Rozdział 40

3.2K 103 15
                                    

Sala była ogromna i ładnie udekorowana. Szkoła na prawdę się postarała. Na scenie stał mikrofon i dwie wielkie przezroczyste kule z papierkami w środku. Zaraz obok kul stała skrzynka z kopertami i korony dla królowej i króla balu.

Każdy był ładnie ubrany. Dziewczyny miały sukienki aż po ziemie a chłopacy eleganckie garnitury. Serce mi biło jak głupie. Większość ludzi wbiło spojrzenie na nas i na nasze dłonie. Niektórzy zaczęli szeptać coś do siebie a inni po prostu patrzyli. Czemu Xavier musi być taki znany. Nie lubię gdy każdy na mnie patrzy a tym bardziej gdy o mnie gadają. Przecież nie robię nic złego? Oddałam swoje serce Xavierowi a ich to nie powinno obchodzić.
Ścisnęłam jego dłoń przez co na mnie spojrzał. Kierowaliśmy się środkiem czerwonego dywanu. Rozglądałam się i gdy zobaczyłam wielki stół z jedzeniem pociągnęłam Xaviera w tamtą stronę. Umierałam z głodu. Na stole było tyle przekąsek i picia. Wzięłam plastikowy talerz i nabrałam sobie babeczkę czekoladową i kilka innych słodyczy.

Xavier'a dłoń znajdowała się teraz na mojej talii. Trzymał mnie blisko siebie jakby się bał że mu ucieknę.
Zerknęłam na niego i się lekko uśmiechnęłam.

- Czuję się jakbym wygrał na jakieś loterii.

- Czemu?- spytałam zainteresowana.

- Spójrz na siebie.- założył kosmyk moich włosów za ucho.

Rumieńce zatańczyły mi na policzkach. Spojrzałam na swój talerz by go ukryć. Ale jego palce złapały mój podbródek i nakierował moją twarz na jego.

- Nie chcę tu być.- wymamrotałam biorąc ciasteczko do buzi.- Wolałabym teraz leżeć z tobą w łóżku i się wygłupiać.- powiedziałam znudzoną miną.

- Gdy tylko ogłoszą królową i króla balu to się możemy zwijać. Głupio by było gdyby królowa i król zniknęli przed ogłoszeniem.- uśmiechnął się szeroko.

- To że mnie zapisałeś na tej cholernej kartce nie oznacza że zostanę królową.- wymamrotałam.- Widziałaś co Bernadetta robiła? Chodziła ze swoim imieniem na wielkim kartonie pofarbowanym na różowo.- prychnęłam.

- Spokojnie.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Chodźcie.- Angel poprowadziła nas w stronę parkietu.

Pierwszą godzinę spędziliśmy na rozmawianiu z naszymi przyjaciółmi i tańczeniu. Następna godzinę rozdzieliśmy się on poszedł do swojej grupki a ja zostałam z Luke'iem, Angel, Lu i Olivierem. Zerknęłam na Xavier'a. Nudziłam się bardzo. Rozmawiał i śmiał się razem z Michaelem i Danielem.

Wyciągnęłam swoją komórkę i zauważyłam wiadomość od mamy.

Mama: Kiedy zamierzasz im powiedzieć?

Ugryzłam swoją wargę.

Ja: Muszę?

Mama: Znasz odpowiedz na to pytanie

Westchnęłam głęboko. Boję się bardzo. Przez ostatni tydzień miałam wielkiego focha na swoich rodziców. Wcale nie chce wyjeżdżać. Mam tu przyjaciół i chłopaka. Nie mogę ich zostawić.

Mama: Nie rób tego na balu. Po prostu się pytam kiedy chcesz im to powiedzieć.

Ja: Nie wiem mamo

Schowałam komórkę i zauważyłam że Lu mi się przygląda.

Ona wie. Reszta nie.

Kiwnęłam głową na łazienkę i razem ruszyliśmy do łazienki. Było mi słabo.

Weszliśmy do łazienki i po prostu przytuliłam Lu. Nie mówiłam nic, ona też nie.

- Za ile?- spytała.

- Trzy tygodnie.

Westchnęłam głęboko i oddaliłam się od Lu. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

- Co tak uciekliście?- spytała Angel wchodząc do łazienki.

Spojrzałam w odbiciu na Lu i kiwnęłam przecząco głową.

- Poczułam się trochę słabo.- wymamrotałam, nie kłamałam.

Czemu wszystko musi się kończyć?

Usłyszeliśmy głos dyrektora i wyszliśmy z łazienki. Założyłam na twarz szeroki uśmiech. Najbardziej boje się reakcji Xavier'a. Ale uznałam że muszę się cieszyć chwilą co go jeszcze mam przy sobie. Będę się smucić za dwa tygodnie.

Zobaczyłam że ucznie zebrali się pod sceną na której dyrektor szkoły stał w garniturze. Na czerwonych poduszkach leżały korony. Chciałabym teraz uciec by nie musieć oglądać jak Xavier będzie dotykał Bernadetty gdy będą razem tańczyć. Wzięłam wdech a następnie wydech.

- Poprosimy panią Smet o wyniki.- pokazał na nauczycielkę która szła w jego stronę z kopertami.

- Jesteście gotowi?- spytała uśmiechnięta od ucha do ucha.

Szukałam wzrokiem Xavier'a. Stał przed sceną i patrzył na wydarzenie. Tak bardzo mu na tym zależy. Obok schodów stała Bernadetta pewna tego że wygra. Przewróciłam oczami patrząc na cały ten cyrk.

- Dobrze zacznijmy od króla balu.- powiedziała do mikrofonu. Dyrektor stał obok i trzymał czerwoną poduszkę na której była korona dla króla.

Trzymałam kciuki by usłyszeć imię swojego chłopaka. Cisza która zapadła tylko bardziej stresowała każdego.

Pani Smet otwierała złotą kopertę.

- Królem szkolnego balu 2016 zostaje ...- trzymała wszystkich w napięciu.- Xavier Robinson!- krzyknęła głośno.

- Wuuu!!- ludzie krzyczeli szczęśliwi.

- Xavier!

Klaskałam głośno w dłonie i z szerokim uśmiechem przyglądałam się idącego Xavierowi na scenę. Minął Bernadettę i wszedł na schody. Gdy doszedł do dyrektora który założył mu koronę. Stanął przed jednym mikrofonem i podziękował każdemu kto na niego głosował. Szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. Gdy dyrektor coś gadał do mikrofonu, chłopak szukał mnie w tumie. Ja nadal klaskałam z kilka innymi ludźmi. Byłam z niego cholernie dumna. Nasze wzroki się skrzyżowały a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

- Dobrze.- wymamrotała pani Smet.- Czas na naszą królową.- dodała wyciągając drugą kopertę.

- Gotowi?- spytał dyrektor.

- Królową szkolnego balu 2016 zostaję...- znów ten pełny napięcia moment.- Bernadetta Morgan!- krzyknęła głośno.
Dziewczyna poprawiła swoje włosy i ruszyła na scenę.

Xavier stał nadal pewny siebie przed mikrofonem. Bernadetta stanęła obok niego z koroną we włosach.

- Dziękuje ślicznie za ...- jej piskliwy głos.

- Poczekajcie.- przerwał jej Xavier.



Rozdział 40

Mam taką zajebistą niespodziankę dla was!!!

Eyes on u Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz