Rozdział 4

762 21 6
                                    

Właśnie zadzwonił dzwonek na przerwę, czekały mnie zaraz 2 lekcje angielskiego i potem koniec. Wcześniej miałam kartkówkę z chemii która poszła mi naprawdę dobrze więc jestem z siebie zadowolona.

- Chodź muszę ci wszystko opowiedzieć!- podbiegła do mnie Lauren i pociągnęła za mój nadgarstek.

Ta przerwa była przerwą na lunch więc udałyśmy się na stołówkę, zasiadłyśmy do stolika przy którym siedział Chris, Noah i jakiś jeszcze chłopak, zapewne też z drużyny koszykarskiej.
Gdy Lauren skończyła mi opowiadać o swojej jednorazowej ,,przygodzie,, z chłopakiem na imprezie, ja właśnie kończyłam jeść moją porcje jedzenia.
Teraz przyszła kolej na moją spowiedź z imprezy, nie chciałam żeby wszyscy słyszeli o tym incydencie chociaż połowa zgromadzonych na tej stołówce była na tej imprezie ale cóż. Opowiedziałam szeptem wszystko swojej przyjaciółce na co ta rzuciła krótkie spojrzenie Noah'owi.

Nie będę ukrywać że w ciągu dzisiejszego dnia też zdarzyło mi się co jakiś czas minąć bruneta i wymienić się z nim spojrzeniami.
Nie raz przez myśl przeszło mi żeby do niego zagadać ale nie wiedziałam od czego zacząć.

***

Dwie godziny języka angielskiego minęły mi dość przyjemnie, udało mi się nawet zdobyć nową ocenę za zrobienie zadań.
Teraz byłam już w drodze powrotnej do domu, postanowiłam wrócić na pieszo bo było dziś naprawdę ciepło więc krótki spacer mi nie zaszkodzi.

Noah pov:

Chwilę temu wróciłem do domu jednak na moje nieszczęście Ojciec wrócił już z pracy.
Wściekł się na mnie bo dowiedział się od kogoś o tym że kogoś pobiłem, chociaż to nie był jedyny powód jego wkurwienia na mnie. Potrafił mnie zwyzywać za nic, pobić też.

Odkąd moja mama odeszła mój ojciec stał się istnym potworem, dlatego codziennością było już dla mnie dostanie opierdolu za nic. Wyżywał się na mnie fizycznie. Miałem tego wszystkiego najzwyczajniej na świecie dość.

- Stanąłeś w obronie jakiejś przypadkowej dziwki na imprezie ?! Może to jeszcze twoja panienka co ?Chociaż nie prawdopodobne że ktoś chciał by takiego bezwartościowego gnoja.- parsknął.

- Jak ty ją nazwałeś ?- warknąłem. Może i byłem bezwartościowy ale uważam że nikt nie ma prawa mówić tak na kobiety.

- No co, sprowadzasz na imprezy jakieś dziwki a potem obijasz komuś mordę bo się do niej dobierał.- wysyczał. Nie no on jest jakiś kurwa niedorozwinięty.

Puściły mi nerwy, zacisnąłem mocno szczękę i złapałem go za koszulkę.

- Do mamy też tak mówiłeś? Że jest dziwką? Masz w sobie chociaż odrobinę jebanego szacunku?- powiedziałem oschle.

W ułamku sekundy jego pięść znalazła się przy moim oku, moja głowa odleciała lekko w bok, przyłożyłem dłoń do oka czując nie przyjemne pieczenie chociaż nie było to dla mnie żadną nowością.

Odwróciłem się gwałtownie i od niego odeszłem, założyłem szybko buty i bluzę po czym wyszedłem z domu.
Założyłem kaptur na głowę aby nie było widać mojego zaczerwienionego oka na którym stopniowo zaczyna pojawiać się siniak.
Nie chciałem spotkać nikogo ze szkoły czy innych znajomych...

Szedłem wzdłuż ulicy i gdy postanowiłem unieść ma chwile głowę i spojrzeć przed siebie. Mój wzrok skrzyżował się z jej spojrzeniem.
Nie będę ukrywał że odkąd pierwszy raz na nią spojrzałem, od razu utonąłem w jej niebieskich jak ocean oczach...

Rose pov:

Nasze spojrzenia się skrzyżowały, gdy zauważyłam jego mocno zaczerwienione oko i siniaka który się pod tym okiem robił. Zamarłam.
Przecież jeszcze godzinę temu, w szkole tego nie miał...Nie mogłam przejść obok niego obojętnie więc pomimo stresu bo nie wiedziałam jakiego zachowania się spodziewać, podeszłam do niego.

-Noah?- W jego oczach widziałam tylko ból i obojętność. Widziałam wypranego z emocji człowieka.- Kto ci to zrobił ?

- To nic ważnego. Nie interesuj się- odpowiedział oschle.

- Znowu się z kimś pobiłeś?

-Nie.

Gdy usłyszałam jego odpowiedź, coś mnie zakuło w sercu, wyglądało na to że brunet wyszedł dopiero z domu. Wiedziałam że coś jest nie tak i chciałam dowiedzieć się co się stało, wiedziałam że może zbyć moje pytanie ale warto spróbować.

- Noah...Kto?- powtórzyłam pytanie patrząc na jego siniaka.

Rozejrzał się do okoła i wyszeptał:
-Ojciec.

Ponownie zamarłam. Nie wyobrażałam sobie jak rodzic może uderzyć dziecko...

-N-noah...- nie zdążyłam dokończyć bo chłopak wyminął mnie i ruszył biegiem przed siebie. Nie pobiegłam za nim bo zrozumiałam że potrzebuje pobyć sam, nie chcę na niego naciskać i wymuszać rozmowy bo tak właściwie to ledwo się znamy... Może sam kiedyś mi o tym powie.

Po około 5 minutach byłam już w domu, zdjęłam buty i wbiegłam po schodach do góry, jutro na szczęście nie mam żadnych sprawdzianów więc muszę odrobić tylko zadanie domowe z fizyki.
Zabrałam się do tego zadania od razu aby potem mieć czas wolny dla siebie, miałam zamiar pójść dziś pobiegać.
Bieganie pozwala mi odciąć się na chwile od rzeczywistości i przestać myśleć o wszystkich problemach.
Zawsze chodzę biegać w takie jedno miejsce, a mianowicie do Grant Park, według mnie to jeden z lepszych parków w całym Chicago.

~~~~~~~~~~~
Ten rozdział ma 780 słów wiec tez nie należy do najdłuższych ale mam nadzieje że wam się podoba!

Pierwszy rozdział z perspektywą Noah'a , co o tym sądzicie ?

Następny rozdział pewnie jutro!

Be head over heels in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz