Rozdział 7

696 21 8
                                    

Obudziłam się następnego dnia z naprawdę dobrym humorem także zapowiadał się fajny dzień.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to będzie najgorszy dzień mojego życia, nie licząc dnia gdy straciłam tatę.

Słońce przebijało się przez moje duże okno, postanowiłam puścić sobie muzykę z głośnika i w ten oto sposób zaczęłam robić swoją poranną rutynę wsłuchując się w piosenki Lany Del Rey.
Miałam dziś z rana trochę więcej czasu niż zazwyczaj bo stwierdziłam że dziś do szkoły pojadę swoim samochodem.
Dzisiejszy mój outfit składał się z luźnej, dosyć krótkiej, koszulki w kolorze baby blue i krótkich białych spodenek.

Nie robiłam dokładnego makijażu tylko nałożyłam przezroczysty błyszczyk na usta a rzęsy pomalowałam czarnym tuszem.

Zgarnęłam z krzesła czarną torebkę i kluczyki do mojego matowego srebrnego mercedesa AMG GT.

Pożegnałam się z mamą która dziś miała do pracy na późniejszą godzinę i wyszłam z domu po czym wsiadłam do auta, włożyłam kluczyki do stacyjki i ruszyłam w kierunku szkoły.

Szkoda, że nie wiedziałam w tamtym momencie, że żegnamy się na stałe...

Wysiadłam z samochodu na parkingu pod szkołą, zamknęłam go i skierowałam się ku wejściu do budynku jednak moje plany postanowił pokrzyżować nie kto inny jak Lucas Grayson.

Lucas to mój na szczęście były już chłopak.
Poznałam się z nim w 2 klasie liceum, po pewnym czasie zaczęliśmy ze sobą chodzić, na początku wydawało się że wszystko się układa jednak dowiedziałam się że Grayson jest dilerem.
Zrobił się agresywny i chamski, nawet w stosunku do mnie.
Rozstałam się z nim na początku 3 klasy liceum, Lucas jest bardzo toksyczną i nieprzewidywalną osobą dlatego starałam się go unikać jak tylko się da.
Niestety kilka razy udało mu się stanąć mi na drodze, za każdym razem albo namawiał mnie żebym do niego wróciła albo dotykał mnie w taki sposób w jaki bym nie chciała...

-Twój księciunio Noah nie zawozi cię do szkoły? Ojej- stanął tak blisko że nie miałam szansy na ucieczkę.

- Żaden księciunio, to mój przyjaciel a teraz się łaskawie odpierdol Lucas.

- Nie udawaj że przeszkadza ci moja obecność, skarbie. - no porzygam się zaraz.

- Oszczędź sobie. Czego chcesz?

-Wróć do mnie, Rose.- położył dłonie na moich biodrach.

- Żartujesz sobie ? Nie jesteśmy razem od 8 miesięcy, wyraziłam się jasno że nie chce mieć z tobą kontaktu.
I zabieraj te łapy.

- Zgrywasz taką niedostępną?- uśmiechnął się podle i zaczął kierować swoje dłonie w stronę mojego biustu.

-Łapy.- warknęłam.

- Może pójdziesz się zaraz pieprzyć po kątach z tym swoim N...- Nie zdążył dokończyć bo brunet podszedł do niego od tyłu i zacisnął dłoń na szyi chłopaka.

-Mało ci atrakcji, co Grayson ?- syknął.

-A żebyś kurwa wiedział.

-No to masz.- odwrócił go do siebie przodem i przywalił mu pięścią w nos.

-Tak chcesz się bawić, Wilson?- prychnął.

-No pokaż lalusiu na co cię stać.

I w tym momencie zaczęli okładać się pięściami, gdzieniegdzie zauważyłam plamki krwi. Lucas przywarł Noah'a do ściany jednak ten od razu zareagował.

- Noah, już wystarczy! - złapałam go za ramię.

Zmierzył morderczym wzrokiem Lucasa który przyłożył sobie dłoń do krwawiącego nosa i poszliśmy bardziej w kierunku szkoły.

Be head over heels in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz