruszył za Marianne.Miałam dość tego wymieniania się nim, ukrywania i Marianne. Najbardziej tego ostatniego miałam dosyć.
- Słuchajcie!- wstał Luke.
Skupiłam na nim wzrok, tak jak reszta.
- Dziękuję wam za udany mecz, chłopaki!- krzyknął podnosząc kieliszek. Większość chłopaków wstało również podnosząc swój alkohol. Zaczęłam klaskać a reszta dziewczyn dołączyła do mnie. Mój wzrok powędrował na parkiet na którym Xavier przycisnął Marianne do swojego ciała a ona się ruszała na rytmie muzyki. Śmiali się. Przygryzłam wnętrze swojego policzka i poczułam jak mi się w głowie kręci. Przecież nie piłam aż tak dużo? W sumie to już przestałam liczyć godzinę temu.
- Słuchasz mnie?- szturchnęła mnie Lu.
- Tak.- odwróciłam głowę w jej stronę.
- Zazdrosna jesteś?- spytała.
- Nie.- kiwnęłam przecząco głową.
Jej wzrok powędrował za mnie a ja uważnie przyjrzałam się jej reakcji.
- Nie patrz teraz.- złapała mnie za twarz bym nie mogła spojrzeć za siebie.
Oj nie kochana.
Wiem że Xavier jest pijany i Marianne może to wykorzystać. Wzięłam głęboki wdech i złapałam nadgarstki mojej przyjaciółki, oderwałam je od swojej twarzy i trzymając je spojrzałam na parkiet.
Nie było ich tam.
- Gdzie poszli?- spojrzałam z powrotem na dziewczynę.
- Do toalety.- głos jej zadrżał.
- Nie rób tego więcej.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Wstałam i poprawiłam swoje włosy. Ruszyłam środkiem parkietu do świecącego się leda „WC"
Po cichu weszłam do środka, oparłam się tyłkiem o umywalkę i założyłam ramiona skrzyżowane na piersi. Wzięłam wdech i przytrzymałam go trochę dłużej w płucach niż normalnie. Patrzyłam na cztery kabiny. Wyczułam ruch w tej najdalej od wyjścia, zerknęłam na nią i słyszałam szepty i mlaski.
- Nie możemy.- wymamrotał Xavier.
To z tamtąd wyjdź.
- Czemu?- odpowiedziała radośnie Marianne.- Przecież to nie nasz pierwszy raz.- dodała.
Kłucie w sercu było tak mocne że musiałam przymknąć oczy. Odwróciłam się przodem do umywali i przyjrzałam się w lustrze. Poprawiłam kilka loków moich włosów i maskarę która mi się rozmazała. Wyciągnęłam z swojej małej torebki błyszczyk i nałożyłam go na usta.
- Tak dobrze całujesz.- głos blondynki dotarł do moich uszu.
W mojej głowie miałam kilka zdań które sobie powtarzałam patrząc w lustro. Brzmiały one następująco.
Nie jest ciebie wart.
Nie płacz.
Xavier jest dupkiem.Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ze swojej torebki swój klucz. Podeszłam do kabiny w której oni się znajdowali. Przyłożyłam kluczyć do zamka, przekręciłam go i czerwony kolor zamienił się na zielony. Schowałam kluczyk do torebki i szarpnęłam za klamkę.
- Co do...?- wymamrotała Marianne i spojrzała zdziwiona.
Trzymała Xaviera za szczękę i miała usta kilka centymetrów od jego. Za to Xavier stał oparty o ścianę i trzymał dłonie na jej biodrach.- Kończ swoją pracę.- prychnęłam do blondynki i kiwnęłam głową by wyszła. Kątem oka zauważyłam że Lu stała przy umywalkach.
- Proszę?- zmarszczyła brwi.
- Spierdalaj.- tym razem Lucy się odezwała.
Marianne przyjrzała się nam wścibsko ale posłuchała się i wyszła.
- Lu zostawisz nas?- spytałam z uśmiechem na twarzy. Jakaś inna dziewczyna wyszła z drugiej kabiny, umyła ręce i poszła razem z Lucy.
- Co masz mi do powiedzenia?- założyłam skrzyżowane ręce na piersi.
- Ja...- zawahał się.- Nie wiem.- podrapał się na karku.- Przepraszam.- dodał ciszej.
- Zanim się dowiesz od niej.- zaczęłam.- Podobasz się jej ale widziała że nas też coś łączy, łączyło.- poprawiłam się.- Więc chciała „ zawalczyć" ze mną, o ciebie.- wytłumaczyłam.
- Walczyłaś o mnie?- uśmiechnął się cwano i położył dłonie na moich biodrach.
Czułam od niego perfumy Marianne i alkohol.
- Nie dotykaj mnie.- oddaliłam się od niego.
- Aurelia.- wymamrotał.
- Wtedy myślałam że to dobry pomysł ale wiedziałam jedno, że nie dostaniesz u mnie drugiej szansy.
Brunet uważnie słuchał każdego wypowiedzianego przeze mnie słowa.
- Spierdoliłeś.- powiedziałam już pewniej.
- Naprawię to.- obiecał.
Kiwnęłam przecząco głową. Powstrzymałam się przed jakimś chamskim tekstem. Po prostu się odwróciłam i wyszłam.
__
Rozdział 25W skali od 1 do 10 jak bardzo nie lubicie Marianne?
CZYTASZ
Eyes on u
RomanceNikt nie wie o ich małym sekrecie. - Enemies to lovers- „Chcę cię zabić chociaż pragnę mieć" Zapraszam serdecznie do przeczytania mojego dzieła❤️