Cholernie ciężkie uczucie przyszło wtedy, gdy włączyła się automatyczna sekretarka. Spierdoliłem. Bardzo spierdoliłem. Nie kontrolowałem płaczu. Po prostu nim wybuchnąłem i zacząłem się dławić powietrzem. Nie pomagało liczenie, choć naprawdę się starałem i zazwyczaj jakoś to działało.
- Friday, możesz... - tu się zaciąłem, przez promieniujący ból, idący od klatki piersiowej.
- Zawołać pana Starka? - dokończyła sztuczna inteligencja.
- Tak.
Nie wiem, kiedy Tony przyszedł, ale wiem, że mi pomógł. Było lepiej mimo, że nadal czułem się okropnie. Nadal co jakiś czas po policzkach zlatywały mi łzy. Ale czułem się lepiej.
- Już dobrze?
- Dziękuję.
- Coś się stało?
- Nie, po prostu... - Czułem, że czeka aż sam rozwinę wypowiedź. - Zadzwoniłem do Dominika i nie odebrał. To nawet brzmi głupio. Ale ja potrzebuję zapewnienia, że wszystko jest okej. Po prostu potrzebuję. To moja wina. Zostawiłem go z tym samego i...
- Pete, spokojnie. Jak będzie mógł, to się odezwie. Już było dobrze tutaj, więc myślę, że rodzice Dominika nie zmienili nagle zdania. Możesz go przeprosić ode mnie? - Pokiwałem głową. - Spokojnie, zakładam, że po prostu spędzają teraz czas razem.
- Możliwe.
- Już lepiej? - Pokiwałem głową. - To zerknij na telefon. - Zrobiłem to, o co poprosił. - Jakbyś czegoś potrzebował, to daj znać. - Zaczął wstawać.
- Dziękuję. - Tony uśmiechnął się i chwilę później wyszedł.
Złapałem za telefon, który ponownie dzwonił. Gdy zobaczyłem imię na ekranie, od razu odebrałem połączenie.
- Dominic?
- Hej, Peter.
- Hej... - Usiadłem na łóżku. - Wszystko w porządku?
- Rodzice mnie męczyli. Stwierdzili, że potrzebuję wszystkiego co możliwe z tęczą. - Zaśmiałem się. - To jest straszne. Też tak miałeś? Czemu się śmiejesz?
- Wyobraziłem sobie ciebie w tęczowej sukience. - Zacząłem się jeszcze bardziej śmiać.
- Zrobię ci coś kiedyś.
- Nie zrobisz.
- Zobaczymy. Jak się czujesz?
- Teraz lepiej.
- A wcześniej?
- Trochę gorzej - przyznałem. - Ale już jest dobrze. Przepraszam, że zostawiłem cię z tym samego.
- Nie zostawiłeś.
- Zrobiłem to, więc przepraszam.
- To ja cię powinienem przeprosić. Nawet pomimo okoliczności nie powinienem się tak zachować, bo naprawdę coś do ciebie czuję. I naprawdę mi wstyd, że chciałem od tak z tobą zerwać. Zależy mi na tobie.
- Mi też na tobie zależy. Cieszę się, że cię mam. Bo mam, prawda?
- O ile mi wybaczysz.
- Zrobiłem to już dawno. Tylko było gorzej przez to, że nie odpowiadałeś.
- Przepraszam. Musiałem siedzieć z rodzicami.
- No rozumiem, spokojnie.
- Coś się stało? Masz dziwny ton. - Wziąłem głęboki oddech. - Peter?
CZYTASZ
Zawsze Będę | złσ∂zιєנкα мαяzєń
FanfictionPeter Parker - młody muzyk, który stracił rodzinę i przebywał w ośrodku adopcyjnym, poznaje Tonego Starka, który wkrótce go adoptuje. Przeprowadza się do jego rezydencji i mogłoby się wydawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, jednak zosta...