Rozdział 20

4.4K 134 15
                                    

- Dziękuję za wszystko!- krzyknęłam do przyjaciółek które właśnie wsiadały do taksówki.

Wróciłam do środka gdzie zobaczyłam jak moi przyjaciele pomagają w ogarnianiu. Pomogłam z śmieciami, rodzice składali stoliki, Lu i Olivier rozłączali głośniki, lampy i foto budkę. Xavier i Mari zamiatali confetti a Luke pomagał mi.

- Dobrze, wszystko ogarnięte.- Lu założyła ręce na swoje biodra.

- Bardzo wam dziękuje.- uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciół.

Wyszliśmy na zewnątrz i pożegnałam się z każdym.

- A Xavier?- spytała Marianne.

- Zostawił u mnie ciuchy i po drodze wpadnie po nie.- skłamałam. 

- Dobrze, papa.- uśmiechnęła się słabo i poszła za resztą przyjaciół.

- Ona coś podejrzewa.- wymamrotał Xavier.

Spojrzałam na niego a następnie weszłam do sali z której moi rodzice wynosili głośniki.

- Możecie już jechać.- wymamrotał tata.

- Pomożemy.- powiedział Xavier zbliżając się do mojego ojca. Gdy mu pomagał to się im przyglądałam i sama nie wiem co siedziało mi w głowie ale było to coś niepokojącego.

- Jedźmy już.- wymamrotała mama.

W drodze do domu siedziałam na miejscu pasażera i przyglądałam się seksownemu kierowcy. To dziwne ponieważ czułam się dobrze w jego towarzystwie, a zawsze tak go nie lubiłam.
Zacisnął ręce na kierownicy i zerknął na mnie. Otrząsnęłam się zdając sobie sprawę z tego że mnie przyłapał na gapieniu się. Xavier się uśmiechnął a ja zacisnęłam uda i skupiłam wzrok na drogę przed nami.

- Twoi rodzice pozwalają ci tak zapraszać chłopaków na noc?- spytał nagle wyrywając mnie z myśli.

- Nigdy nie pytałam się rodziców takich rzeczy, dziś to był pierwszy raz.- wzruszyłam ramionami.- I mamy szczęście że się zgodzili.- zerknęłam na jego mięśnie. Przełknęłam nerwowo ślinę i zacisnęłam wargi i próbowałam się nie wiercić na fotelu.
Spojrzałam na ekran telefonu i zauważyłam godzinę 02:12. Nie czułam się zmęczona, wręcz przeciwnie.

- Rozmawiałem z twoim tatą.- zerknął na mnie.

- I jak?- spytałam ciekawa.

- Uważa mnie „kimś dla swojej córki".- powiedział z zadowolonym uśmiechem na twarzy.

- Oh.- zachichotałam nerwowo.

- A twoja mama na początku uważała na mnie ale chyba mnie polubiła.- wyciągnął swoją dłoń w moją stronę, ułożył ją na moim udzie i kciukiem kręcił kółeczka na mojej nagiej skórze. W moich brzuchu zaczęły gromadzić się motyle.

- A twoi rodzice?- spytałam ciekawa.

Brunet utknął wzrok na drodze, mięsień na jego policzku się poruszył ale nic mi nie odpowiedział. Oderwałam od niego wzrok i zaczęłam patrzeć na domy które mijaliśmy.

Wjechaliśmy na podjazd mojego domu i dopiero teraz dotarło do mnie jakie to będzie dziwne. Nigdy nie zapraszałam chłopaków do domu gdy moi rodzice w nim byli. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i nogi zaczęły mi się trząść.
Xavier to zauważył i podszedł do mnie.

- Do domu.- brunet złapał mnie w talii i poprowadził w stronę drzwi.

- Nie mam kluczy.- wymamrotałam.- Musimy poczekać na rodziców.

Jego ciepłe dłonie zjechały na moje uda i zaczął je pocierać.

- Do samochodu.- spojrzał na swojego czarnego mercedesa.

Po chwili usiedliśmy ponownie w samochodzie. Wyciągnęłam swoją komórkę i napisałam do mamy. Po chwili mi odpisała że zajechali jeszcze do nocnego. Przygryzłam nerwowo wewnętrzna część policzka. Zerknęłam na mojego towarzysza który wystukiwać coś w swojej komórkę.
Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam swoją komórkę, odwróciłam swoje ciało w jego stronę, postawiłam kolano na swoim siedzeniu i po chwili wylądowałam na jego kolanach.
Złapałam jego kołnierzyk i przyciągnęłam go bliżej siebie. Nasze usta się prawie stykały.

- Nienawidzę cię.- wymamrotałam podnosząc lekko podbródek.

- Cieszę się.- zaśmiał się zachrypniętym głosem.

Przycisnął moje ciało do swojego i złączył nasze usta razem. Przez moje ciało przepłynęły dreszcze a ja wtedy zrozumiałam że tracę przez niego swój trzeźwy rozum. Sam sposób w jaki mnie dotykał i jak na mnie to działa sprawia że zapominam o wszystkim co jest wokół nas. Właśnie tak się stało w tym momencie. Moje dłonie spoczęły na jego szerokiej szyi, on zacisnął swoje na moich biodrach. Brunet zassał moją dolną wargę przez co poczułam wilgoć między udami. Chcąc więcej zaczęłam ruszać biodrami w przód i tył. Xav wychrypiał coś pod nosem ale później znów się zabrał za całowanie moich warg. Jego dłonie błądziły po moim ciele a ja swoje wplotłam w jego włosy.

- Kurwa, Aurelia.- wychrypiał.

- Na prawdę cię nie lubię.- wyszeptałam w jego ucho.

- Dlaczego?- wymamrotał wpatrzony w moje oczy.

- Bo jesteś piłkarzem.- przyznałam.- I masz wysokie ego.- dodałam.- No i nie szanujesz kobiet.- powiedziałam już bardziej ostrożna na swoje słowa.

- Nie szanuje kobiet?- zmarszczył brwi, spoważniał.

- Mhm. Wymieniasz je jak skarpetki.- powiedziałam pewna.

- Same do mnie przychodzą.- wytłumaczył.

Parsknęłam śmiechem i zauważyłam że samochód rodziców wjeżdża na podjazd. Szybko zeszłam z bruneta i wyszłam z drzwi pasażera, poprawiłam sobie sukienkę.


_

Rozdział 20

Jak wam mija dziś dzień?<3

Następny rozdział z perspektywy Xaviera, co wy na to?

Eyes on u Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz