Rozdział 18

628 27 22
                                    

Dziś był ostatni dzień pobytu Noah'a w szpitalu, 5 nieprzespanych nocy mocno odbiły się na moim wyglądzie i czasami nawet nie kontaktowałam co się do mnie mówi. Ale cóż, chciałam być przy nim cały czas więc jedyne co to raz wyszłam z szpitala po jedzenie i picie dla bruneta.

Chłopak wielokrotnie namawiał mnie abym wróciła do domu jednak ja nie miałam nawet zamiaru go tu zostawiać.
Byłam przy nim cały czas, patrzyłam jak śpi, jak się budzi, jak rozmawia ze mną.
Nie spuszczałam go z oczu.

-Dzień dobry, panie Wilson.-odezwał się lekarz który właśnie wszedł do sali w której się znajdowaliśmy.- może pan już wrócić do domu, przepisze tylko jeszcze leki przeciwbólowe i w recepcji będą czekały na pana papiery do podpisania.

Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, pomogłam brunetowi się spakować i po około 25 minutach byliśmy już przed szpitalem.
Na parkingu stał mój czarny Mercedes AMG, udaliśmy się w stronę samochodu, chłopak usiadł na miejscu pasażera a ja na miejscu kierowcy.

-Boże jakbym miał tam wytrzymać jeszcze jeden dzień dłużej to chyba by mnie do wariatkowa musieli wysłać.- odezwał się Noah gdy wyjechałam na jedną z ulic Chicago.

-Mam cię zawieźć do domu czy do mnie?- zapytałam.

-Do domu, potrzebujesz odpocząć i tak wystarczająco się przy mnie nasiedziałaś.

-W razie czego dzwoń do mnie,dobrze?

-Tak jest, szefowo.

Uśmiechnęłam się lekko i skupiłam się na drodze.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, żadne z nas nie chciało wracać do tematu wypadku, podwiozłam chłopaka do domu i skierowałam się do swojego domu.
Weszłam do środka i udałam się do łazienki, pierwsze co chciałam zrobić to pożądna kąpiel, nalałam więc cieplej wody do wanny i dodałam płynu do kąpieli o zapachu kokosa i truskawki.
Kąpiel zajęła mi około 35 minut, następnie umyłam porządnie zęby i umyłam twarz, która po tylu nieprzespanych nocach była w stanie opłakanym.

Ubrałam na siebie czarne bokserki i jakąś oversize granatową koszulkę.
Druga rzecz na jaką miałam ochotę to spanie. Wślizgnęłam się pod milutką kołdrę i po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza...

***

Obudziłam się następnego dnia o godzinie 8:30. Spałam ponad 12 godzin.
Może i nie czułam się jakoś bardzo wyspana bo w jedną noc nie odeśpię tych 5 nocy ale czułam się dużo lepiej.
Była dziś niedziela więc nie miałam nic do roboty, Noah miał napisać do mnie jak się obudzi ale najwyraźniej jeszcze śpi bo nie dostałam od niego żadnej wiadomości.

Poszłam do łazienki aby zrobić swoje poranne potrzeby, umyłam twarz i zęby po czym poszłam do kuchni zjeść jakieś śniadanie.
Postawiłam dziś na naleśniki, to jedyne co potrafię ugotować.

Mój plan na dzień dzisiejszy składał się ze snu i nauki, po śniadaniu które swoją drogą było naprawdę dobre, poszłam do pokoju i zaczęłam uzupełniać notatki z dni kiedy nie było mnie w szkole, trochę tego było więc naukę skończyłam około godziny 14:30.
Zrobiłam sobie pół godzinną drzemkę po której postanowiłam zamówić sobie coś na obiad.

Brakowało mi takich domowych obiadów które przygotowywała moja mama, moja babcia mieszkała w New Jersey więc za daleko miałam do niej aby wpadać na domowe obiady. Gotowanie nie było nigdy moją mocną stroną więc wolałam sobie coś zamówić niż spalić kuchnie.
Zamówiłam sobie makaron z pesto i kurczakiem, nie musiałam długo czekać bo zaledwie 15 minut.

Po zjedzeniu obiadu obejrzałam pierwszą część mojego ulubionego filmu czyli Saga Zmierzch.
Trudno że oglądam to setny raz.
Tym oto sposobem nadeszła godzina 20, odłożyłam laptopa, poszłam się szybko wykąpać, umyć zęby i spakowałam plecak na jutrzejszy dzień.
Kiedy wszystko co miałam zrobić, zrobiłam, ponownie poszłam spać.

***

Poniedziałek czyli powrót do szkoły, nie wiele osób w szkole wiedziało tak naprawdę co dokładnie się stało bo te wyścigi nie były legalne dlatego tylko najbliżsi znajomi wiedzieli o tym wszystkim, reszta szkoły wiedziała tylko że Noah miał jakiś wypadek.

Ogarnięcie się do szkoły zajęło mi jakieś 45 minut, dziś nie było tak ciepło jak ostatnio więc założyłam jakieś białe dresy i granatową bluzę Nike'a.
Do szkoły miałam jechać razem z Noah'em który już czekał pod moim domem w swoim samochodzie, wzięłam szybko plecak i telefon, założyłam buty i wyszłam z domu zamykając go na klucz.

-Cześć.- przywitałam się z chłopakiem gdy usiadłam na miejscu pasażera.

-No hej.-odpowiedział mi z ledwo widocznym uśmiechem po czym wyjechał spod mojego domu.

-Jak się czujesz?

- Nie jest źle.- odpowiedział.

Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu, towarzyszyły nam jedynie piosenki The Neighbourhood które leciały z radia.
Wysiedliśmy z samochodu po około 10 minutach, brunet odprowadził mnie pod klasę w której zaraz miałam mieć lekcje jakże wykurwistego przedmiotu jakim jest matematyka i sam poszedł na swoje lekcje.
Pierwsza lekcja minęła mi strasznie nudno, wraz z Lauren wyszłyśmy z klasy i podeszłyśmy do Chrisa i Noah'a którzy stali na korytarzu i o czymś gadali.

-Siemson.- powiedziała blondynka.

-Siemaaaa.

-No elo.- powiedzieli w tym samym czasie chłopacy.

-Co macie teraz? -zapytałam.

-Fizykę.- wymamrotał Chris.

-Oho.- parsknęła Lauren.

Rozmawialiśmy o różnych tematach i planach na wakacje które są za niecałe dwa miesiące, naszą rozmowę jednak przerwał ten chodzący glonojad.

-Ojejku Noah...Wszystko dobrze? Jak się czujesz? Wybacz misiu że cię nie odwiedziłam w szpitalu!- mówiła przejętym głosem Kylie i mocno go objęła.

MISIU? Miś to cię kurwa zaraz wpierdoli jak nie skleisz pizdy.

-Mam złamane żebra jakbyś nie wiedziała.- powiedział próbując wyszarpać się z jej uścisku.

-O Boże przepraszam, boli cię? Może powinieneś jeszcze odpocząć? Zawieźć cię do domu???

-Uważaj kochana bo od tego pierdolenia ci kwas z ust zejdzie.-burknęłam.

Cała trójka parsknęła śmiechem a Kylie zmierzyła mnie wzrokiem.
Patrzyła na mnie tak jakby chciała się na mnie rzucić ale po chwili od nas odeszła.

-Zazdrosna?-wyszeptał Noah do mojego ucha.

-Chciałbyś.

Be head over heels in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz