Rozdział 15

632 22 5
                                    

Właśnie chciałam się podnieść z kanapy jednak uniemożliwił mi to leżący Noah którego głowa znajdowała się w zagłębieniu mojej szyi.
Nie pozostało mi nic oprócz czekania aż chłopak się obudzi, położyłam swoją jedną dłoń na jego plecach i przymknęłam oczy z myślą że uda mi się jeszcze zasnąć, niestety ale nie udało mi się już zasnąć ponieważ potrzebowałam dość pilnie skorzystać z toalety więc postanowiłam obudzić bruneta bo jeszcze chwila a przysięgam że bym się na tej kanapie chyba zeszczała.

-Noah..-wyszeptałam do jego ucha, w odpowiedzi uzyskałam jedynie ciche mruknięcie.

-Noo wstań. Na chwile chociaż.

-Okrutna jesteś, tak dobrze mi się leżało.- usłyszałam jego zachrypnięty głos.

Brunet wyglądał niesamowicie atrakcyjnie z nieschludnie ułożonymi ciemnymi włosami których kosmyki opadały na jego zaspaną twarz i widocznym poprzez brak koszulki, czarnym tatuażem na obojczyku przedstawiającym jakiegoś węża.

-Muszę iść do łazienki i to dosyć pilnie więc rusz się łaskawie.-westchnęłam.

-Mogę iść z tobą?- uśmiechnął się złośliwie i wstał ze mnie.

-Nie.- powiedziałam wstając z kanapy.

Chłopak zrobił minę niczym jakieś obrażone dziecko i jęknął w poduszkę.

-Wiem że masz pierdolca na moim punkcie ale nie wiedziałam że aż takiego żeby jęczeć na mój widok.-parsknęłam.

-Idź już wiedźmo.

Zaśmiałam się cicho po czym ruszyłam do łazienki znajdującej się na piętrze.
Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi, zrobiłam to co miałam zrobić po czym umyłam twarz i związałam włosy w luźnego koka.

Zeszłam na dół, zauważyłam że cała trójka już nie śpi i właśnie siedzą na wysokich krzesłach przy stole.
-Umie ktoś gotować?-zapytałam dosiadając się do przyjaciół.

-Nie.-odezwał się Chris.

-Nie.-zawtórował mu Noah.

-Ja też nie, prędzej kuchnie spale niż zrobię coś jadalnego.-powiedziałam.

-Boże co za cymbały że nawet śniadania nie umiecie zrobić.- walnęła się ręką w czoło blondynka.-Ja zrobię.

-Do roboty kucharko.-poklepałam ją po ramieniu.-Ja zaraz przyjdę, idę tylko na chwile do pokoju.

Ponownie skierowałam się na górę, weszłam do swojego pokoju i podeszłam do ogromnej szafy w celu przebrania się.
Na moich biodrach znalazły się luźne krótkie spodenki w beżowym kolorze, gdy stałam przed szafą w samym staniku i spodenkach bo szukałam jakiejś koszulki, usłyszałam jego głos.

-Rose masz jutro...-nie dokończył mówić bo zauważył mnie stojącą przed szafą.- o japierdole..

-Istnieje coś takiego jak pukanie, Noah.-powiedziałam zakładając na siebie luźną czarną koszulkę.

-Umm..Tak,tak sory.

-Co chciałeś?

Chłopak chwycił się za szyje tak jakby zapomniał co chciał po czym się odezwał.

-A no tak, chciałem zapytać czy masz czas w poniedziałek po lekcjach.

- Mam korepetycje z matmy, a co?

-Chciałem zapytać czy przyjedziesz na mój wyścig...

Chwila co? Czy on się ścigał? Japierdole, ten chłopak coraz częściej mnie zaskakuje.

-Ty się ściągasz?

-Tak..Na motorach.

Wytrzeszczyłam oczy, wiedziałam że Noah lubi adrenalinę ale nie że aż tak.

-Wow...Zobacze co da się zrobić i postaram się przyjechać.

Na jego twarz wpłynął lekki uśmiech.

-Wyścig odbędzie się na tym starym lotnisku przy plaży, zaczyna się o 18.

-Te wyścigi są w ogóle bezpieczne?

-Nie. Ani trochę, Rose. Jeden mały błąd i giniesz, to są maszyny. Ten wyścig to wyścig rozpoczynający sezon a rozpoczęcie sezonu jest dosyć huczne więc minimalna prędkość to 200km/h. Wyścig który rozpoczyna sezon należy do tych najniebezpieczniejszych...

-Na pewno chcesz w tym startować?

-Tak. Poradzę sobie, Chris jest moim managerem i to on zapisuje mnie na wyścigi, gdyby nie był pewien tego czy dam radę to by mnie nie zapisał.

Okej, czyli Chris też jest w to zamieszany.

-Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? Że się ściągasz?

-Nie wiem..Nie chciałem żebyś się martwiła ale jednocześnie chciałem żebyś pojawiła się na tym wyścigu, dlatego ci powiedziałem o tym.

Kiwnęłam głową, strasznie się bałam bo prędkość 200km/h to nie mało, a to tylko minimum. Wiedziałam że jeden błąd a będę widziała go ostatni raz.

Uda mu się Rose.

-Bądź ostrożny Noah, proszę.

-Masz to jak w banku mała.

Pogładził dłonią moje ramie i docisnął mnie do swojej klatki piersiowej, zamykając nas w szczelnym uścisku.

~Nadzieja umiera ostatnia~

~~~~~~~~
Rozdział 16 już jutro!
Będzie mocno😵‍💫

Be head over heels in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz