Rozdział 11

668 21 13
                                    

Z rana, no w sumie nie z rana bo o godzinie 14...
Obudził mnie przeszywający moją głowę ból.

Jebany kac morderca.

Film mi się urwał na wczorajszej imprezie więc za dużo nie pamiętam. Wiem że z Chrisem trochę nas poniosło z używkami, że wypiłam trochę płynu do naczyń czego będę dziś ostro żałować i pamiętam jak Noah wziął mnie na ręce bo nie byłam w stanie iść, zaniósł mnie do łóżka i chyba poszedł do siebie.
Tsa.
No chyba jednak nie poszedł.
Uświadomiłam to sobie gdy otworzyłam oczy a na moim brzuchu leżała jego ręka.
Spałam z Noah'em.

Po chwili poczułam jednak jak zabiera rękę, zerknęłam w jego stronę i zauważyłam że właśnie się obudził.

-Dzień dobry.-powiedziałam cicho.

-Dzień dobry, kac męczy?-wychrypiał.

-A żeby wiedzia...-nie zdążyłam dokończyć bo zachciało mi się wymiotować, wypełzłam szybko spod kołdry i pobiegłam do łazienki starając się nie wywalić.

Ukucnęłam przed toaletą i zaczęłam zwracać wczorajsze trunki, w tym płyn do mycia naczyń.
Noah najwyraźniej też wstał z łóżka bo jego jedna dłoń chwyciła moje włosy a druga gładziła mnie po plecach.

Podeszłam do umywalki i opłukałam twarz po czym wyjęłam z szafeczki tabletki na ból głowy.
Dopiero w tamtym momencie, gdy spojrzałam w lustro, zorientowałam się że byłam przebrana, a biorąc pod uwagę mój wczorajszy stan, napewno nie przebrałam się sama.

-Przebrałeś mnie?

-Tak. Mam nadzieje że nie jesteś zła, po prostu stwierdziłem że w sukience będzie ci nie wygodnie.

Kiwnęłam lekko głową i wróciliśmy do mojego pokoju. Ponownie wtuliłam się w ciepłą pościel jednak nie poczułam żeby Noah też układał się do łóżka.

-Ja chyba będę się już zbierał, nie powinienem zostawać na noc..

-Co? Przecież mi nie przeszkadzasz, jeśli chcesz to zostań jak długo chcesz. W końcu i tak mieszkam sama.

-Napewno? Nie chcę się narzucać.

-Napewno.-lekko się uśmiechnęłam.

Po chwili położył się obok mnie i nie pewnie objął mnie ramieniem. Leżeliśmy tak w milczeniu przez kilkanaście minut jednak ja, po czasie ponownie odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***

Następnego dnia czułam się już o niebo lepiej, Noah pojechał wczoraj wieczorem do siebie.
Wstałam dzisiaj przed 11, zrobiłam sobie orzeźwiajacy prysznic, zadbałam trochę o moją cerę która po imprezowym makijażu była tragiczna, umyłam włosy i ubrałam się w krótkie dresowe spodenki i luźną koszulkę, była połowa maja więc pogoda w Chicago była naprawdę niczego sobie.

Wzięłam się też trochę za naukę, odrobiłam wszystkie prace domowe i pouczyłam się na sprawdzian z Angielskiego który był zapowiedziany na poniedziałek.
Około godziny 20 dostałam SMS-a, kliknęłam w ikonkę wiadomości w celu sprawdzenia kto do mnie napisał.

Od: Noah
Masz chwile?

Zdziwiłam się trochę że do mnie napisał o tej godzinie ale oczywiście mu odpisałam.

Do: Noah
No mam. Stało się coś?

Do: Noah
Zejdź na dół.

Okej, czyli Noah stał pod moim domem. Byłam ciekawa o co chodzi więc zeszłam na dół.
Odkluczyłam drzwi i ujrzałam bruneta opierającego się o barierki tarasu.

-No co tam?-zapytałam.

-Jedziemy w nasze miejsce.

W nasze miejsce...
Uśmiechnęłam się w jego stronę i zamknęłam drzwi na klucz po czym podeszłam do chłopaka, miał na sobie szarą bluzę oversize i czarne krótkie spodenki, jego włosy lekko powiewały na wietrze a na jego nosie leżały czarne okulary przeciwsłoneczne.
Wsiedliśmy do jego czarnego Audi R8 i odjechaliśmy spod mojego domu. Wiedziałam że zapewne wrócimy późno a jutro trzeba iść do szkoły ale cóż.

Na miejscu byliśmy po niecałych 30 minutach. Siedzieliśmy na pomoście nad jeziorem i czekaliśmy na zachód słońca w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza, wręcz przeciwnie.
Jednak postanowiłam o coś zapytać.

-Coś się stało że chciałeś tu przyjechać?

Chłopak na chwile się zamyślił po czym spojrzał mi w oczy.

-Chciałem się z tobą spotkać, tak bez powodu i trochę odpocząć bo ojciec jest w domu.

Ja również utkwiłam swój wzrok w jego ciemnych tęczówkach.

-Dziękuje że pokazałeś mi to miejsce, Noah...

Uśmiechnął się i poprawił mój kosmyk włosów który opadał mi na oczy.
Nasze twarze dzieliło kilkanaście centymetrów, wpatrywaliśmy się w swoje oczy a słońce powoli zaczynało zachodzić, za żadne skarby nie chciałam przerywać tego momentu. Brunet za bardzo zakręcił mi w głowie a ja byłam w stanie się mu oddać więc gdy ostrożnie przybliżył swoje wargi do moich, nie protestowałam tylko oddałam pocałunek...

~~~~~~~~
👀❤️

Be head over heels in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz